Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

what did you say?

przygotujcie się na cringe i bardzo kiepskie, trochę zboczone i zdecydowanie nieodpowiednie żarciki ; - DDD

- Alex

~*~

Szarowłosy zapukał do drzwi, które otworzyła mu zdegustowana brunetka ubrana w dopasowaną, czarną ołówkową spódnice przed kolano, która podkreślała jej idealną figurę i białą koszulę z bufiastymi rękawami. Włosy miała związane w gładkiego, wysokiego kucyka, usta pomalowane czerwoną szminką, a na nosie spoczywały czarne okulary w kocim kształcie. Mężczyzna uniósł delikatnie brew do góry zjeżdżając wzrokiem na dekolt kobiety i uśmiechając się półgębkiem. Wcisnął jej do rąk bukiet amarylisów i białych barwinków wchodząc do środka i rozglądając się po wnętrzu w poszukiwaniu swojego chłopaka. Kobieta mruknęła pod nosem kilka wyzwisk i zaniosła kwiaty do kuchni by wstawić je do kryształowego wazonu i zanieść na stół. W trakcie wykonywania czynności słyszała śmiech swojego syna i tego parszywego gnojka, który omotał sobie jej niewinne dziecko wokół palca i wprost czuła jak krew w jej żyłach zaczyna się gotować i zaraz eksploduje. Ustawiła naczynie na stole i spojrzała w kierunku kanapy, na której siedzieli i mimowolnie uniosła kąciki ust delikatnie do góry widząc jak szczęśliwy jest jej mały chłopiec wtulając głowę w materiał jeansowej kurtki starszego i dalej śmiejąc się z tego co powiedział. Odchrząknęła cicho przerywając ich zabawę i wskazała dłonią na stół. Obaj posłusznie wykonali polecenie, szarowłosy z kpiącym uśmieszkiem, a szatyn wywracając oczami.

- A więc, zebraliśmy się tu dziś, żeby wyjaśnić sobie kilka rzeczy. - zaczęła kobieta sięgając po nóż by ukrócić kawałek pieczeni, którą przygotowała. Naszykowała kolejne dwie porcje i nałożyła je na talerze pozostałych zebranych polewając ryż w miseczkach słodkim sosem z mięsa. - Smacznego, panowie. - rzuciła krótko odkrajając pierwszy kawałek kruchego indyka i wkładając go do ust. - Kiedy i jak to wszystko się zaczęło? - zatoczyła w powietrzu małe kółeczko nożem.

Para wymieniła porozumiewawcze spojrzenia i Min kiwnął na Jungkooka.

- Wtedy po wernisażu w Nowym Jorku dał mi swój numer. Wcale nie spotykałem się z Lisą, tylko jeździłem do Yoongiego. Spędzałem z nim całe dnie rozmawiając albo malując i któregoś razu pozwoliłem mu się pocałować. Wtedy jeszcze nie byłem aż tak przekonany co do tego co do niego czuję i bałem się dosłownie wszystkiego, więc nie było mi łatwo przełamać się i pozwolić dotknąć się komuś innemu niż ja sam lub Taehyung. Naprawdę jest mi z nim dobrze, mamo. - powiedział na zakończenie jednak widząc minę kobiety dodał szybko: - To znaczy komfortowo... W sensie ufam mu.

- Dobrze, a jak to wygląda z twojej strony? - kiwnęła podbródkiem na młodszego od siebie mężczyznę.

- No cóż... Twój syn to skarb Jinhye, nie tylko pod względem artystycznym - spojrzał znacząco na chłopaka, który spłonął rumieńcem napychając policzki ryżem. - Jest wrażliwy, pracowity, ambitny i uczynny. Ma pomysł na siebie, a ja cenię decyzyjność, zresztą dobrze o tym wiesz. Mówi wprost czego chce, nie udaje kogoś kim nie jest, a przede wszystkim - jest inteligentny i umie podejmować właściwe dla siebie decyzje.  Pierwszy raz mówię to na głos, ale chyba jeszcze nigdy nie byłem w nikim tak zakochany, jak jestem w nim. Ja wiem, różnica wieku jest spora, ale między nami była jeszcze większa. - pani Jeon gwałtownie poderwała głowę znad talerza i spoglądała przerażona to na Mina, to na swojego syna. - Poza tym, chyba musi mi na nim zależeć skoro dla zwykłych całusów po zajęciach ryzykuje ciepłą posadkę na najlepszym uniwerku w kraju.

Brunetka kiwnęła głową unosząc do ust kieliszek wypełniony białym winem i przełknęła porcję sałatki wraz ze słowami Mina, które dały jej do myślenia. Rzeczywiście, coś musiało w tym być i jeśli tylko zechciałaby porzucić swoje wyobrażenie o artyście i zostawić ich przeszłość za sobą, dojrzałaby bez problemu te przepełnione czułością spojrzenia, ukradkowe uśmiechy i delikatny rumieniec zdenerwowania na jego mlecznej skórze. Co by nie mówić, szarowłosy był najbardziej zestresowaną osobą przy stole i dało się to wyczytać z jego nerwowych ruchów i drążącego, jak płomień stojącej na środku stołu świecy, tonu. W końcu nie codziennie przychodzi się na kolacje do swojego chłopaka i jego matki, która kiedyś była jego modelką.

- Dobrze w takim razie, teraz pora na moje zasady - wytarła usta papierową serwetką i oparła brodę na splecionych dłoniach. - Zero wymykania się cichaczem do jego mieszkania, zero rozbierania, malowania aktów, dotykania w kroczu, robienia loda, nie wiem co jeszcze sobie tam wymyślicie, w każdym razie zero seksu. Mój syn ma pozostać niewinny przynajmniej do dwudziestych pierwszych urodzin. A no i oczywiście zero malinek, to też zbyt erotyczne. Nie życzę sobie słowa na "k" z twoich ust, Yoongi, bo i tak nie będą prawdziwe. Nie kochasz nic oprócz sztuki i siebie samego. A ty Kook, masz absolutny nakaz odbierania moich telefonów, nie ważne czy jesteś w środku zajęć czy siedzisz w pokoju obok.

Szatyn spojrzał niepewnie na starszego, który ścisnął jego dłoń pod stołem uśmiechając się słabo.

- Nie. - rozległo się po całym pomieszczeniu stanowcze zaprzeczenie. - Jestem pełnoletni, mamo, mam prawo uprawiać seks z kim mi się żywnie podoba, nie to żebym go uprawiał, ale no, mogę całować kogo chce i mogę kochać kogo mi się podoba. Nie wiem co było między tobą, a Yoongim, mogę się jedynie domyślać, ale słuchaj, głupia sprawa, jest moim chłopakiem i mamy prawo robić co nam się żywnie podoba. - powiedział spokojniej niż przypuszczał czując rozlatane serce w piersi i oddychając z trudem. Ściskał palce szarowłosego, tak że jego kostki zbierały, jednak mężczyźnie to nie przeszkadzało. Rozumiał stres związany z tą rozmową i mógł rekami i nogami podpisać się pod słowami młodego Jeona.

- Dopoki mieszkasz ze mną nie możesz robić tego co ci się żywnie podoba, zresztą, to twój profesor! Co jeśli ktoś z uczelni się dowie? Yoongi nie jest taki święty na jakiego wyglada. Omota cię tym swoim uśmieszkiem, a potem zostawi na pastwę losu odchodząc. Skrzywdzi cię, nie rozumiesz?

Szatyn pokręcił tylko głową nie dopuszczając do siebie takich myśli i nagle zdecydowanym ruchem chwycił wargę Mina w swoje, przyciskając rozgrzane dłonie do jego szyi i rozchylając jego usta językiem. Całowali się zachłannie, jakby jutra nie było, nie przejmując się kobietą, która otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Jungkook celowo był agresywny i natarczywy w swoich ruchach, by całość wyglądała najbardziej wulgarnie jak to tylko możliwe. Gdy zaczęło brakować im powietrza, szarowłosy odsunął się powoli od chłopaka ciągnąc zębami za jego dolną wargę i wyrywając z gardła cichy i niezwykle przyjemny dla ucha jęk.

- I co? Umarłem? Wciągnął mnie do środka? - zapytał chłopak sięgając po swoją szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym i patrzył usatysfakcjonowany w orzechowe tęczówki swojej matki, która zaciskała ręce w pieści wbijając wypielęgnowane paznokcie we wnętrze dłoni. Po części ze złości, po części z zazdrości.

- Nie... - mruknęła cicho. - Masz racje, synu. Nie mam prawa zabraniać ci czuć. W końcu nic co ludzkie, nie powinno być ci obce, a całowanie czy seks, to jak najbardziej ludzkie rzeczy. Niech wam będzie. Byle nie w moim pokoju albo na kanapie w salonie.

- Ty jakoś nie wybrzydzałaś jak siedziałaś na blacie w mieszkaniu Hyunsuka patrząc na mnie jak na zwierzynę łowną i rozszerzając nogi z kokieteryjnym uśmiechem. - rzucił w końcu artysta, a Jungkook opluł pół stołu swoim pysznym sokiem.

- Że co? - zapytał tylko patrząc to na matkę, która opuściła głowę, to na szarowłosego, który uśmiechał się lekko uderzając nożem o blat.

- Twoja matka była moją modelką, kiedy miałem osiemnaście lat. Na początku kariery malowałem głównie akty, zresztą już słyszałeś tą historie, a ona była młoda, piękna i miała wprost wymarzone proporcje. Jinhye, może ty, opowiesz mu resztę historii, hm? - uniósł brew do góry ciekawy reakcji brunetki, która z zaciętym wyrazem twarzy zmierzyła go wzrokiem i przeniosła łagodniejsze spojrzenia na swojego syna.

- Twój cudowny chłopak, był przystojny nawet jako dzieciak, a ja lubiłam młodszych, nie ma co ukrywać. Udało mi się go uwieść i dostałam to czego chciałam. - przerwała na chwilę nie mogąc wytrzymać spojrzenia szatyna i odwróciła głowę w drugą stronę patrząc w czarne oczy Mina. - Spaliśmy ze sobą kilka razy, ale nic poza tym. Był młody ale wprawiony, to trzeba mu przyznać. W zasadzie to zdecydowaliśmy się to uciąć przez twojego ojca, który w tamtym czasie postanowił sobie przypomnieć o tym, że zrobił dzieciaka łasce w liceum i powinien spotkać się z synem po dwunastu latach.

- Przez jego ojca? Żartujesz sobie? Taehwan nie miał z tym nic wspólnego - prychnął szarowłosy upijając łyk wina. - Nasza znajomość opierała się tylko i wyłącznie na seksie, poza zamiłowaniem do sztuki nie łączyło nas zupełnie nic, dlatego postanowiłaś odejść znudzona zboczonym dzieciakiem, który pieprzył cię lepiej niż ojciec twojego dzieciaka. - sprostował mężczyzna.

Jungkook zmarszczył brwi lekko zniesmaczony bezpośredniością swojego chłopaka, który wcale nie zamierzał ukrywać szczegółów swojej znajomości z jego rodzicielką, która jakby na potwierdzenie jego słów zakryła twarz dłońmi by ukryć rumieńce zażenowania.

- W sumie to... - zaczął Jeon. - W sumie to na twoim miejscu zrobiłbym to samo. - powiedział patrząc na swojego hyunga.

- Huh? - brunetka zwróciła na niego swoje duże oczy.

- No bo skoro mama jest taka ładna teraz, to jak musiała wyglądać te osiem lat temu.

- Po niej masz te sarnie oczy i króliczy uśmiech. - powiedział odrywając wzrok od jego matki i uważnie analizując och twarze. - W każdym razie... Teraz znasz już całą prawdę.

- Cieszę się, że mi o tym powiedzieliście. - odparł Kook uśmiechając się słabo. - I nie będziemy się poddawać twoim warunkom mamo.

Kobieta westchnęła głośno i ostatecznie przytaknęła na na jego słowa. Potem zaczęli rozmawiać już normalnie, na swobodne tematy i całe zdenerwowanie opadło.

~*~

Jungkook drgnął nerwowo na dźwięk przychodzącej wiadomości i automatycznie sięgnął po telefon chcąc dowiedzieć się kto budzi go w ferie o godzinie dziesiątej trzydzieści.

od: Yoongi

Miłego dnia mój chłopaku

odczytano, 10:33

do:Yoongi

Nawzajem mój chłopaku

Widzimy się już za dwa dni!

odczytano, 10:35

od:Yoongi

Nie mogę się już doczekać tego obrazu, tak długo trzymasz mnie w niepewności...

odczytano, 10:38

do:Yoongi

Wytrzymaj, bo jest na co czekać...

dostarczono, 10:41

Chłopak odrzucił telefon gdzieś na materac i obejmując nogami kołdrę wtulił nos w poduszkę pachnącą specyficzną mieszanką snu, kokosowego szamponu do włosów i płynu do płukania tkanin. Poleżał tak jeszcze chwilę rozkoszując się cudownym lenistwem i sięgnął ręką do plastikowego uchwytu do podnoszenia i opuszczania żaluzji. Pomiędzy szparami do pomieszczenia wpadały złote, wręcz nienaturalne promienie słońca, zdecydowanie zbyt piękne i jasne jak na tą porę roku. Wziął do ręki leżący na szafce nocnej szkicownik i ziewając przeciągle postanowił narysować to co widzi, specjalnymi ołówkami, które nie miały szarego grafitu, tylko coś w guście dosyć delikatnej sepii, przez co promienie rzeczywiście były złotawe i w pełni oddawały rzeczywisty stan rzeczy. Gdy skończył wydawał kartkę i dopisując na prędce datę, przyczepił pracę do ściany wieszając przypinając ją drewnianym spinaczem do sznurka rozciągniętego na całej długości ściany. Nie mogąc już dłużej usiedzieć na miejscu, wyczołgał się z pościeli i krokiem godnym zombie w stanie porządnego rozkładu dotarł do łazienki gdzie wziął szybki prysznic i wykonał niezbędne czynności pielęgnacyjne związane ze swoją twarzą. Chciał spędzić ten dzień z mamą, zresztą taka była umowa, mieli dziś jechać na wspólne zakupy, kawę i obejrzeć jakiś film, dlatego był zdziwiony, że kobieta jeszcze go nie obudziła, albo nie wolała na śniadanie. Zapukał do drzwi jej sypialni i nie słysząc odpowiedzi z wewnątrz nacisnął delikatnie klamkę, która ustąpiła bez jakiegokolwiek dźwięku. Wsunął głowę do środka przez powstałą szparę i uniósł brwi zdziwiony widokiem który zastał. Jego matka leżała szczelnie okryta kołdrą wtulając się w nagą pierś jakiegoś blondyna, który obejmował dłonią jej plecy.

- Namjoon? - wymsknęło mu się trochę zbyt głośno, na co mężczyzna drgnął lekko i uchylił powieki, a widząc chłopaka wcale nie spanikował, tylko ze stoickim spokojem przyłożył palec do ust wskazując na brunetkę. Chłopak kiwnął głową i zamknął drzwi najciszej jak umiał chyba nie czując się na siłach by myśleć o tym co najlepszy przyjaciel jego chłopaka robił w łóżku jego matki pół nagi.

~*~

No hejka!

Cóż, ten rozdział wyszedł jak chciałam ale miałam straszny cringe w trakcie pisania. Może ktoś też się zaśmieje i zrozumie moje poczucie humoru...

Teraz z rozdziałami może być trochę kiepsko, bo w przyszłym tygodniu czeka mnie mnóstwo testów i kartkówek, więc czas mi zniknie, a przez stres także wena, ale za tydzień zaczynam ferie, także wtedy będę miała czas tylko dla Was i dla Priceless Boy.

Mam jeszcze jedno pytanko: czy chcecie żebym pisała miesiące przed rozdziałami?

Zadaje to pytanko, bo wiem jak pisze, i czasem można się pogubić w chronologii, dlatego pytam.

+ w tym rozdziale Kook określa Yoongiego jako swojego chłopaka, a Yoongi mówi tak o Kooku i przepraszam, że nie "sfinalizowałm" ich związku, próbowałam to napisać, ale wychodziło tak awkard i meh, więc z tego zrezygnowałam.

Dziękuje za pół tysiąca wyświetleń w dwa i pół tygodnia po rozpoczęciu publikacji, jesteście cudowni! ❤️❤️❤️

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro