black
Następnego dnia ociężale podniosłem się z łóżka, starając się zarejestrować czy wczorajsze wydarzenia były prawdziwe. Jednak zakrwawione ucho mnie w tym upewniło.
Ogarnąłem się szybko, podejmując najbardziej spontaniczną decyzję w moim życiu. Zgarnąłem gitarę i praktycznie cały dzień spędziłem ucząc się jednej melodii... tak dawno nic nie grałem.. Pod wieczór schowałem instrument w futerał, wystroiłem się jak szczur na otwarcie kanału, po czym wsiadłem na motor, jadąc do baru. Czy byłem głupi? Jasne że tak i to może nawet bardziej niż sam mógłbym podejrzewać.
Gdy dotarłem do baru, założyłem na twarz maseczkę, a na głowę kaptur od mojej czarnej bluzy. Wszedłem ostrożnie do środka, stając gdzieś pod ścianą. Ludzi było dość dużo, a muzyka rozbrzmiewała po całym lokalu. Wypatrywałem wzrokiem Jimina, mając nadzieję, że jest dziś w pracy.
W pewnym momencie dostrzegłem uśmiechniętego chłopaka, który rozmawiał rozbawiony przy barze z Baekhyunem, Chanyeolem i kilkoma innymi chłopakami, śmiejąc się z czegoś głośno.Nagle jednak szczęśliwy Min podniósł się ze swojego miejsca, a reszta krzyknęła, że ma podpalić tą scenę i po chwili chłopaka już nie było.
Kilka chwil później mniejszy pojawił się na scenie ubrany pół na czarno i pół na biało.
- Hej wszystkim! - przywitał się, za co zaraz został został obdarowany gromkimi brawami na co szerzej się uśmiechnął. - Przedstawię wam dziś piosenkę mojego nowego znajomego Erica Nam "Paradise", który również jest jednym w moich ulubionych artystów. Poprosił mnie bym to zaśpiewał. A jakoż sam tkwiłem całkiem niedawno w miejscu, bojąc się znów wznieść, udało mi się to pokonać. Ponieważ pamiętajcie. Po każdej burzy wychodzi w końcu słońce.
Patrzyłem na chłopaka jak zaczarowany, czując coś dziwnego w klatce piersiowej. Tak dawno go nie widziałem, nie słyszałem na żywo jego głosu, nie dostrzegałem pięknego uśmiechu. A teraz, chociaż z oddali, mogłem przyglądać mu się do woli.
Jimin dał naprawdę cudowny występ. Widać było ile siebie dał temu występowi, dlatego w nagrodę otrzymał głośne oklaski, prze niektórych nawet na stojąco, dlatego młodszy radośnie się ukłonił.
- Pamiętajcie, że nie ważne jak bardzo zadrwi z was życie, zawsze wszystko się jakoś ułoży. - wyznał zdyszany do mikrofonu. - Wybaczenie to pierwszy krok do pozostawienia wszystkiego za sobą. Ale żeby móc przebaczyć innym, najpierw musimy przebaczyć sobie. Każdy z nas jest wyjątkowy i zasługuje na wszystko co najlepsze.
Miałem wrażenie, jakby te słowa kierował prosto do mnie, jednak na pewno było to tylko i wyłącznie złudne wrażenie. Po tym jak chłopak zszedł ze sceny, ludzie mogli sami zgłaszać się do karaoke, na przemian z zaplanowanymi występami. Ja także chciałem wziąć w tym udział, jednak.. na swój własny sposób.
Na moje szczęście zatrudnili nową osobę odpowiedzialną za puszczanie muzyki, więc nie rozpoznał mnie i umożliwił mi wcielenie w życie mojego planu. Nie zdejmując z głowy kaptura, zasiadłem na krześle, które znajdowało się teraz na scenie i podłączyłem elektryczną gitarę do głośników. Zsunąłem tylko maseczkę, przysuwając sobie mikrofon, by rozpocząć mój krótki występ.
- It's all up to you. I have no choice but to watch - rozpocząłem dość spokojnie, uprzednio wygrywając wstępną melodię na gitarze. - Whether the end will come or not. It's decided by your words. The coldness that I've been feeling might just be an illusion. I'd know from here... - uniosłem delikatnie wzrok, wyszukując nim Jimina, który siedział przy barze, nie zwracając szczególnej uwagi na muzykę. - Do you even love me now? I'll hold my breath as I wait for your answer. I'll leave it up to you. Please tell me if it's a "no". Baby love me or leave me tonight - starałem się wydobyć z siebie jak najwięcej emocji, chociaż tak dawno nic nie śpiewałem. Muzyka była dla mnie ważna, do czasu aż odrzuciłem od siebie wszystko. Teraz chciałem zdobyć przebaczenie nie tylko Jimina ale i siebie samego by tak jak powiedział wcześniej chłopak... zostawić wszystko za sobą. - So please answer me. With all honesty. Please tell me now. Baby love me or leave me tonight... So tell me now - skupiłem się na graniu melodii, gdy dostrzegłem, że ludziom chyba się to spodobało.. Poczułem się o wiele lepiej, do momentu aż kaptur zsunął mi się z głowy, a każdy mógł dokładnie zobaczyć moją twarz. Każdy wraz z Jiminem, który patrzył prosto na scenę. Prosto na mnie. Wtedy przerwałem występ, jedynie szybko się kłaniając i uciekłem ze sceny.
Przegryzłem swoje usta ze zdenerwowania, powoli kierując się w stronę baru, by podejść do Jimina. Chciałem z nim porozmawiać. To była moja ostatnia szansa na zdobycie wybaczenia od blondyna.
Jimin patrzył na mnie zaskoczony, nie mogąc jakby dowierzyć w to, że tu jestem. Nie spodziewał się mnie za nic. Jakby zobaczył jednorożca czy coś. Za to Chanyeol zareagował nim w ogóle Jimin zdążył się odezwać. Wyszedł zza baru i ustał między nami, jakbym miał zamiar nagle coś zrobić niższemu.
- Spokojnie - spojrzałem na twarz byłego przyjaciela. - Chcę tylko z nim chwilę porozmawiać. Z tobą także chciałbym chwilę pomówić.. oczywiście o ile dasz mi taką szansę.
- Dongjun znów cię kopnął w dupę, prawda? - prychnął, krzyżując ręce na torsie. - Znów chcesz omamić Jimina? Nie zniszczysz go. Nikt Ci na to nie pozwoli.
- Nie - pokręciłem lekko głową. - Nie mam zamiaru już nikogo umyślnie krzywdzić. Nie mam zamiaru go niszczyć, ani omamić. Nie jestem tu po to, by błagać Jimina by do mnie wrócił, bo Dongjun mnie zostawił.. Jestem tu, by błagać Jimina o przebaczenie za moją głupotę. Tylko po to. A co do mojego byłego.. zrozumiałem, że jedynie mnie wykorzystywał i w końcu przyznałem sam przed sobą, że byłem z nim, by desperacko próbować uchronić się przed samotnością. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, więc nie będę na razie próbował być w związku, by nikogo więcej nie skrzywdzić. Ciebie także chciałbym przeprosić Chanyeol. Za to, że nie słuchałem twoich porad i za to, że prawie podniosłem rękę na twojego chłopaka. Żałuję tego.
- Chanyeol, słyszałeś co mówiłem, prawda? - Jimin złapał wyższego delikatnie za ramię. - Przebaczenie jest bardzo ważne w życiu. Każde cierpienie, które na nas spada to walka. Żeby ją wygrać, musimy stawić czoła najtrudniejszemu. Dopiero potem wyjdziemy z tego wszystkiego silniejsi. - wyznał z delikatnym uśmiechem. - Widzę, że on żałuję, więc dlaczego mamy mu źle życzyć? Jeongguk, którego znałem, nigdy by nie prosił drugiego człowieka o wybaczenie na kolanach. To znak, że może w końcu otworzył się choć minimalnie na innych.
- Wcześniej nie potrafił się zmienić, więc dlaczego nagle teraz miałoby być inaczej? - spytał go wyższy, zerkając na niego. - Co jeśli to tylko iluzja, a stary Jeongguk wróci gdy tylko mu przebaczymy?
- Każdy zasługuje na drugą szansę. Jak znów nas zawiedzie, więcej nie przyjmiemy go z otwartymi ramionami. - spojrzał na mnie łagodnie. - Daj mi z nim porozmawiać, dobrze?
- Będę za barem - westchnął po chwili. - Będę was obserwować, więc jak coś będzie się działo, daj tylko sygnał - oznajmił, mierząc mnie jeszcze raz spojrzeniem, po czym odszedł do swojego chłopaka.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się bardzo delikatnie. - Przepraszam Jimin.
- Chodźmy na zewnątrz. - zaproponował z delikatnym uśmiechem. - Trochę trzeba się ochłodzić po występie, prawda?
- Prawda - przytaknąłem mu, już teraz czując lekką ulgę na sercu. Wraz z blondynem skierowaliśmy się do wyjścia, by stanąć tuż przy lokalu, czując świeży powiew powietrza. - Więc.. Powtórzę jeszcze raz. Przepraszam, że ciebie zraniłem Jimin.
- Dobrze... Więc wybaczam Ci. - skinął delikatnie głową z uśmiechem. - Nie trzymam do ciebie urazy. Postąpiłeś źle i pewnie sam teraz odpowiednio się za to każesz. Wierzę jednak, iż wyciągnąłeś wnioski ze swojego zachowania, skoro zdusiłeś swoją dumę i tu przyszedłeś.
- Można powiedzieć, że trochę mi w tym pomogłeś - wyznałem. - Zrozumiałem to wszystko, gdy zobaczyłem nową reklamę baru. Słysząc twój śmiech i śpiew.. zacząłem myśleć o tym wszystkim. Spostrzegłem jak wiele straciłem, gdy przez własną arogancję wybrałem toksycznego byłego, zamiast ciebie.
- To już kompletnie inne wyznanie. - zauważył, unosząc dłoń by delikatnie podrapać się po zaróżowionym policzku. - Wybór toksycznego byłego zamiast mnie. Próbujesz mi przez to przekazać jeszcze coś innego?
- Znaczy.. - dopiero teraz spostrzegłem co sam powiedziałem. - Wybacz, nie chciałem byś poczuł się nieswojo.. Co do Dongjuna, tak jak pewnie wcześniej słyszałeś, nie jestem już z nim. Cały ten czas podświadomie porównywałem to jak jest mi z nim, do tego jak było gdy my byliśmy razem. Wtedy spostrzegłem, że lepiej abym był sam, niż pozwalał komuś ranić siebie, oraz niż abym ja ranił kogoś.
- Porównywałeś Dongjuna do mnie. - skinął głową w geście zrozumienia. - Rozumiem Twoje postępowanie. Dałeś mu drugą szansę mimo błędu, który dawniej popełnił. Lecz skoro on się nie zmienił to myślisz, że Ty dasz radę się zmienić, Jeongguk? Zraniłeś mnie naumyślnie by dowieść, że każdy w końcu staje się pesymistą. Nie udało Ci się mimo bardzo dobrej taktyki... Wierzę w szczęśliwe zakończenie, lecz czy mogę mieć pewność, że będę miał je z tobą? - nadal uśmiechał się delikatnie, spoglądając głęboko w moje oczy.
- Nie oczekuję od ciebie niczego więcej niż jedynie przebaczenia moich błędów - wyznałem. - Może nigdy się nie zmienię.. jednak gdybym się nie zmienił, czy zrozumiałbym w końcu, że moje życie nie kończy się na tym czy jestem z Junem czy nie? Może Chanyeol ma rację co do mnie..
- Posłuchaj mnie uważnie, Jeonggukie... Mimo tego co zrobiłeś, nie skreśliłem cię. Moje słowa nie były rzucone na wiatr. Byłeś, jesteś i pewnie będziesz moją prawdziwą miłością, gdyż to uczucie jest niepowtarzalne. Z dnia na dzień nie przestanę cię kochać. - wyznał, śmiejąc się cichutko na sam koniec. - Masz u mnie szansę. Nie zaprzeczę temu. Jednak nim się z tobą zwiąże ponownie, będziesz musiał udowodnić mi, iż tym razem twoje uczucie jest szczere... A nie będziesz mnie kochał, dopóki nie pokochasz siebie, Kookie.
Zamrugałem kilkakrotnie oczami, patrząc na niego w kompletnym zdziwieniu. Miałem szansę? Naprawdę miałem szansę u Jimina?
- Ale w jaki sposób miałbym niby pokochać siebie? - zmarszczyłem lekko brwi. - Jak kochać osobę, której nienawidzę najbardziej?
- Jakimś cudem ja ciebie pokochałem, prawda? - zauważył ciepłym i przyjemnym dla ucha głosem. - Po prostu przestań się nienawidzić i doceń siebie oraz swoje zalety. Nikt nie ma tylko wad.
- Ale jak mam to zrobić? - spytałem, ciągle patrząc na niego. - Wątpię, że mi się to uda.. Nie dam rady pokochać siebie, nie dam rady pokazać Chanowi, że staram się zmienić.. nie dam rady temu sprostać.
- Zmień swoje nastawienie. - wyznał. - Spójrz, jeszcze nawet nie zacząłeś a już mówisz, że nie dasz rady. - zauważył. - Jak chcesz być znów ze mną, musisz zrozumieć co to znaczy kochać, Kookie. Będę cierpliwie czekał aż ci się to uda. Nigdzie się nie wybieram. - zaśmiał się melodyjnie. - Leć porozmawiać z tym wielkoludem o pamięci słonia. Ja mam wstęp, więc muszę wracać.
- Jeśli Chan mi nie wybaczy, to nie widzę sensu by dalej próbować - stwierdziłem. - Więc wszystko teraz zależy od niego. Spróbuję, chociaż się waham, ponieważ zależy mi na tobie i myśl o tym, że mógłbym ciebie odzyskać jest na równi nie realna jak i cholernie kusząca.
- Rób to co uważasz za najlepsze wyjście Jeongguk. Ale niech twój pesymizm nie wygra. Spróbuj myśleć trochę inaczej. - wyznał, wchodząc do baru z powrotem.
- Myśleć inaczej... - powtórzyłem za nim, po chwili także wchodząc do środka. Dość spokojnym krokiem skierowałem się do baru, zajmując miejsce tuż naprzeciwko Chanyeol. - Hej... więc.. moglibyśmy porozmawiać?
- A mamy o czym? - uniósł do góry jedną brew, wycierając ręcznikiem blat. - Nie jestem tak naiwny jak Jimin. Raz ci zaufałem, więcej tego nie zrobię.
- Tak myślałem - westchnąłem cicho. - Skoro nie chcesz gadać to nie będę ciebie do niczego zmuszać. Nie widzę sensu w tym, byś robił cokolwiek wbrew sobie przeze mnie. Chciałem tylko ciebie przeprosić za to jak naiwny byłem.
- Jeongguk... Uniosłeś rękę na Baekhyuna. - zauważył, spoglądając na mnie srogo. - Na chłopaka swojego jedynego przyjaciela.
- Myślisz, że tego nie żałuję? - spojrzałem na niego. - Nie wiem jak mógłbym udowodnić ci, że żałuję jak cholera i nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię.
- Też nie wiem jak mógłbyś naprawić swoje błędy. - pokręcił głową. - Przeproś Baeka. Na tę chwilę nie chce znów się z tobą zadawać. Ale będę miał cię na oku, bo Jimin z pewnością już Ci wybaczył.
- Respektuję twoje zdanie, więc nie będę na nic naciskać - skinąłem lekko głową. Rozejrzałem się wokół siebie, po czym podszedłem do Baekhyuna, który siedział kilka miejsc dalej. - Cześć Baek. Przepraszam, że wcześniej podniosłem na ciebie rękę. Obiecuję, że postaram się by nic takiego więcej się nie powtórzyło.
- Pytasz kasjerkę o reklamówkę? - mruknął, popijając swój drink, nawet na mnie nie spoglądając. - Jakbyś jakąś formułkę mówił.. Eh, mój facet cię zmusił do tego, prawda?
- Nie jestem dobry w przepraszaniu, ok? - mruknąłem cicho. - Nikt mnie nie zmusił, sam chciałem ciebie przeprosić.
- Mhm, a ja jestem Albert Einstein. - prychnął, pokazując że mam usiąść naprzeciwko niego. - Zranisz go ponownie? Co on ci takiego zrobił, że chcesz zniszczyć w nim coś tak cennego?
- Nie chcę go znów ranić - zapewniłem chłopaka, siadając na przeciw niego. - Nie będę zmuszał go do bycia ze mną, o to się nie martw. Doceniłem to, jak wiele dobrego mnie spotkało gdy byłem z Jiminem.
- Nie uważasz, że trochę na to za późno? - mruknął. - Potraktowałeś go jak zwykłą kurwę. Na jego miejscu bym nasłał na ciebie jakichś gości, którzy niezbyt uprzejmie by cię stąd wyprosili.
- Jimin jest cudowną osobą, skoro zdecydował się mnie nie skreślać - spostrzegłem, wzdychając cicho. - Sam siebie także bym potraktował tak jak mówisz. Dlatego jeszcze bardziej doceniam Jimina i chciałbym zasłużyć sobie naprawdę na szansę na to, by chociażby się z nim przyjaźnić.
- Jak go zranisz ponownie to nie wyjdziesz z tego cało. - wyznał burknięciem. - Nie zasługujesz na niego ani trochę. Ma zbyt dobre serce dla takich ludzi jak ty.
- Wiem, że będziecie z Chanyeolem pilnować, żeby nie stała mu się żadna krzywda - skinąłem głową, kątem oka zerkając na Jimina, który właśnie wszedł na scenę. - Ale ja naprawdę nie chcę go ranić. Na pewno nie z premedytacją. Jimin jest bardzo wyjątkową osobą.
- A ty głupi odrzuciłeś go. - zauważył. - Więc przestań się nad sobą użalać i zacznij nad sobą pracować. Jimin zasługuje na najlepszego faceta pod słońcem.
- Nie mam zamiaru się użalać - mruknąłem, znów patrząc na Baeka. - To, że przez chwilę trochę marudzę o tym jak głupi byłem, nie znaczy, że będę tak cały czas. A co do pracy nad sobą, to sam nie wiem od czego zacząć. Nawet roboty znaleźć pożądanej nie umiem.
- Ja ci pracy ułatwiać nie będę. - mruknął, wzruszając swoimi ramionami. - A teraz się ucisz i daj mi obejrzeć w spokoju występ przyjaciela. Przedstawi teraz swoją nową piosenkę.
- Nową piosenkę? - spytałem zaciekawiony, odwracając się, by także oglądać występ. Jimin wyglądał prześlicznie, z resztą jak zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro