Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27.

Zostałam w domu na dwa dni. Jednak mama rozkazała mi iść w końcu do szkoły, zwłaszcza, że dzisiaj mamy comiesięczny, czwartkowy sprawdzian wiedzy z literatury angielskiej.
Ostatnie dwa dni spędziłam na płaczu w swoim pokoju. Emmie wysłałam tylko jednego sms'a, niedługo po wyjściu Harry'ego.

ja: chcę być sama, więc proszę, nie przychodź do mnie.

Jakby automatycznie wstałam, ubrałam czarną bluzę i szare spodnie, oczywiście z dziurami, a do tego niskie, czarne trampki.
Na wesoło.
Jedyny makijaż, jaki wykonałam, to było wytuszowanie rzęs. Co i tak nie poprawiało mojego wyglądu w najmniejszym stopniu.
Miałam wielkie cienie i wory pod oczami od bezustannego płakania, spierzchnięte usta i matową cerę. Czułam, jak powoli się wyczerpuje, i nie mogłam tego znieść.
Nie zjadłam śniadania, od dwóch dni nie tknęłam niczego. Spakowałam tylko zeszyty do plecaka i wyszłam z mieszkania. W windzie rozplątywałam słuchawki.
Wsadziłam słuchawki do uszu i puściłam swoją najsmętniejszą playlistę. Wsiadłam do samochodu, ale kiedy próbowałam go odpalić, nic się nie działo.
Przypomniało mi się, jak trzy dni temu zapomniałam zgasić świateł, i pewnie padł mi akumulator.
Super.
Miałam dwadzieścia minut do rozpoczęcia lekcji, oraz dwie minuty do odjazdu autobusu tak, abym zdążyła na czas. Szybko wypadłam z auta i resztkami energii pobiegłam na przystanek.
Mimo nieustającego ostatnio pasma nieszczęść, udało mi się zdążyć na pojazd. Była to też zasługa kierowcy, który życzliwie na mnie zaczekał, kiedy zobaczył, że biegnę na przystanek.
Oparłam głowę o szybę, kiedy w uszach rozbrzmiała mi piosenka Eda Sheerana - Give me Love. Tak idealnie odwzorowywała to, co teraz czuję...
Moje myśli po raz kolejny raz w ciągu tych dni przeniosły się na feralny poranek w kuchni.

- Bo chyba cię kocham, maleńka.
Przypatrywałam mu się, ale niestety dostrzegłam, że kłamie. Nie chciał patrzeć mi w oczy.
Parsknęłam.
- Ciekawe, ile tym razem obiecał ci Malik, za ponowne zniszczenie mnie psychiczne.
- Ale Melissa...
- Pytam poważnie, Harry. Widzę to.
W tym momencie brunet odsunął się i powiedział, że podwojoną sumę.
Za to, że znowu się w nim zakocham.
Znowu?
Idiotyczne.
Ja nigdy nie przestałam.
- Możesz powiedzieć swojemu przyjacielowi, że ci się udało. A teraz wypierdalaj z mojego mieszkania i nie odzywaj się do mnie nigdy więcej.
- Ale Melissa - złapał moje dłonie. - Tym razem nie robiłem tego dla forsy. Proszę, zrozum, że chcę cię odzyskać, a to był tylko pretekst.
- Nie ufam ci Harry. Wyjdź stąd.

Zadrżała mi warga, kiedy zobaczyłam, że wjeżdżamy na posesję szkoły. Scenariusz sprzed dwóch miesięcy powtarzał się.
Wysiadłam z autobusu i zobaczyłam Harry'ego, wśród znajomych.
Złapał ze mną kontakt wzrokowy, zdziwiony, że jeżdżę komunikacją miejską. Odwróciłam wzrok i podążyłam w stronę wejścia.
Oczywiśce zaczepił mnie Malik.
- Hej, Palker! Chodź tutaj!
Popatrzyłam na mulata, i w złości podeszłam do niego, wymierzając mu siarczystego policzka.
- Nie waż się do mnie odzywać, dupku - wysyczałam, a on złapał się za bolący policzek.
- Miałaś wybór, albo byś się ze mną pieprzyła, albo znowu bym cię zniszczył - zaśmiał się. Zdezorientowałam go jednak, kiedy zamiast wyzwisk uśmiechnęłam się słabo.
- I zniszczyłeś. Jesteś z siebie zadowolony? - powiedziałam głośno.
Odeszłam od tamtych ludzi, nie odwracając się.
Ile jeszcze miało się dzisiaj zdarzyć.

Mam wrażenie, że nikt tego nie czyta :/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro