call me by your name
Siedział na tym samym wiklinowym krześle co przy śniadaniu, tylko teraz zamiast talerza, stała przed nim kryształowa popielniczka i buteleczka z czarnym lakierem do paznokci. W skupieniu odgarnął blond kosmyki z czoła i zaciągnął się papierosem, wypuszczając dym nosem. Powoli oparł go o brzeg popielniczki i sięgnął do buteleczki wyciągając z niej pędzelek oblepiony czarną cieczą i nałożył ją na paznokcie. Szatyn uśmiechał się strzepując popiół ze swojej używki i przekrzywił głowę na bok.
- Boże, Jungkookie, gdzie ty go znalazłeś? - zapytała dziewczyna splatając z nim palce.
- Na wystawie sztuki w Nowym Jorku. - odpowiedział szeptem odchylając głowę do tyłu i uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Był jednym z eksponatów?
- Nie. To była jego wystawa.
Uniosła brwi do góry i zabrała mu papierosa z ręki by samej się zaciągnąć.
- A więc też jest artystą?
- Tak. Profesorem. - dalej szeptał patrząc jej w oczy.
- Czy on...
- Tak. Uczył mnie. Wszystkiego czego mógł mnie nauczyć.
- Jest piękny.
- Wiem, Yves.
- Jesteś pewien, że jest mężczyzną?
Jungkook zaśmiał się i ponownie zerknął w stronę balkonu.
- Stuprocentowym.
Yoongi słysząc to słowo odwrócił się w ich stronę i zmarszczył brwi nie rozumiejąc o co chodzi, a przy okazji zauważył ich splecione palce. Jeon dostrzegł w jego oczach niebezpieczną iskierkę i szybko wstał z miejsca puszczając dłoń przyjaciółki. Powoli podszedł do Yoongiego i podniósł jego podbródek palcami by lekko go pocałować.
- Mamy zaproszenie na wieczorny spektakl Yves. - powiedział upijając łyka soku pomarańczowego z jego szklanki.
- To może przedtem kolacja?
- Czy to randka?
- Nie. - odpowiedział twardo i odwrócił wzrok. Podniósł swój telefon ze stolika i chrząknął cicho wstając z miejsca. Obszedł stolik dookoła i zatrzymał się między nogami chłopaka, który przysiadł na brzegu mebla nie wiedząc co zrobić po takiej odpowiedzi. Przesunął dłońmi po jego udach i lekko zacisnął palce na biodrach. - Żartowałem. - szepnął i ponownie go pocałował, tym razem mocniej niż poprzednio. - Jeon Jungkook zaprosił mnie na randkę, chyba muszę napisać do Namjoona... - mruknął z uśmiechem i odwrócił się w stronę dziewczyny, która obserwowała całą scenę z dziwnym uśmiechem na ustach.
Wrócił do mieszkania i od razu przeszedł do przedpokoju zaczynajac zakładać buty.
- O której po mnie będziesz? - zapytał podnosząc się do góry i sięgając na wieszak po marynarkę.
- To zależy gdzie masz hotel i gdzie chcemy iść na kolację... - mruczał opierając się ramieniem o framugę, cały czas nie mogąc nadążyć za jego zachowaniem.
- Ah... Hotel Oceania. Mam ochotę na sushi. Daj mi znać jak się ogarniesz i ułożysz plan. W co mam się ubrać?
- Tak jakbyś ubrał się na randkę w Burlesce, Yoongi.
- W porządku. To do zobaczenia wieczorem. - uśmiechnął się i sięgnął do drzwi by otworzyć zasuwkę.
- A buziak? - szatyn podszedł do przodu i położył dłonie na jego talii.
- Dostaniesz wieczorem, być może nie tylko w usta... - mruknął tuż do jego ucha, jednak tak szybko jak się przy nim znalazł, tak szybko się odsunął rzucając szybkie „pa" i tyle go widzieli.
Jeon powoli wrócił do salonu i opadł na kanapę patrząc się tępo w przestrzeń. Dopiero po chwili dotarło do niego, że dziewczyna śmieje się perliście, prawie płacząc, a jego niemiłosiernie pieką policzki. Był pod wrażeniem tego, że po tylu latach Yoongi dalej potrafił go zawstydzić samym tonem głosu i sposobem w jaki się wypowiada. Był pod wrażeniem tego jak Yoongi silnie na niego działał przypominając czasy studiów i to jak na początku bał się jego dotyku. Serce waliło mu jak oszalałe i nie do końca wiedział co ma ze sobą zrobić. Pierwszy raz od tak dawna czuł się wystraszony i niepewny tego co robi.
~*~
Przepraszam, za krótko
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro