Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19.

Zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Dzięki jeszcze raz - powiedziałam do Stylesa.
- Za co? - uniósł brwi i zarzucił plecak na jedno ramię.
- Za pomoc przedwczoraj. Uh, siedziałabym w tamtej alejce pewnie do dzisiaj - mruknęłam, a on uśmiechnął się. - I przenocowanie. Nie musiałeś.
- Chciałem. Daj spokój, było późno. Każdy by tak zrobił, jakby mu zależało.
Zmarszczyłam brwi, a on chyba dopiero wtedy uświadomił sobie, co powiedział. Otwierałam usta, żeby odpowiedzieć, ale mnie uprzedził.
- No to pa, Liz - bąknął i szybko wyszedł z klasy.
- Jakie przenocowanie? Przespałaś się ze Stylesem? - podskoczyłam na dźwięk głosu Emmy w prawym uchu.
- Jezu, nie strasz mnie kobieto...
- Powtarzam: przespałaś się ze Stylesem?
- Nie, oczywiście, że nie! Pomógł mi - zacisnęłam powieki i poprawiłam torbę na ramieniu.
Emma patrzyła na mnie podejrzliwie, ale ja dla niepoznaki wyjęłam telefon. Zobaczyłam na korytarzu Hemmingsa, jak kolejny raz obczajał Michaela.

ja: zagadaj do niego, pizdo!

Luke wyciągnął telefon z kieszeni i odczytał moją wiadomość. Odnalazł mnie wzrokiem na korytarzu i wystawił w moim kierunku środkowego palca.
Jednak blondyn wstał i podszedł do kolorowowłosego. Był nieco zarumieniony.
O dziwo, Clifford też wyglądał na zakłopotanego "w tym sensie". Jakby podszedł do niego odwieczny crush.
No ale kto nie ma szkolnego modela za crusha? Błagam.
Michael zmarszczył brwi i popatrzył w moim kierunku. Potem znowu na Luke'a.
I tak! Dał mu swój numer!
Pisnęłam zachwycona.
- Co jest? - spytała zdezorientowana Emma, a ja popatrzyłam na nią zaskoczona.
Boże, powiedzieć czy nie? Z jednej strony niedługo wszyscy się dowiedzą, ale z drugiej póki co wiem tylko ja i Clifford.
- Nic ważnego - zapewniłam ją z uśmiechem. - Jedziesz gdzieś na święta?
- Umm - zmarszczyła nos w zamyśleniu. - Tak! Rodzice zabierają mnie do babci, do Kanady.
- Mhm - mruknęłam.
- A ty?
- Nawet nie pytaj. Jak święta może spędzać córka pełnoetatowej lekarki i ojca dupka, którego nie ma?
- Dom? - spytała ostrożnie.
- Dom i telefon - zaznaczyłam. - I maaasa niezdrowego jedzenia.
Emma się zaśmiała.

lukey: sama jesteś pizdą
ja: słucham?? to ja cie nakłoniłam, żebyś zagadał do clifa
lukey: a ty kiedy zejdziesz sie znowu ze stylesem?? hmm?
ja: OGIH*
lukey: hahaha.

Zeszłam do sali gimnastycznej, ponieważ miał być apel, czy coś w tym stylu.
Usiadłam na trybunach, a po chwili na salę weszła nasza dyrektorka.
Delikatnie mówiąc, otyła, ale miła. Taka dobra ciocia.
- Trzecie klasy!
Jej mocny głos natychmiastowo uciszył wszystkie 6, trzydziestoosobowych klas.
- Jako, że zbliżają się święta, chciałabym prosić was o pomoc - powiedziała donośnie. - Jesteście najbardziej odpowiednią partią, więc prosiłabym waszych wychowawców, aby wybrali po około ośmiu uczniów z klasy do udekorowania klas w sposób świąteczny.
- Chodzi o to, aby szkoła mieniła się wspaniałymi kolorami, była ciepła i zachęcająca. Liczę na waszą współpracę.
- Oczywiście cała czterdziestka otrzyma nagrodę w postaci oceny celującej z zachowania.

*OGIH - O God I Hope - Boże, mam nadzieję

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro