Dzień jedenasty: Rysunki
Tobio i [T/I] przeszli przez drzwi z torbami wypełnionymi materiałami szkolnymi.
- Okej, Tobio, wszystko czego potrzebujesz jest w reklamówkach, a ja już idę robić kolację. Zawołaj mnie jak wróci Tooru, dobrze? - zapytała, na co chłopiec pokiwał głową.
Kiedy dziewczyna wyszła z salonu, zaczął przygotowywać się do swojej pracy.
Dzisiaj w przedszkolu, opiekun kazał im narysować kogoś kogo podziwiają. I oczywiście, Kageyama wybrał swojego ukochanego Tooru-nii.
Wyciągnął czystą kartkę oraz ołówek, po czym zaczął tworzyć swoje arcydzieło.
Zaczął od głowy, rysując kółko, najdokładniej jak trzylatek potrafił narysować. Spoglądając na nie zdał sobie sprawę z tego, że powinno mieć bardziej kształt owalu...
Zgniatając kawałek papieru, postanowił spróbować ponownie, wyrzucając nieudany szkic w powietrze. Wystawił lekko język, chcąc się skoncentrować, bardzo powoli rysując kredką po kartce, po czym na nią spojrzał.
- Dlaczego to teraz wygląda jak kwadrat? - Znowu zachrzęścił papierem, wyrzucając go gdzieś na drugi koniec pokoju i po raz kolejny wziął kredkę w dłoń...
- Teraz wygląda jak trójkąt!
...
- Jest za mała.
...
- Za duża. Tooru-nii nie ma tak dużej głowy! - Niedługo po bezowocnych próbach chłopca, salon zapełnił się mnóstwem zgniecionych kartek papieru.
~****~
[T/I] wycierała właśnie ręce papierowym ręcznikiem.
Kolacja była skończona, a jedyne co musieli teraz zrobić, to czekać na powrót Oikawy.
Dziewczyna przeszła do salonu i zdziwiła się, widząc wszędzie papierowe kulki podczas, a na podłodze siedział bardzo sfrustrowany Kageyama.
- DLACZEGO TO JEST TAKIE TRUDNE?! - wykrzyczał trzylatek, wprawiając w osłupienie swoją opiekunkę.
,,Oh, znam ten uczuć, Tobio", chichocząc, ruszyła w jego stronę. Usiadła obok niego, po czym zabrała mu ołówek.
- Co musisz znowu rysować, Tobio? - Chłopiec nadąsał się, zirytowany tym, że nie mógł narysować kółka.
- Muszę narysować kogoś, kogo podziwiam. Chciałem narysować Tooru-nii, ale nie umiem narysować jego głowy - powiedział, a oczy mu się zaszkliły.
,,Bożeeee, Tobio, czemu jesteś taki przeuroczy~", pomyślała trzecioklasistka.
Już chciała go pocieszyć, kiedy do głowy wpadł jej świetny pomysł.
- Wiesz, Tobio, jest inny sposób na narysowanie Tooru. - Brunet natychmiast poderwał głowę do góry, spoglądając na starszą dziewczynę, po czym przechylił lekko głowę zdziwiony.
- Jest?
- Mhmmm.
Czas na bycie okropną dziewczyną.
- Ale najpierw posprzątaj ten bałagan.
- Dobrze.
~****~
Oikawa przeszedł przez drzwi, kompletnie wykończony.
Ćwiczenia były męczące jak zawsze, zwłaszcza, gdy Iwaizumi uderzał go piłką co pięć minut. Rozgrywający myślał już tylko o odpoczynku i spędzeniu czasu ze swoją dziewczyną.
- I oto jak narysowałeś Tooru! - Szatyn odwrócił głowę, z której dobiegał znajomy mu głos.
,,Co?", pomyślał.
Szybko nałożył kapcie i ruszył w stronę salonu, prawie biegnąc. Kiedy przyszedł, od razu poczuł na sobie wzrok [T/I] i Tobio.
- Witaj w domu. - Pomachała mu dziewczyna. Podeszła do niego, ucałowała w policzek i ruszyła w stronę kuchni.
- Naszykuję kolację.
Oikawa stał skonfundowany.
- Czekaj, o co chodzi? - zapytał, na co Tobio wstał i podbiegł do wyższego mężczyzny.
- Tooru-nii! Narysowałem cię! Nee-san mi pomogła! - Oikawa otworzył szerzej oczy.
- N-Naprawdę? - zapytał, czując się trochę weselszy. Ale tylko trochę, nie za wiele... - Chłopiec pokiwał głową, podnosząc swój rysunek.
- Awe, Tobio-chan nie musia... - Zamarł w pół słowa, po czym spojrzał na kartkę.
...
- Tobio.
- Hm?
- ... To jest kosz na śmieci z koroną na głowie.
- Huh?
- Narysowałeś mnie jako kosz na śmieci? - Brunet wziął arcydzieło w swoje ręce, uważnie mu się przyglądając. W rzeczy samej, był tam śmietnik w koronie, a wokół niego małe serduszka.
- Ohhh, to nie jest moje, to nee-san - odpowiedział brzdąc, odwracając kartkę na drugą stronę. - To narysowałem ja.
Oikawa wziął rysunek, wciąż niezadowolony z tego poprzedniego. Spojrzał na pracę chłopca, a to co zobaczył, sprawiło, że chciał go przytulić. Prawie. Jego postać zamiast rąk, nóg, tułowia i szyi miała pionowe kreski, a głowa była zwykłymi kółkiem. Oprócz tego, obok niego stałą [T/I], oboje trzymali się za ręce, a nad nimi widniało serce. Gdzieś pomiędzy tą dwójką stała natomiast postać, którą zapewne miał być Tobio. Na dole był napis, z pewnością wykonany ręką [T/N]:
,,Moja rodzina ♥"
- Podoba ci się? - Odezwał się głos z tyłu.
Oikawa odwrócił głowę, żeby zobaczyć swoją ukochaną dziewczynę. Przełykając ślinę, przekazał rysunek z powrotem w ręce bruneta.
- Raczej jest w porządku... - powiedział, unikając kontaktu wzrokowego na co trzecioklasistka wywróciła oczami.
- Tobio, idź umyć ręce, kolacja gotowa - nakazała.
Trzylatek bez słowa zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Kiedy chłopca nie było już widać, Tooru zaczął swoje biadolenia, płaczliwym głosem.
- [T/I]-chan, dlaczego narysowałaś mnie jako kubeł ze śmieciami? - zapytał. - Wiesz przecież jaki jestem wrażliwy! - Dziewczyna jedynie się zaśmiała.
- Bo jesteś śmieciem - zaczęła, wracając do kuchni. Zatrzymała się jednak w pół kroku i dodała: - Ale jesteś moim śmieciem. - Po czym z uśmiechem odeszła, zostawiając Oikawę samego, który znowu poczuł jakby jego serce przeszyły niewidzialne strzały.
- [T/I], czasami chcę cię po prostu przytulać i nigdy nie puszczać. Jesteś zbyt urocza - powiedział sam do siebie.
_________________________
[Notka od tłumaczki]:
Zdecydowałam się jednak doprowadzić to tłumaczenie do końca.
Życzcie mi powodzenia.
[*]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro