Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

mommy's boy

- Kochanie, zbieraj się, zaraz wychodzimy! - usłyszał zza zamkniętych drzwi i przewrócił oczami.

- Muszę kończyć, Tae. Tak, pewnie, że napisze jak wrócę. Tak, wiem. Cześć. - rzucił do słuchawki i wcisnął czerwoną ikonkę na ekranie swojego telefonu. Podniósł się niechętnie z hotelowego łóżka i przeciągnął się leniwie.

Zdjął z wieszaka białą koszulę i założył czarne, obcisłe jeansy z dziurami na kolanach układając jasny materiał pod ich powierzchnią. Zapiął skórzany pasek ze srebrną sprzączką i narzucił na ramiona marynarkę w tym samym kolorze co spodnie. Zapiął na szyi czarną aksamitkę i roztrzepał dłonią włosy, po czym zapiął na nadgarstku złoty zegarek. Spryskał szyję swoimi ulubionymi perfumami i zabierając urządzenie z łóżka, opuścił swój pokój dołączając do krzątającej się w pośpiechu kobiety. Jego mama była naprawdę piękną, to trzeba było jej przyznać, po niej odziedziczył urodę i wrodzoną grację.

- Mógłbyś proszę pomóc mi z tym naszyjnikiem, bo zaraz mnie szlag trafi?

Jej wypowiedź zabrzmiała bardziej jak rozkaz niż prośba, lecz chłopak nie przejął się tym zbytnio i posłusznie zapiął błyszczące perły na jej smukłej szyi.

- Wyglądasz pięknie, mamo. - powiedział z uśmiechem przyglądając się jak wygładza dłońmi nieistniejące fałdki materiału na czarnej, prostej, sięgającej przed kolano sukience przewiązanej w talii białym, cienkim paseczkiem. Poprawiła wysokiego koka upiętego starannie z burzy czarnych jak smoła włosów i wreszcie odwróciła się do swojego syna uśmiechając się od ucha do ucha i wyciągając dłonie w stronę jego kołnierzyka, widocznie zapomniał go poprawić przed wyjściem z pokoju. Mama nie zwróciła uwagi na jego, całkowicie teoretycznie, nieodpowiednie spodnie, jednak wybierali się tylko na niezobowiązującą wystawę obrazów pewnego koreańskiego malarza, który akurat zatrzymał się w Nowym Jorku by wystawić swoje prace w jednej z manhattańskich galerii sztuki.

Wsunął na nogi eleganckie buty i stanął przy drzwiach hotelowego pokoju czekając aż mama w spokoju upora się z wysokimi obcasami z czarnej, lakierowanej skóry i dojdzie do niego zdejmując przy okazji z wieszaka aksamitną chustę w kolorze śnieżnej bieli. Kobieta wsunęła dłoń pod jego ramię i razem opuścili apartament zmierzając do windy, którą zjechali do hollu, gdzie czekał już na nich boy gotowy złapać jedną z żółtych taksówek pędzących przez 5th Avenue.

~*~

Gdy wyszli do środka, było tam już pełno ludzi. Przywitał ich kelner w średnim wieku podsuwając srebrną tacę, na której stały wysokie kieliszki wypełnione złocistym szampanem. Obydwoje sięgnęli po napój uśmiechając się do mężczyzny i stukając się szkłem by wznieść niemy toast za ten wieczór. Kobieta puściła ramię syna odchodząc i rzuciła mu tylko krótką uwagę, żeby był grzeczny. Szatyn kiwnął głową z uśmiechem i poczekał aż kobieta się oddali by przestać szczerzyć się jak idiota i ruszył w stronę wielkiej kanapy stojącej naprzeciwko jednego z największych obrazów, które zobaczył od razu po wejściu do przestronnego pomieszczenia. Usiadł na samym środku mebla opierając się wygodnie o poduszki obleczone w bordowe, welurowe poszewki i wyciągając wolną rękę wzdłuż oparcia. Podniósł kieliszek do ust i zaczął przyglądać się w zamyśleniu obrazowi, gdy usłyszał dźwięk migawki aparatu fotograficznego. Odwrócił się w stronę wysokiego mężczyzny stojącego na drugim końcu wnęki, w której znajdowało się płótno i uniósł brew. Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do niego sprężystym krokiem uśmiechając się przyjaźnie.

- Jestem fotografem wynajętym na dzisiejszy wernisaż. Pracuje dla Times'a. Kim Seokjin. - wyciągnął w jego stronę wypielęgnowaną dłoń.

- Jeon Jungkook. - uścisnął go lekko zaraz wracając do swojego szampana i obrazu.

- Nie jesteś aby trochę za młody, jak na konesera sztuki? - zapytał szatyn poprawiając opadającą na oczy grzywkę.

- Nie. Wychowałem się na wernisażach i wszelkich wystawach. Poza tym, nie nazwałbym się koneserem.

- Ah rozumiem. Dziękuje, za możliwość zrobienia zdjęcia.

Mężczyzna odszedł stukając obcasami eleganckich butów, a Jungkook w spokoju wrócił do oglądania obrazu. W przeciwieństwie do reszty zgromadzonych dzieł, był wykonany w odcieniach szarości i przedstawiał nagą kobietę wyginającą się z rozkoszy pod dotykiem swojego kochanka, który trzymał głowę nad jej kroczem spoglądając na jej twarz. W tle widać było otwarte okno i powiewające na wietrze zasłony oraz zarys wieży Eiffla, przez co można było wnioskować gdzie odgrywa się przedstawiony akt. Wszystkie wypukłości i wklęśnięcia obydwu ciał były idealnie wyznaczone miękką kreską oraz lekkim i jakby naturalnym przejściem kolorów, w tym wypadku czerni i szarości. Ekspresja twarzy kobiety była ukazana w niezwykły i przyciągający spojrzenie sposób idealnie oddając jej odczucia. Miała rozchylone wargi i głowę odchyloną do tylu. Długie włosy opadały na prześcieradło zwijając się w miękkie loki, a dłonie zaciskały się na prześcieradle.

- Jeon Jungkook. - usłyszał obok siebie przyjemny, dziewczęcy głos.

- Lalisa?

- Czemu jesteś taki zdziwiony?

- Nigdy nie przychodziłaś na takie imprezy...

- Wiele się zmieniło przez te dwa lata, Jungkookie. - chłopak skrzywił się gdy dziewczyna wypowiedziała to zdrobnienie. Nie łatwo było mu patrzeć na swoją byłą dziewczynę po wszystkim przez co przechodził po rozstaniu, jednak stwierdził, że to dobra okazja by zamknąć tamten rozdział.

- Nareszcie cię znalazłam, synu. Oh, witaj Lalisa. - powiedziała jego matka z krzywym uśmiechem na ustach. - Posłuchaj, artysta się już pojawił, musisz go koniecznie poznać. Jestem pewna, że złapiecie wspólny język.

- Już idę. Miło było cię spotkać, Lisa.

- Tak, ciebie również. - odparła jakby zawiedziona i opuściła głowę na trzymany w ręku kieliszek by nie patrzeć jak chłopak odchodzi.

Szedł z matką mijając różne obrazy, które przyciągały jego uwagę swoimi żywymi kolorami, jednak nie mógł przy żadnym zatrzymać się na chwilę dłużej, ponieważ kobieta usilnie ciągnęła go do przodu. Zwolnili kroku dopiero, gdy przed nimi pojawiła się grupa mężczyzn otaczająca niską postać. Matka utorowała sobie drogę do artysty znaczącym chrząknięciem, na które uwagę zwrócili uwagę wszyscy oprócz drobnego mężczyzny, stojącego w środku kółeczka wzajemnej adoracji, który w jednym ręku trzymał telefon przeglądając Instagrama, a w drugim kieliszek wypełniony różowym szampanem.

- Panie Min, to właśnie mój syn. - mężczyzna uniósł na nią znudzone spojrzenie przesuwając wzrokiem na wysokiego chłopaka stojącego u jej boku ze spuszoną głową.

- Miło mi pana poznać, jestem Jeon Jungkook. - powiedział wyciągając przed siebie dłoń i błagając w myślach by cała ta szopka się już skończyła.

- Ale ja nie jestem Meduzą, możesz patrzeć w oczy.

Chłopak uniósł wzrok zaskoczony taką bezpośredniością mężczyzny i poczuł jak dłoń matki mocniej zaciska się na jego ramieniu ze zdenerwowania. Był przystojny. Nawet bardzo. Tlenione blond włosy opadały mu na oczy, które były prawie czarne. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, ostra linia szczęki i drobne usta, delikatnie rozchylone by coś powiedzieć. Artysta robił dokładnie to co młodszy analizując po kolei każdy element jego twarzy, od wielkich, czekoladowych oczu zaczynajac, a kończąc na kształtnych ustach.

- Chciałbym cię kiedyś namalować. - mruknął cicho nie kończąc kontaktu wzrokowego i podając mu swoją dużą dłoń. - Min Yoongi.

- Pomyślałem to samo. - odpowiedział powoli szatyn widząc w głowie jak blondyn pozuje dla niego oparty o ramę okna bez koszulki odwracając się do niego przez ramię.

- Też malujesz?

- Tak.

- Nie mówiłaś nigdy, że twój syn zajmuje się sztuką, a nie tylko się nią interesuje. - mężczyzna zwrócił się do matki Jeona, która poczuła się dotknięta wykluczeniem z rozmowy.

- Ah, jakoś tak wypadło mi z głowy...

- To wy się znacie? - spytał szatyn zwracając uwagę na to, że starszy zwrócił się do niej bez żadnego zwrotu grzecznościowego.

- Można tak powiedzieć, ale to stare dzieje. Oprowadzić cię po galerii?

- Bardzo chętnie.

Odsunął się od matki po raz ostani ściskając jej delikatną dłoń i ruszył z uśmiechem za blondynem odkładając na najbliższy stolik pusty kieliszek i zamieniając go na ten pełen słodkiego napoju.

~*~

Hejka!!!!

Tak więc nie planowałam tego zupełnie, ale oglądając na YT zwiastun filmu BLAME zachciało mi się czegoś z relacją uczeń x nauczyciel.

Główna scena fika oraz cała fabuła powstały w jakieś 10 minut z pomocą mojej niezastąpionej córy, którą serdecznie pozdrawiam i dziękuje!!!!

Mam nadzieję, że Wam się spodoba, a dla wszystkich zainteresowanych tym co dzieje się z Priceless Boy mam dobra wiadomość, ponieważ trwają prace wykończeniowe nowego rozdziału i lada dzień się pojawi!

Także to tyle na dzisiaj, błagam kochajcie to ff, bo czuje, że będzie mi się je świetnie pisać i do zobaczenia następnym razem!

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro