Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24.

Zażenowana, podeszłam z Louisem do zielonookiego bruneta. Harry popatrzył na nasze złączone dłonie i zmarszczył brwi. Subtelnie wysunęłam rękę spomiędzy palców Tomlinsona, a ten nie zwrócił na to uwagi.
- Hej, patrz, kogo przygarnąłem z salonu - zaśmiał się Louis, przyciągając mnie do swojego boku. Harry wypalał dziury w moim ciele, skanując mnie uważnie.
- Hej - szepnęłam zakłopotana.
- Hej - odpowiedział równie zażenowany Harry. Wsiedliśmy do auta, a ja usadowiłam się na tylnim siedzeniu, i oparłam głowę o szybę.
Reszta naszego wypadu minęła lepiej, nie było już tak sztywno, choć oczywiście między mną a Harrym było napięcie.
+++
Wracaliśmy do domu. Harry spokojnie prowadził auto, ale Louis przeciwnie - ekscytował się filmem.
- O! Wysadź mnie tutaj, Styles - powiedział nagle, a ja zesztywniałam.
Louis wysiadł, a ja przesiadłam się do przodu.
Kierowaliśmy się do mojego domu, ale zapowiadała się dłuższa droga.
Po kilku mintach niezręcznej ciszy, Harry odchrząknął.
- Więc... Ty i Louis, huh?
- O co ci chodzi? - powiedziałam trochę ostrzej niż zamierzałam, ale nawet nie myślałam o przeprosinach.
- Nic, nic - powiedział, i ewidentnie kłamał.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem, ale ani mi się śniło wychodzić. Nurtowało mnie jego zachowanie i chciałam dowiedzieć się więcej.
- Nie ma mnie i Louisa, ale niby dlaczego miałoby cię to obchodzić? - parsknęłam.
- A żebyś wiedziała, że obchodzi - warknął, i popatrzył mi w oczy.
- Grasz zazdrosnego? - powiedziałam ze zjadliwym uśmieszkiem.
- Cholera, chciałbym - przybliżył się do mnie, opierając dłoń na klamce moich drzwi. - Chciałbym mieć przywilej do bycia zazdrosnym chłopakiem.
Zatkało mnie na dłuższą chwilę.
- Dwa miesiące temu miałeś ten przywilej - powiedziałam chłodno.
- Liz, do kurwy nędzy, czy ty musisz się tak zachowywać? - warknął, zbliżając się jeszcze bardziej. - Słuchaj, cholernie bardziej odpowiadałoby mi, gdybym nie myślał o tobie w każdej pieprzonej minucie mojego dnia. Dużo byłoby mi kurwa wygodniej! - wykrzyczał ostatnie zdanie. - Wolałbym nie pragnąć cię za każdym razem, gdy otwierasz te swoje kurewskie usteczka! Wolałbym patrzeć na inne dziewczyny z pożądaniem, a nie tylko je, kurwa, porównywać do ciebie! Wolałbym znaleźć lepszą niż ty, ale nie ma takiej! Wolałbym, żebyś była tylko dla mnie zakładem, pięcioma stówami od Malika, ale nimi nie jesteś! Jesteś dla mnie ważna i kurwa, to jest cholernie niewygodne!
Zamarłam, podczas gdy on w furii kontynuował swój monolog.
- Wolałbym nie być kurwa zazdrosny za każdym, jebanym razem, kiedy widzę cię z innym. Naprawdę kurwa wolałbym wyrzucić cię z mojej głowy albo sprawić, żebyś znowu dała mi szansę! Wolałbym, żebyś nie była taka piękna, nawet w tych cholernych, szarych włosach! Wolałbym dalej mieć cię gdzieś, albo mieć cię przy sobie, bo ta odległość mnie zabija i powoli sprawia, że pragnę cię coraz bardziej!
Nasze usta dzieliły centymetry.
- I, och, jak kurwa bardzo chciałbym cię teraz pocałować, to wiem, że nie mogę, bo tylko cię zranię. Ranię cię na każdym jebanym kroku!
Przerwałam mu, wpijając się w jego wargi i kładąc swoje dłonie na jego rozgrzanym karku, jednocześnie wbijając w niego lekko paznokcie.
Ogarnęły mną takie emocje, jakich nigdy nie czułam. W brzuchu szalały mi motyle, a wszystko za sprawą jego ciała, tak blisko i bezgranicznie połączonego ze mną.
Styles zdjął dłoń z klamki i umiejscowił ją w dole moich pleców, przyciągając mnie bliżej siebie. Z niewielkimi trudnościami, usiadłam na jego kolanach, a wtedy on zaczął jeździć dłońmi po moim ciele.
Jego usta zasysały moją dolną wargę, w brutalnym geście. Przykułam go do siedzenia kierowcy, chłonąc każdą sekundę tego zdarzenia. Wplotłam palce jednej dłoni w jego miękkie włosy. Poruszał swoimi ustami naprawdę mocno i agresywnie, ale to tylko pobudzało moje rozszalałe hormony.
Nawet nie czekając na pozwolenie, jego język wdarł się między moje wargi, łącząc się z moim. Ścisnął moje pośladki, a ja jęknęłam i przywarłam do niego mocniej. Wyraźnie zadowolony z mojej reakcji, ponowił ruch i wypchnął biodra do góry. Poczułam jego mocne wybrzuszenie, ocierające się o moje krocze, więc poruszałam nim mocno, wywołując u niego jęki.
Kiedy zabrakło mi tchu, oderwałam się od niego i popatrzyłam w czarne od pożądania oczy.
- Chodźmy do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro