long time no see, how have you been?
Blondyn spacerował ulicami Paryża wpatrując się w wielką, białą tarczę księżyca, odbijającą się w spokojnych wodach Sekwany. Gdzieś w oddali młoda dziewczyna śpiewała piękną pieśń przy akompaniamencie skrzypiec, a dookoła niego krążyły zakochane pary obcokrajowców. Miał problem z powstrzymywaniem łez, które w którymś momencie zaczęły lecieć po jego policzkach, gdyż wiedział, że gdzieś w tym przepełnionym miłością mieście spał teraz spokojnie jego były chłopak, którego kochał jak głupi i nie zapomniał o nim ani na sekundę przez ostatnie trzy lata.
~*~
Brunet siedział skulony na podłodze opierając się plecami o ceglaną ścianę i starał się powstrzymać przed bezbronnym krzykiem.
- Kochanie, musisz już wyjść. Za chwileczkę zaczynamy. - matka otworzyła drzwi do pomieszczenia i wsunęła głowę do środka.
- Mhm, tak. Już idę. - mruknął zbywając ją gestem ręki i wyglądając przez okno na wielki księżyc świecący w pełni.
Po raz ostatni odetchnął głęboko i podniósł się z ziemi, otrzepując swój garnitur i spoglądając w małe lustro wiszące przy drzwiach. Zobaczył w nim nagle tego młodego chłopaka, który kilka lat temu wszedł z matką na wernisaż koreańskiego artysty w Nowym Jorku. Jego rysy twarzy się wyostrzyły, jeszcze trochę urósł i przybrał masy mięśniowej. Nie był już tym patykowatym chłopakiem z którym nikt nie chciał gadać, tylko młodym, dobrze prosperującym artystą z ogromną rzeszą fanów w internecie oraz hojnymi kupcami i inwestorami, którzy byli w stanie poświęcić ogromne sumy pieniędzy na jego dzieła. Pierwszy oficjalny wernisaż w Paryżu, czyli miejscu jego zamieszkania od kiedy skończył studia w Seulu, był niezwykle stresujący dla wszystkich zebranych. Miało pojawić się wielu krytyków i artystów oraz kilka osobistości ze Stanów Zjednoczonych, które znane były ze wspierania młodych talentów.
Chłopak nacisnął złotą klamkę pomieszczenia i wszedł do przestronnej sali ze ścianami pomalowanymi na biało. W tle było słychać ciche dźwięki pianina oraz gwar rozmów zgromadzonych. Od jednego z kelnerów przyjął kieliszek różowego szampana i ruszył w tłum chcąc odszukać matkę ubraną tego dnia w długą, czerwoną suknię, by zamienić z nią zdanie przed jego oficjalną przemową otwierającą wernisaż. Stała w jednym z kątów, popijając z ogromnego kieliszka czerwone wino i wpatrywała się w jeden punkt przed sobą, jednak w tej sekundzie Jeon zupełnie o to nie dbał.
- Oh, wyszedłeś. Pójdę po Namjoona. - już chciała odejść, jednak mężczyzna zatrzymał ją za ramię i spojrzał głęboko w oczy.
- A czy...
- Nie, nie będzie go. - odparła sucho i odeszła postukując obcasami o drewniany parkiet. Brunet odetchnął głęboko i odpisał szybko na wiadomość sąsiada z góry. Wsunął urządzenie do kieszeni i gdy muzyka przestała grać udał się na środek sali. Białe światło głównej lampy oświetlało jego postać, która wydawała się być dostojna i opanowana. Przybrał swój typowy, lekko wyniosły wyraz twarzy i uśmiechnął się do zgromadzonych gości.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim pierwszym wernisażu. Nie ma on szczególnego tematu, stanowi po prostu zbiór moich prac wykonanych na przestrzeni lat począwszy od studiów, aż do teraz. Dziękuje bardzo za przybycie i mam nadzieję, że dobrze spędzicie czas.
Wszyscy goście zaczęli bić krótkie brawa i rozeszli się do obrazów, a dźwięk pianina ponownie wypełnił salę. Grupka osób podeszła do niego by zamieć kilka zdań oraz pogratulować, ale on nie zwracał uwagi na to co mówią. Zobaczył bowiem niskiego blondyna wchodzącego do pomieszczenia. Miał na sobie marynarkę wyszytą cekinami, czarną koszulę oraz dopasowane spodnie w tymże kolorze. Jego długie i żylaste palce zdobiły sygnety, a na nadgarstku pobłyskiwał złoty zegarek. Kocie oczy podkreślił czarną kredką, a malinowe usta błyszczały od balsamu. Jungkook przełknął nerwowo ślinę i upił łyka swojego szampana obserwując jak mężczyzna zatrzymuje się przy pierwszym obrazie, a w jego ciemnych jak dwa węgielki oczach, wzbierają łzy. Brunet wpatrywał się w niego na tyle intensywnie, że w końcu zwrócił na niego uwagę, a łzy, które powstrzymywał, spłynęły po jego bladych policzkach znikając w kącikach ust, które rozciągnęły się w uśmiechu.
~*~
WRÓCIŁAM KOCHANI!
Nie wiem jak to będzie z tym Art of Your Heart, mam teraz tonę nauki i egzaminy za półtora miesiąca, więc naprawdę brak mi czasu na cokolwiek. Po 20 kwietnia wszystko powinno wrócić do normy, także uzbrójcie się w cierpliwość, moje kochane Kocimiętki.
Jak zwykle Wam za wszystko dziękuje i kocham Was najbardziej na świecie!
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro