Dzień szósty: Jak uspokoić płaczące dziecko
To było straszne...
Bardzo straszne.
- Mówi się trudno, skarbie.
- Jak to ,,mówi się trudno"?!
[T/I] czuła niezwykłą wręcz frustrację.
Właśnie odebrała telefon od swojej matki, która poinformowała ją o słabym stanie zdrowia ojca. A wszystko przez to, że podczas wycieczki mężczyzna uznał za dobry pomysł kupienie sushi na stacji benzynowej. Po zjedzeniu go, wyraźnie odczuł konsekwencje kupowania taniego jedzenia w postaci silnego zatrucia pokarmowego. Znaczy, nie mam na myśli takiego silnego-silnego.
Bardziej takiego, które sprawia, że czujesz się jak gówno.
,,Świetnie", pomyślała dziewczyna.
- Skoro tak, to dlaczego go nie powstrzymałaś? Aż tak trudno się domyślić jak zdrowe jest sushi na stacji benzynowej?
- Skarbie, proszę, uspokój się.
- Ugh, super.
- Nie tym tonem, młoda damo. Spędziłam godziny musząc wypchać cię ze swojego łona. I nawet jeśli jesteś już młodą-dorosłą, to udupię cię tak, że już nie wstaniesz.
- Okej, okej, przepraszam... A kiedy wrócicie?
- Hmm, może kilka dni po naszej wcześniejszej dacie powrotu.
- Ugggghhh...
- [T/I].
- Tak, tak, wiem.
- ...
- ...
- Więccc... Jesteście już parą z Tooru-kun?
- C-co?! N-Nie! Z-Znaczy, t-tak... C-Czekaj! T-To nie to co ch-chciałam powiedzieć...!
- Skarbie, nie oszukuj samej siebie. Swoją drogą, muszę już iść, twój ojciec mnie woła. I powiedz Tobio-kun, że jego rodzice za nim tęsknią!
- Nie mam zamiaru się oszukiwać! No i w porządku, opiekuj się tatą. Cześć...
- ...
- Mamo?
- Zabezpieczajcie się!
- Cicho, matko.
I w tej samej chwili połączenie się zakończyło.
- Super, no po prostu super - wymamrotała nastolatka, wchodząc do salonu.
Tobio rysował coś na podłodze, a Oikawa leżał na kanapie oglądając jakieś zawody siatkarskie.
- Co powiedziała twoja mama? - zapytał chłopak, wstając z sofy.
- Nie wrócą wtedy, kiedy planowali. Będą spóźnieni o kilka dni - odpowiedziała, masując skronie. - Potrzebuję kąpieli.
Oikawa uniósł kąciki ust do góry, widząc w tym swoją szansę.
- Ne, [T/I]-chan, mógłbym do ciebie dołączyć jeśli...
- Zamknij się. Pilnuj przez ten czas Tobio - przerwała mu, idąc w kierunku łazienki.
Tooru nadąsał się, widząc jej odchodzącą postać. Kagyeama podniósł głowę, a jego oczy rozszerzyły się ze zmartwienia.
- Mama i tata... Nie wrócą?
I po raz kolejny, Niesamowity Oikawa, powiedział coś za co jego tyłek będzie potem cierpiał.
- Dokładnie, Tobio-chan! Twoi rodzice nigdy nie wrócą do domu! Muahahahaaha!
Nieźle Oikawa, niezły ruch.
Oczy dziecka natychmiast się zaszkliły, a po policzkach zaczęły spływać łzy. Oikawa powstrzymał westchnięcie. Zaczęło się od cichych pociągnięć nosem, ale szatyn uznał, że da radę uspokoić dzieciaka. Cóż... Przynajmniej tak myślał.
***
[T/I] odkręciła kurek z wodą, ale zanim zdążyła zdjąć z siebie ubrania, usłyszała płacz dwóch osób.
Kageyamy Tobio i Oikawy Tooru.
- Oh, zapłaci mi za to - powiedziała wracając do salonu.
Kiedy tylko przyszła, zobaczyła siedzącego na podłodze chłopca próbującego powstrzymać szloch i Oikawę niepewnie klepiącego go po głowie.
- T-Tobio-chan, ja tylko żartowałem! Twoi rodzice wrócą do domu, obiecuję! Więc przestań, proszę pła... Gaaaah! - Dziewczyna bez słowa odepchnęła siatkarza, biorąc brzdąca w swoje ramiona.
- Ow~, [T/I]-chan. Jak mogłaś zrobić coś takiego swojemu chłopakowi? - zapytał Oikawa, masując bolące miejsce.
- Zamknij się, Trashikawa, jesteś jedynym, który mógł go doprowadzić teraz do płaczu - odpowiedziała trzecioklasistka, siadając na kanapie.
- Tch, to nie fair - wyszeptał Tooru.
- Tobio, przestań już płakać, dobrze? - Jednak brunet był już w fazie, w której pociągał nosem i nie mógł tego powstrzymać. [T/I] otarła resztkę łez z jego twarzy kciukami, po czym przyłożyła dłonie do jego policzków w uspokajającym geście. Zbliżyła się nieco, całując go w czoło
I w tej samej chwili Tobio przestał płakać.
- Od razu lepiej - powiedziała, wstając. - A teraz chodźmy, zrobimy parę naleśników!
Oikawa natomiast stał z otwartymi ustami i głupią miną.
- Tooru, wyglądasz jak upośledzony - powiedziała dziewczyno, dając mu pstryczka w czoło.
Szatyn otrząsnął się z transu, spoglądając na nastolatkę.
- Hej! Nazwałaś mnie moim imie... Ej, czekaj! Nie jestem upośledzony!
~Timeskip~
- Nee-san, nie chcę naleśników.
- Eh? W takim razie co?
- Hmm. Chcę gofry!
- Yosh! W takim razie zrobimy gofry!
- Hah? Ale [T/I]-chan, ja chciałem naleśniki...
- Robimy gofry.
- T-Tak, mamo, robimy gofry...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro