Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień drugi: Plan Tobio

Tobio nie zajęło zbyt wiele czasu zauważenie, że jego opiekun czuje coś do jego drugiej niani.

Zwłaszcza, gdy ten cały czas mu o tym przypominał: ,,[T/I]-chan jest moja, rozumiesz, Tobio-chan?".

Oczywiście, trzylatkowi nie trudno było o tym zapomnieć, ale w głowie miał tylko jedną myśl: ,,Czy [T/I] nee-san, lubi Tooru-nii?" Chcąc uzyskać odpowiedź, udał się z tym pytaniem do swoich przyjaciół.

- Ne, Hinata. Skąd wiesz, że jakaś dziewczyna cię lubi? - zapytał, niewiele myśląc.

Hinata Shouyou, dosyć niski, rudowłosy brzdąc o dużych, brązowych oczach i pucołowatych policzkach, spojrzał zdezorientowany na wyższego kolegę. Zmarszczył lekko nos odbijając piłkę, a na jego twarz wpełzło zniesmaczenie.

- Heeh? Dlaczego chciałbyś, żeby jakaś dziewczyna cię lubiła? One mają wszy! - odpowiedział, wystawiając język, aby podkreślić swoje ,,obrzydzenie".

- Haa? O co chodzi? Kageyamie ktoś się podoba?

- Hehe, nieźle, Tsukki!

- Zamknij się, Yamaguchi.

Tobio nadąsał się, posyłając mordercze spojrzenie swojemu wrogowi.

- Tsukishima, Yamaguchi, nie mamy dzisiaj czasu na obrażanie się! - powiedział Hinata, wskazując na dwóch chłopców. Tsukishima Kei, całkowite przeciwieństwo rudowłosego. Nosił okulary, miał blond włosy, był zdecydowanie wyższy od swoich rówieśników i zdecydowanie bardziej pyskaty niż reszta. Jego przyjaciel, Yamaguchi Tadashi, nie za bardzo go przypominał. Tak naprawdę, miał w sobie mnóstwo uroku, ale odkąd poznał blondyna, robił wszystko co on.

- Nie lubię nikogo, ale mój opiekun, Tooru-nii, lubi [T/I] nee-san - odpowiedział Tobio, spoglądając na pluszową krowę. - Ale myślę, że ona go nie. - Hinata przechylił głowę, nieco zdezorientowany.

- Czy ,,[T/I] nee-san" to ta ładna pani, która cię przyprowadza? - zapytał, a Kageyama pokiwał głową.

- Tak, ona jest naprawdę super i nie spaliła mojego curry, jak ostatnia niania. Naprawdę ją lubię i myślę, że Tooru-nii chce, żeby ona... Też go polubiła? - powiedział, sam będąc niepewnym własnych słów. Yamaguchi spojrzał na swojego wyższego przyjaciela.

- Ne, Tsukki, czy twój brat nie dał kwiatków i czekoladek dziewczynie, której lubił? - Kei potarł swoją brodę w zamyśleniu.

- Tak zrobił, a ona odwzajemniła jego uczucia, jednak to wszystko co wiem.

Tobio patrzył na to wszystko, myślami będąc daleko stąd.

,,Tooru-nii pomyślałby, że to głupi pomysł. W końcu wszystko co ja powiem jest dla niego głupie. Chyba. Może moglibyśmy zrobić to za niego? Hmm, może się nam udać."

***

Podczas przerwy obiadowej, Kageyama zdecydował poprosić kolegów o pomoc.

Usiedli w kółku, a brunet nieco się nachylił.

- Możecie mi w czymś pomóc? - Hinata spojrzał na niego, jedząc bento.

- W czym?

- Wiecie, te kwiatki i słodycze. Myślę, że moglibyśmy pomóc Tooru-nii - zaczął Tobio. - Wiecie, jak są te pary w filmach, które moja mama ogląda.

- Tch, niby z jakiej racji miałbym ci pomóc? - zapytał Tsukishima, poprawiając zjeżdżające okulary na swoje miejsce.

- Bo tak, Tsukishima! Nie mógłbyś być chociaż raz miły?! - odpowiedział zirytowany Shoyou, a Kei spojrzał na niego spod łba.

- Jestem miły. Tylko nie dla was. - Okularnik odbił piłeczkę.

- Ne, Tsukki, chyba nic by się nie stało, gdybyśmy im trochę pomogli? - powiedział Tadashi, spoglądając na przyjaciela. Po wielu namowach i wściekłym rudzielcu, Tsukishima się ostatecznie poddał.

- W porządku, zrobię to. Od czego zaczynamy? - zapytał blondyn, a Tobio zamyślał się na chwilę.

- Um, może najpierw załatwimy słodycze? - zaproponował.

- Mój brat zapakował je w pudełku w kształcie serca. Tylko nie wiem jakie to były słodycze ani skąd wziął ten kuferek - stwierdził Kei.

- Ale my nie mamy pieniędzy na takie rzeczy! Kosztują pewnie z miliard dolarów! - zawołał Shouyo wyrzucając swoje ręce do góry, chcąc podkreślić wagę swoich słów.

- Hinata ma racje, ale kto powiedział, że potrzebujemy pieniędzy? - odpowiedział Yamaguchi z uśmiechem.

- Czyli? - spytał Tobio.

Szatyn znalazł sposób na zrobienie prowizorycznej skrzyneczki, po czym otworzył swój plecak i zaczął czegoś w nim intensywnie szukać. Po chwili trzymał w dłoniach... Owocowe żelki w kształcie dinozaurów.

- Ta-dam! Słodycze! - powiedział z dumnym uśmiechem.

- Hej! A to nie są te, które zamierzałeś dać mi? - zapytał Tsukishima.

- Mogę przynieść ci jutro. Gomen, Tsukki - odpowiedział niższy chłopiec, podając paczkę Tobio.

- Hm, to jest dobre na początek, ale nadal mi czegoś brakuje - powiedział.

- Oh! - wykrzyknął Shoyou, również zaczynając szukać czegoś w swojej torbie, z której wyciągnął truskawkowego lizaka i mały, zawinięty papierem kawałek czekolady. - Zapomniałem, że wziąłem je na lunch! Miałem je zjeść, ale oddam ci je. Masz, Kageyama - powiedział, wkładając słodycze w małe dłonie bruneta.

- Osu, to jest dobre. Teraz potrzebujemy tylko pudełka w kształcie serca - odpowiedział brunet. Tsukishima zastanowił się, po czym wstał i odszedł na dłużej niż zazwyczaj.

- Jak myślisz, Tsukishima wróci? - zapytał Tobio.

- Nie wiem - westchnął Yamaguchi.

- Zapomnijmy o nim. Skąd weźmiemy kwiaty? - zapytał Hinata.

- Mogę zapytać się Yachi-san, żeby nam jakieś zrobiła. Świetnie jej wychodzą - zaproponował szatyn.

Yachi Hitoka była drobną dziewczynką o blond włosach, związanych w dwa kucyki. Uwielbiała rysować, nie miała sobie w tym równych.

- Masz rację! Yachi jest naprawdę dobra w tego typu rzeczach! Idź ją zapytać, Yamaguchi, idź! - zawołał Hinata.

- Okej, zaraz wrócę - odpowiedział Tadashi, wstając i zmierzając w kierunku blondynki. Kiedy odszedł, do chłopców przyszedł Kei trzymając w dłoni bliżej nieokreślony obiekt.

- Masz, myślę, że to powinno być dobre - powiedział, kładąc tą rzecz na podłodze. - To pudełko, do którego możesz włożyć słodycze.

Przed nimi znajdowało się małe, białe pudełko z czerwonymi i różowymi sercami.

- Poprosiłem Yachi-san, żeby mi pomogła z malowaniem - powiedział Tsukishima.

- Hej, Yamaguchi właśnie do niej poszedł pytać o kwiaty! - odrzekł Shouyou.

***

Zostało już niewiele czasu do zakończenia kolejnego dnia w przedszkolu i Tobio wiedział, że Oikawa przyjdzie razem z [T/I], aby go odebrać. Jedyne co chłopiec musiał zrobić, to podarowanie dziewczynie pudełka z ręcznie robionymi kwiatami, a potem powiedzieć, że to od Tooru.

Proste, prawda?

Cóż, dla bruneta brzmiało to prosto. W końcu czego innego spodziewać się po trzylatku?

Kiedy dwójka nastolatków zmierzała w stronę przedszkola, Oikawa myślał o jego randce z [T/I]. ,,Powinniśmy pójść na kolację? Obejrzeć film? A co jeśli ona ich nie lubi? A co jeśli..."

- Oikawa-kun! - Z rozmyśleń wyrwał go głos dziewczyny.

- Huh? A, racja, [T/I]! Coś się stało? - zapytał, oczywiście nie słysząc jej poprzedniego pytania.

- Pytałam się czy chciałbyś razem z Tobio wpaść do mnie na kolację - odpowiedziała.

Oczy Tooru zabłysły niczym bożonarodzeniowe światełka na choince.

Zamknął dziewczynę w miażdżącym kości uścisku i uniósł do góry, kręcąc się wokół własnej osi, powtarzając przy tym ciągle: tak, tak, tak.

- O-Oikawa! Odstaw mnie na ziemię! - wykrzyczała [T/I] lekko uderzając go dłonią w głowę.

Niedługo po tym, przybyli do przedszkola i zobaczyli coś co naprawdę ich zaskoczyło. Czwórka trzylatków, a pośród nich Kageyama. Mały rudzielec trzymający coś co wyglądało na pudełko, inny, piegowaty dzieciak z papierowymi kwiatami i blondyn, który był zdecydowanie za wysoki jak na jego wiek, krzyżujący ramiona na piersi ze znudzonym wyrazem twarzy.

Kiedy Tooru i [T/I] stanęli naprzeciwko nich, wszystkie te rzeczy powędrowały do uczennicy Aoba Johsai.

- Co to jest? - zapytała.

- Słodycze i kwiaty od Tooru-nii - odrzekł bez ogródek Tobio.

- ... Ehhhhhhh?! - krzyknął wyżej wymieniony. - Nigdy nie dałbym [T/I]-chan czegoś tak głu...

- Dziękuję, Oikawa-kun! To naprawdę miłe z twojej strony! - Przerwała mu dziewczyna, uśmiechając się z przymkniętymi powiekami. Oikawa oniemiał.

- Udało się! Udało! - wykrzyczał Hinata podskakując.

Gdy wracali do domu [T/I], Tobio zasnął na plecach niosącego go Tooru, który spoglądał na pomalowane, białe pudełko ze słodyczami dla dzieci i kiepsko wykonane kwiaty z papieru w rękach nastolatki.

- Umm, [T/I]-chan, wiesz, że to nie jest ode mnie, prawda? - zapytał Oikawa, na co dziewczyna zachichotała, kiwając głową.

- Oczywiście, że to wiem, Trashikawa. Ale Tobio-chan próbował pomóc ci umówić się ze mną - powiedziała, spoglądając na niego. Oikawa uśmiechnął się.

- I czy to zwiększyło moje szanse? - Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Nie wiem. Może? - odpowiedziała z leniwym uśmiechem, idąc przed siebie, a Tooru mógł jedynie wpatrywać się w jej oddalającą sylwetkę oniemiały.

- ... To znaczyło tak?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro