Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień dwunasty: Zakupy z Aly-chan

  Tobio szedł między Oikawą, a [T/I], trzymając ich za ręce.

Postanowili pooglądać wystawy sklepowe, bo [T/N] jest biedna i nie ma pieniędzy...

- Autorko-san, myślę, że zaczynasz przesadzać. - Dziewczyna uśmiechnęła się, a na jej czole widniała pulsująca żyłka.

- Przepraszam? Ja tylko stwierdzam fakt. I ile razy mam ci mówić, żebyś mówiła do mnie ,,Aly-chan"? Kąciki ust Aly powędrowały nieco do góry, gdy patrzyła w ekran komputera.

- Um, Aly-chan, dałabyś radę złamać granicę między nami?* - zapytał siatkarz.

- Cóż...

- Hej, Aly nee-san! - Tobio pomachał na przywitanie Autorce.

- Hej, Tobio-chan! - odmachała mu. - A odpowiadając na twoje pytanie, Tooru, dzisiaj do was dołączę, jeśli nie będzie wam to przeszkadzać.

- Oh, oczywiście! Nie mamy nic przeciwko, prawda, [T/I]-chan? 

Dziewczyna uniosła wzrok, patrząc na wysoki sufit centra handlowego.

- Nie mam nic przeciwko, ale Aly-chan, proszę, nie rób za dużo zamieszania. Tooru w zupełności mi wystarczy - odpowiedziała trzecioklasistka, odchodząc.

- Tak, w końcu ona ma... Ej! Co to miało znaczyć?! - zawołał Oikawa, idąc za swoją dziewczyną, na co Autorka się uśmiechnęła.

- No popatrz, Tobio, zostawili cię samego - powiedziała Aly, spoglądając na chłopca.

I ze swoimi ,,magicznymi", komputerowymi zdolnościami, pojawiła się w centrum handlowym, mając na sobie zwykłe, ciemnoniebieskie dżinsy, białą koszulkę, conversy i okulary (bo jest ślepa i nic bez nich nie widzi).

- Waah, no patrz~ W końcu pojawiłam się w historii - rzekła dziewczyna z błyszczącymi oczami.

- Aly nee-san, co teraz zrobimy? - zapytał chłopiec, ciągnąc ją za rąbek koszulki.

Dotknęła palcem swojego policzka, spoglądając w dół.

- Hmmm, co możemy teraz zrobić? - powtórzyła.

Po chwili ciszy, w końcu coś jej zaświtało.

Kucając, dała brunetowi znak, żeby podszedł bliżej. Brzdąc posłuchał jej, lekko się pochylając.

- Zrobimy to, co zawsze chciałam zrobić - wyszeptała, a przedszkolak spojrzał na nią zdezorientowany. Odpowiedział mu jedynie złowieszczy uśmiech dziewczyny.

~****~

- Ahahahahahha! To jest takie fajne!

Aly właśnie skakała na trampolinie razem z innymi dziećmi, w tym z Tobio.

- Tak! Skacz wyżej! Wyżej! - wołał brunet, odbijając się od elastycznej powierzchni tak mocno, na ile pozwalały mu jego krótkie nóżki.

Autorka sapnęła.

- Tobio, zagrajmy w siatkówkę! Dzięki trampolinie, możemy skakać naprawdę, naprawdę wysoko! - powiedziała, trzymając w dłoniach piłkę, którą wytrzasnęła nie wiadomo skąd.

- Okej!

~****~

- Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłeś mi zapomnieć o Tobio!

- Niby dlaczego to moja wina?! Pierwsza sobie poszłaś!

- Przepraszam?!

- Odeszłaś, po tym jak mnie obraziłaś!

- Nie pamiętam czegoś takiego.

Oikawa spojrzał na [T/I], przełykając ślinę.

- ,,Nie mam nic przeciwko, ale Aly-chan, proszę, nie rób za dużo zamieszania. Tooru w zupełności mi wystarczy" - zacytował słowa swojej dziewczyny, wysokim, piskliwym głosem.

Trzecioklasistka wykpiła go, wywracając oczami.

- Proszę cię, wcale tak nie brzmię.

- A niby jak? Powinienem powiedzieć twoją kwestię męskim głosem?

- Co powiesz na to, żebyś się już zamknął?

- Okej, ale to ty pierwsza odeszłaś...

[T/I] mlasnęła językiem, a na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.

- TO TERAZ NIE JEST WAŻNE. WAŻNE JEST TO, ŻE ZOSTAWILIŚMY TOBIO Z AUTORKĄ, KTÓRA JEST W STANIE WCHODZIĆ I WYCHODZIĆ Z NASZEJ HISTORII! - wykrzyczała.

Szatyn zrobił krok w tył, wystawiając ręce przed siebie w obronnym geście. Nie, żeby mógł on cokolwiek pomóc, ale nic nie zaszkodzi spróbować, prawda?

- Okej, okej, przepraszam. Po prostu znajdźmy już Tobio-chana, jestem tym zmęczony.[T/I] westchnęła, przeczesując włosy palcami.

- Mam tylko nadzieję, iż Aly-chan nie zrobiła nic głupiego - powiedziała.

- ...

- ...

- [T/I]-chan?

- Hm?

- Jeśli Aly-chan jest tutaj, to kto pisze historię?

- ...

~****~

Po półtorej godzinie poszukiwań, po Tobio i Aly-chan nadal nie było ani widu, ani słychu.

- Przysięgam na wszystkie siatkarskie bóstwa, że jeśli opuściła centrum handlowe z Tobio to...

- Jestem pewny, iż z nimi wszystko w porządku, [T/I]-chan. Chodźmy do następnego sklepu - powiedział Tooru, wskazując już na dziesiąty butik.

Niestety, tam też ich nie znaleźli.

I nie znajdą, bo obecnie Tobio i Aly przyglądali się zmaganiom pary zza ekranu laptopa.

~****~

- Wah, więc tu się wszystko dzieje?

- Mhmm, tutaj piszę wszystkie moje opowiadania i inne pierdoły. Fajne, nie? - odpowiedziała Aly.

- Kim są ci wszyscy ludzie?

- Moimi czytelnikami! Przywitaj się z nimi, są naprawdę mili!

Tobio zamachał dłonią.

- Hej, miło mi was poznać! - powiedział, uśmiechając się sympatycznie.

- Awwe, Tobio-chan, jesteś taki uroczy! Wiedziałeś, że wszyscy moi czytelnicy cię kochają? - zapytała dziewczyna, żartobliwie dźgając go palcem w policzek.

- Serio? Więc ja też ich kocham!

- Na pewno będą szczęśliwi, słysząc to!

- Aly nee-san, kiedy zamierzasz mnie zabrać z powrotem?

- Kiedy Tooru i [T/I] przestaną się sprzeczać. Patrz, znowu zaczynają.- ...

- ...

- Aly nee-san, [T/I] nee-san podnosi kij bejsbolowy.

- Uuuh, patrz Tobio! Siatkówka!

- Gdzie?!


_____________________________________

[Notka od tłumaczki]:;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro