spreading rumors
Jeon westchnął cicho patrząc jak jego matka wpina we włosy kolejną wsuwkę, wykańczając misterne upięcie i wstaje powoli od toaletki by otworzyć szafę i wyjąć z niej białą suknię zabezpieczoną folią.
- Kochanie, mógłbyś proszę pomóc mi z zapięciem? - powiedziała unosząc burzę ciemnobrązowych loków do góry i ułatwiając chłopakowi dostęp do swoich pleców i suwaka, który miał dosunąć do końca. - Dziękuje.
Wygładziła tiulowy dół dłońmi i poprawiła dosyć duży jak na ich standardy dekolt.
- Wyglądasz pięknie, mamo. - powiedział cały czas za nią stojąc i przyglądając się jej odbiciu w lustrze.
- Dziękuje, Kookie. Ty też jesteś całkiem niczego sobie. - uśmiechnęła się delikatnie i odwróciła przedtem do niego by poprawić kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli i muszkę, która lekko się przekrzywiła. Chłopak zmarszczył brwi na taką czułość z jej strony, jednak nie skomentował tego w żaden sposób nie chcąc psuć jej humoru w tak wyjątkowym dniu.
- Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale nie mamy za dużo czasu, bo musimy jeszcze podjechać do kwiaciarni. - rozległ się zza drzwi szorstki głos, na który chłopak od razu się rozpromienił i jednym susem przeszedł cały pokój by otworzyć drzwi i wtulić się w swojego chłopaka. - A tobie co znowu?
- Stęskniłem się za moim ukochanym hyungiem. - odpowiedział niewinnie przyglądając się jego sylwetce. Min prezentował się wyjątkowo dobrze w czarnej marynarce oraz eleganckich spodniach i białej koszuli. Tak naprawdę wyglądali prawie identycznie, gdyby nie to, że Jeon miał na sobie obcisłe dżinsy. - Ładnie wyglądasz. - wyszeptał mu na ucho wywołując szeroki uśmiech na twarzy.
- A ty zabrałeś mamusi kredkę do oczu, czy postanowiłeś pobawić się w pandę? - zapytał zaczepnie zwracając uwagę na delikatny makijaż bruneta.
- Yah, czemu jesteś taki niemiły?
- Jestem taki jak zwykle. - odpowiedział odwracając głowę w jego stronę i przelotnie spoglądając mu w oczy, jednak po chwili wrócił do nich i zatonął w ich pięknym kolorze. Co jak co, ale oczy, usta i uda były trzema rzeczami, które uwielbiał w nim najbardziej. Szczenięcy i niewinny wyraz tych wielkich oczu topił jego serce za każdym razem, gdy miał go za coś skarcić, albo próbował zachować między nimi chłodny dystans po kłótni. Pełne, malinowe usta były jego słabością w trakcie pocałunków i rozmów, ponieważ nie mógł powstrzymać się od patrzenia na nie, kiedy dyskutowali o najnowszych dziełach współczesnych artystów tworzących tuż pod ich nosem lub w trakcie recytowania listy zakupów na niedzielny poranek. Uda stanowiły jego świątynie i były przeznaczone tylko dla jego oczu i dotyku, to tam znajdował się jeden z najczulszych punktów na ciele chłopaka, którego delikatne całowanie wyciągało z jego wnętrza istną symfonię rozkosznych jęków i westchnień oraz to tam najczęściej zostawiał po sobie czerwone ślady w postaci malinek. - Nie próbuj wymuszać litości, szczeniaku. Nie dostaniesz dziś kiełbasy ze stołu. - powiedział nie zdając sobie sprawy z podtekstu, który wyłapał pobudzony dzisiaj od samego rana umysł bruneta.
- Co? - z sypialni wychyliła się na chwilę głowa Jinhye, która cały czas uważnie przysłuchiwała się tej wymianie zdań między parą i uśmiechała się do siebie przypominając sobie zmienne humorki blondyna.
- Szykujesz się? To się szykuj i nie wtrącaj jak rozmawiam ze swoim chłopakiem, noona. - prychnął jakby nagle rozumiejąc co sam powiedział i chcąc uniknąć nieprzyjemnych dyskusji. Kobieta zaśmiała się cicho i wróciła do pokoju, podczas gdy on objął Jungkooka w talii i przyciągnął bliżej siebie, patrząc mu prosto w oczy z lekkim uśmieszkiem. Oparł czoło o to chłopaka i powoli zmniejszył odległość między nimi łącząc usta w ledwo wyczuwalnym pocałunku, po czym odsunął się i zamknął oczy rozanielony. Uwielbiał te delikatne pocałunki i niewinne spojrzenia, oraz drobne czułości pozbawione podtekstu. Brunet zasługiwał na wszystko co najlepsze na tym świecie, a on mu to dawał przyzwyczajając się do takiego traktowania partnera i kochania go, a nie tylko pożądania. Żaden z nich nie mógł przewidzieć jak potoczy się ich życie i jak długo przetrwają ich uczucia, ale po cichu obaj liczyli, że nie rozstaną się tak prędko i to co ich łączy nie jest aż tak kruche jak reszta uczuć. Ponownie zbliżyli się do siebie, tym razem pewniej i to wyższy przejął kontrolę nad pocałunkiem chwytając wargi mniejszego w swoje i pieszcząc je delikatnie. Dłonie trzymał na jego policzkach gładząc kciukami mleczną skórę i korzystając z tak krótkiej chwili samotności, pogłębił pocałunek włączając w niego ich języki tak bardzo stęsknione za swoim dotykiem. Blondyn mruknął cicho zadowolony z takiego obrotu spraw, gdy Jeon przejechał wilgotnym językiem po jego dolnej wardze i pociągnął za nią delikatnie zębami, ostatecznie się odsuwając i chowając nos w zagłębieniu jego szyi. - Ktoś tu się stęsknił za pieszczotami, hm? - mruknął wprost do jego ucha uśmiechając się lekko i gładząc powoli jego plecy. W odpowiedzi chłopak tylko przytulił go mocniej i i pokiwał głową. Cmoknął go lekko w czubek głowy i z uśmiechem odsunął od siebie, cały czas nie zabierając ramienia z jego wąskiej talii i obserwując uważnie każdy ruch.
- Kocham cię, hyung. - powiedział nagle brunet wpatrując się w czubki swoich butów i czując czerwień uderzającą w jego szyję i policzki.
- Ja ciebie też, mój mały Jungkookie. Najbardziej na całym świecie. - odparł bez najmniejszego zająknięcia starszy śmiejąc się w duchu z nieśmiałości chłopaka i opierając mu głowę na ramieniu.
Gdy Yoongi podniósł wzrok, zauważył stojącą przed nimi osłupiałą Jinhye, gotową już do wyjścia z domu. Kobieta stała wyprostowana jak struna z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami, unosząc głowę do góry by dodać sobie wyższości nad Minem, który nagle poczuł się nieodpowiednio. Zamiast się odezwać, prychnęła tylko cicho schodząc po schodach oraz dając tym samym znak pozostałej dwójce do ruszenia się z przytulnego korytarza i udania się za nią do samochodu.
~*~
- Jungkook! - krzyknął Yoongi łapiąc go za ramię i zatrzymując. Potrzebował sekundy by złapać oddech po długim biegu po schodach i bez patrzenia na niego wyrzucił: - Jesteśmy proszeni do gabinetu dyrekcji.
- Co?
- Dyrektor chce z nami rozmawiać. Teraz.
Chłopak już nic więcej nie powiedział, tylko spojrzał z paniką na idącego obok niego Taehyunga i odwrócił się w przeciwną stronę od sali, do której szedł na następne zajęcia.
Min cały czas ciągnął go za ramię nie pozwalając zwolnić ani na chwilę i znaleźli się w gabinecie doktora Choi szybciej niżby tego chciał.
- Profesorze Min, panie Jeon. - ukłonili się starszemu mężczyźnie przy wejściu i stali na środku jego gabinetu oddychając ciężko. - Siadajcie, proszę. Chciałbym z wami o czymś porozmawiać. - powiedział gdy już zajęli miejsca i zdjął okulary z pulchnej twarzy. - Otóż ostatnio doszły do mnie niedorzeczne plotki mówiące o waszym rzekomym romansie. Nie będę owijać w bawełnę, bo tego nie lubię, tak więc zadam proste pytanie. Sypiacie ze sobą?
Jungkooka patrzył na Yoongiego z przerażeniem w orzechowych oczach, a Yoongi wpatrywał się w niego spokojnie kiwając głową na znak, że ma się nie odzywać i on wszystko załatwi.
- Cóż... Zależy co doktor rozumiem przez sypianie ze sobą...
- Odpowiedz na moje pytanie, profesorze Min.
- Tak. - odezwał się Jungkook bawiąc się nerwowo swoimi palcami i zwracając na siebie srogie spojrzenia obydwu mężczyzn.
- Czy masz z tego jakieś korzyści, nie wiem, wyższe stopnie, wydłużane terminy?
- Nie.
- Czy on cię do czegoś zmusza?
- Oczywiście, że nie.
- Czy doktor myśli, że mógłbym go wykorzystać dla własnej przyjemności? - wtrącił się mężczyzna.
- Nie wiem, zadaje tylko standardowe pytania, które należy zadać w takiej sytuacji. Ktoś dostarczył mi zdjęcia i poinformował o tym, że kilka razy widział was razem poza uczelnią w dosyć jednoznacznej sytuacji. - przysunął przed nich szarą kopertę, z której blondyn wyciągnął plik zdjęć. Głównie ze ślubu Jinhye i Namjoona, jakiś pojedynczych randek w kawiarniach i restauracjach, oraz z wernisażu w Nowym Jorku, na którym Min wsadzał mu do kieszeni karteczkę ze swoim numerem. - Macie dwie opcje, a w zasadzie trzy. Kończycie to tu i teraz, a Jeon zmienia grupę, profesor oddaje swoją posadę, albo Jungkook opuszcza naszą uczelnię w trybie natychmiastowym.
- A co jeśli żadna opcja nam nie odpowiada? - zapytał niepewnie blondyn.
- Wtedy wylatujecie obaj i otrzymujecie złą opinię.
- A czy możemy sekundę porozmawiać, ale... Sami?
- Daje wam pięć minut.
Wyszli przed gabinet i Jungkook od razu wtulił się w starszego czując jak panika w nim narasta mieszając się z podłą frustracją, lękiem oraz strachem i bólem, którego tak się bał. Zaciskał mocno dłonie w pięści, wbijając paznokcie we wnętrze dłoni i z całych sił próbował się nie rozpłakać. Yoongi czuł jak ciało chłopca się trzęsie przez wszystkie emocje i nie odsuwając się od niego wypowiedział jedno słowo.
- Odejdę.
- Co? Hyung, nie! Ja, nie chcę, nie mogę cię stracić, rozumiesz?!
- Jesteś genialnym artystą, poradzisz sobie sam na zajęciach, a ja na pewno coś sobie znajdę. Nie możesz zawalić studiów przeze mnie, twoja matka obkręciłaby mi własne jaja dookoła szyi...
- Gówno mnie obchodzi moja matka, Yoongi! Ja cię potrzebuje i kocham! - krzyknął trochę głośniej niż planował pozwalając gorącym łzom spłynąć w końcu po jego policzkach i rozpłakał się na dobre, szlochając głośno.
- Dlatego, mój Jungkookie, muszę odejść. Tak będzie dla ciebie lepiej, zaufaj mi...
- Gówno prawda! - odsunął się od niego ocierając oczy wierzchem dłoni. - Tak nie jest dobrze dla nikogo!
- Ale nie mamy innego wyjścia, do cholery! Tak czy siak musielibyśmy się rozstać, zrozum to! Może my wcale nie jesteśmy sobie przeznaczeni! - wybuchnął w końcu Min, jednak widząc skrzywdzoną minę Jungkooka, rysy jego twarzy złagodniały i pociągnął się za włosy myśląc co mogą teraz zrobić. - Przepraszam, nie o to mi chodziło, ja tylko chcia-
- Odejdź. - powiedział lodowatym tonem młodszy z pary i po raz ostani otarł oczy. - Odejdź, Min Yoongi i zostaw mnie już na zawsze, skoro nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie chcę dłużej cierpieć. - otworzył drzwi gabinetu i zajął swoje wcześniejsze miejsce, a Yoongi przydreptał za nim grzecznie jak piesek.
- To jak, panowie, dogadamy się? - zapytał z lekkim uśmiechem doktor Choi opierając brodę na swoich parówkowatych palcach i wpatrując się błyszczącymi oczkami w mężczyzn przed nim. Brunet siedział z założonymi rekami i cały czas pociągał spazmatycznie nosem zaciskając oczy by nie płakać dalej, a blondyn wpatrywał się pusto w przestrzeń gdzieś za dyrektorem i zwrócił na niego swoje ciemne oczy by rzucić krótkie "odchodzę w trybie natychmiastowym" po czym opuścił gabinet szurając krzesłem i trzaskając drzwiami, na których dźwięk Jungkook podskoczył i wybuchnął przeraźliwym płaczem, który odbijał się echem w głowie doktora Choi przez następne tygodnie.
~*~
Enjoy,
- Alex =^.^= (and Nadia)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro