Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.

Obudziłam się wyjątkowo wcześnie, a dodatkowo byłam pełna energii. Aby gdzieś się jej pozbyć, szybko ubrałam legginsy i neonowe buty Nike. Na górę nałożyłam sportowy stanik i bluzę, którą zostawiłam rozpiętą. Włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie nalałam sobie wody do bidonu. Wyszłam z domu, bez zamykania drzwi.
Zastanawiałam się nad opcjami, gdzie mogłabym pobiegać. Zdecydowałam się na park, więc pokierowałam się w tamtą stronę. Po kilku minutach wbiegłam na teren parku. Wsłuchiwałam się w pojedyncze dźwięki, obserowowałam kilku ludzi, którzy podobnie jak ja, biegali.
Gdzieś mignęła mi znajoma, niebieska bluza, ale postanowiłam to zignorować. Harry już nic dla mnie nie znaczył.
Dobiegłam aż do strumyka, więc przystanęłam i wpatrywałam się w taflę wody. Upiłam łyka ze swojej butelki i usiadłam na trawie i obserwowałam widok.
Niedaleko zerwał z tobą Harry.

Zamknij się.

Przygryzłam wargę i wbrew własnej woli spojrzałam w tamtym kierunku, jednak natychmiastowo odwróciłam wzrok, targana emocjami i wspomnieniami.
Czas zapomnieć. Więc czemu nie wychodzi?
Szybko podniosłam się z ziemi, co była błędem. Wpadłam na jakiegoś młodego chłopaka, i prawie wpadłam do strumyka, gdyby nie jego ręka, która uchroniła mnie przed upadkiem.
- Uwaga - zachichotał i postawił mnie do pionu. Zaczerwieniłam się.
- Przepraszam - bąknęłam i spojrzałam na jego twarz.
Cholera...
Chłopak był blondynem, co zauważyłam spod czarnej czapki. Miał niebieskie oczy, pełne, różowe usta i zarost. Wyglądał na starszego. Przygryzł kolczyk w wardze i szybko zeskanował moją twarz, zanim się odezwał:
- Nie ma sprawy. Jestem Luke - wyciągnął rękę, którą nieśmiało uścisnęłam.
- Melissa. Przepraszam, ale ze mnie niezdara- przygryzłam wargę. - I dzięki. Bez ciebie już pływałabym w tym strumieniu.
- Jeszcze raz powtarzam: nie ma sprawy - uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach.
- Codziennie tu biegasz?
- Muszę zacząć, żebyś częściej na mnie wpadała.
- To jednarazowy wypad - zaśmiałam się.
- To może dasz mi swój numer? - popatrzył na mnie uwodzicielsko. - Jeden raz to za mało.
Przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się.
- Jasne.
Chłopak podał mi swój telefon, a ja wpisałam swój numer i podpisałam się "Melissa".
- Dzięki, piękna - pocałował mój policzek. - Zadzwonię, ale teraz bardzo się spieszę.
Zarumieniłam się i skinęłam głową, pozwalając chłopakowi odbiec. Chwilę stałam w tamtym miejscu, myśląc o sytuacji, jaka miała miejsce chwilę temu.
Ale
Seksowny
Koleś.
Westchnęłam i uznałam, że muszę się pospieszyć, żeby zdążyć do szkoły.
Zaczęłam truchtem kierować się do wyjścia. W pewnym momencie rozbolała mnie głowa. Przymknęłam oczy, co znowu nie wyszło mi na dobre, bo wpadłam na kogoś skręcającego z prostopadłej dróżki.
Tym razem udało się zachować mi równowagę.
- Co się ze mną dzieje? - westchnęłam sama do siebie i złapałam się za skroń. - Przepraszam cię, ja...
Zamarłam, kiedy napotkałam znajome, szmaragdowe oczy. Jeden z loków opadał mu na czoło, a reszta była związana w luźnego koka.
Uwielbiałam, kiedy wiązał włosy.
Ale wolałam go w rozpuszczonych.
- Hej - powiedział.
- Hej - odpowiedziałam cicho. - Spieszę się. Przepraszam jeszcze raz.
Nie czekając na rozwinięcie konwersacji, pobiegłam szybciej do wyjścia. Nawet się za siebie nie obejrzałam.
Jestem najbardziej pechową dziewczyną w historii. Spotykać swojego byłego w parku, w którym miesiąc temu z tobą zerwał i wyznał, że byłaś jego zakładem?
Tylko ze mną. Autografy potem.
Cichutki, prawie bezgłośny szloch wydobył się z moich ust i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że płaczę. Poczułam wilgotne łzy na policzkach, które pospiesznie starłam. Pociągnęłam nosem.
Ugh, jak ja nienawidzę Stylesa!
Kogo ja oszukuję?
Siebie. Muszę się przekonać, że Styles znaczy dla mnie tyle, co ogryzek po jabłku, które zjadłam wczoraj na stołówce.
Dobiegłam do domu. Miałam mało czasu, więc rzuciłam się do łazienki na szybki prysznic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro