Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

the end

Jungkook długo siedział w gabinecie doktora Choi nie mogąc się uspokoić, jednak w końcu zabrała go stamtąd sekretarka sadzając w korytarzu i czekając na panią Kim, która przyjechała wściekła wyrwana z własnej pracy, jednak zmieniła podejście widząc swojego zapłakanego syna, który od razu się w nią wtulił.

- Odszedł. - zaszlochał w jej białą koszulę i to wystarczyło by zbudzić w niej żądze mordu na blondwłosym artyście, który po raz kolejny niszczy życie któregoś z członków jej rodziny.

Zabrała go do domu i dała tabletki na uspokojenie, po których zasnął w swoim łóżku przesiąkniętym zapachem mężczyzny. Wieczorem siedział z nią i Namjoonem przy stole w jadalni dźgając smętnie jedzenie na talerzu i nawet nie udając, że go interesuje. Potem siedział między nimi na kanapie owinięty swoim ukochanym kocem opierając głowę na ramieniu matki, która cały czas głaskała go lekko po plecach dając znać, że jest obok. Gdy miał iść spać, usłyszał dzwonek do drzwi i poszedł otworzyć.

- Jungkook, wyjeżdżam.

Brunet poczuł jakby ktoś wbił mu nóż pod żebra i zaczął nim teraz kręcić rozrywając go od środka. Nie odezwał się, tylko zacisnął usta i odwrócił głowę w bok unikając spojrzenia blondyna.

- Chciałeś żebym odszedł na zawsze, a więc to robię, skoro to ma oszczędzić ci cierpienia. - głos mu się łamał i czuł rosnącą gulę w gardle.

- Tylko po to tu przyszedłeś? - zapytał chłopak przez zęby nie chcąc krzyczeć.

- Nie. Przyszedłem powiedzieć ci, że cię kocham i nigdy o tobie nie zapomnę, bo zmieniłeś mnie. Wyciągnąłeś ze mnie coś dobrego i jestem ci za to wdzięczny. - gdy brunet w końcu uniósł na niego swoje sarnie oczy, wszystko w nim pękło, rozsypało się w drobne kawałki i sprawiło, że Min Yoongi zapłakał.

Pierwszy raz płakał nad utraconą miłością stojąc przed nią i wpatrując się zaszklonymi oczami w jej łagodne oblicze, które nie wyrażało względem niego żadnych emocji poza chłodnym dystansem. Łzy toczyły się po jego policzkach gorącymi strumieniami, a szloch wstrząsał drobnym ciałem mocniej niżby tego chciał.

- Też cię kocham, hyung. - powiedział w końcu młodszy ścierając kciukiem słoną ciecz z jego bladej skóry. Nie potrafił zachować pozorów. Nie potrafił udawać, że go to nie obchodzi podczas gdy w środku ryczał z bólu jak zranione zwierzę. Płakał, rzucał się i walczył z obezwładniającą pustką i żalem do samego siebie. Do siebie i do Lalisy. Napisała do niego kiedy oglądał film w salonie i zapytała czy podobały mu się zdjęcia i zachowa je na pamiątkę. Odegrała się i zgarnęła zemstę za to jak Jeon potraktował ją na wernisażu. Po raz kolejny odebrała mu miłość, zamknęła na uczucia i złamała na pół. Wcisnęła w ziemię jak niepotrzebny śmieć i zaśmiała mu się prosto w twarz napawając się jego cierpieniem. Yoongi złapał nagle jego twarz w dłonie i przycisnął wargi do jego warg zamykając przy tym oczy i czując jak jego serce pęka. Pierwszy raz naprawdę poczuł się skrzywdzony. A Jeon oddał pocałunek z największą żarliwością z jaką tylko potrafił, owijając ramiona dookoła talii mężczyzny i podnosząc go lekko do góry, przez co musiał stanąć na palcach. - Kocham cię, Min Yoongi. - wyszeptał w końcu przełykając gorzkie łzy i słodki smak różowych ust artysty.

- Ja ciebie też, Jeon Jungkook. Nie zapomnij o nas. Nie zapomnij o mnie, nie wszystko o mnie. Żegnaj, Jungkookie. - po raz ostatni objął go za szyję i wtulił policzek w jego pierś słysząc szybko bijące serce i wytarł twarz z łez. Odwrócił się przez ramię i zszedł powoli po schodach ruszając do otwartej bramy, jednak zanim ją przekroczył odwrócił się w stronę domu, by sprawdzić, czy chłopak jeszcze tam stał, jednak drzwi były zamknięte, a na patio nie było nawet żywego ducha.

Min Yoongi odszedł smętnie w noc zabierając ze swojego apartamentu walizki i udając się na lotnisko.

Jeon Jungkook osunął się plecami po zimnej powierzchni drewna w swoim pokoju i podciągając kolana pod brodę zasłonił twarz dłońmi i zapłakał po raz kolejny tego dnia, gorzkimi łzami żalu i krzywdy.

~*~

Przyznaję, że naprawdę mam łzy w oczach i nie wierzę w koniec tego opowiadania.

Dziękuje wam za wszystko co dla mnie robiliście gwiazdkując, a przede wszystkim - komentując to fan fiction i dając mi tym samym siłę do dalszego pisania i w ogóle wstawania z łóżka. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak ciężko było mi w ogóle pisać cokolwiek od kiedy zaczęło powstawać Art of Your Body, jednak wasze komentarze i niezwykle wsparcie pozwoliły nam dotrwać aż tutaj.

Dziękuje za wszystko razem z Nadią, bez której usunęłabym to po pierwszych dwóch rozdziałach i mam nadzieję, że zobaczymy się znowu już niedługo!

Enjoy,
- Alex =^.^= (and Nadia)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro