lie to me and tell me you love me
Yoongi patrzył na swoje lustrzane odbicie z większym obrzydzeniem każdego dnia. Od tamtego feralnego wieczoru, coraz bardziej nienawidził siebie, a jedna komórka jego ciała pragnęła zniszczyć tą drugą.
Przez cały czas od rozpoczęcia roku studenckiego, blondyn musiał codziennie patrzeć na piękną twarz większego. Musiał hamować się przed dotknięciem jego policzka, przed poczochraniem po niesfornych włosach, przed wpatrywaniem się w mięśnie napinające się pod materiałem koszulek, które nosił pod obszernymi swetrami i bluzami, zdejmując je na czas malowania. Był skazany na jego uroczy uśmiech i zaraźliwą radość gdy coś mu się udało. Tak bardzo pragnął zamknąć go w schowku na farby i już nie wypuszczać. Kochać się z nim namiętnie pośród zapachu farb i ich spoconych ciał, albo chociaż skraść krótki pocałunek z jego pięknych ust, jednak nie była mu dana żadna z tych rzeczy, przez to jak młodszy zachował się wtedy, w Nowym Jorku. Gdyby wtedy nie uciekł, a Min nie dałby ponieść się emocjom oraz pragnieniu, to wszystko byłoby teraz inaczej. Na pewno byłoby skomplikowanie, ale inaczej. Wiele razy zatrzymywał młodego studenta po zajęciach by porozmawiać z nim o tym bez świadków, jednak i tak ostatecznie kończyło się na pochwałach lub naganach za prace.
A Jungkook?
Jungkook unikał go jak tylko mógł. Mężczyzna widział jak za każdym razem krzywi się słysząc, że ma zostać, oraz jak chowa się w ramionach szarowłosego chłopaka po każdych zajęciach z nim unikając spojrzenia na korytarzu. Udawał, że nic się między nimi nie stało i wcale nie czuł tego co Min.
~*~
Było już po nowym roku, wszyscy wracali na uczelnie, do pracy i do szkół przez co w środkach komunikacji panował okrutny tłok, jeszcze bardziej pogarszając nastrój i samopoczucie Jeona. Nie lubił tłumów, ponieważ się ich bał. Czuł się na tyle mały i bezbronny, że miał wrażenie jakby ktoś miał go za chwilę zdeptać albo wepchnąć pod pędzące metro.
Wszedł spokojnie ma wydział sztuk pięknych od razu udając się w miejsce spotkań z przyjaciółmi, czyli parapety na trzecim piętrze. Zobaczył Hoseoka rozmawiającego z jakimś chłopakiem z jego roku i miał ochotę z nim porozmawiać, jednak widząc jak zafascynowany jest nowym znajomym, odpuścił. Usiadł więc w kącie czekając na Taehyunga i Jisoo, którzy już po chwili zaczęli nadchodzić prawie pustym korytarzem trzymając się za ręce i rozmawiając o czymś. Podeszli najpierw do rudego chłopaka i wyciągnęli do niego dłonie chcąc się przywitać. Dopiero później, gdy nieznajomy już zniknął, zauważyli go. Otrzepał swoje obcisłe czarne jeansy i obciągnął materiał szarej bluzy wstając. Zaczęli rozmawiać o sylwestrze, którego to Kook jako jedyny spędził sam w swoim mieszkaniu i nikt nie miał wątpliwości co do tego. Jednak on nie był sam. Czuł obok siebie obecność Yoongiego, nie ważne jak dziwnie to nie brzmiało. Dzięki temu pokonał senność i chęć położenia się spać nawet przed północą. Jungkook stał oparty o szafki z jedną słuchawką w uchu, otoczony przez roześmianych przyjaciół czekając z utęsknieniem na dzwonek, który pozwoli mu udać się wreszcie na zajęcia z ulubionym profesorem.
~*~
Mężczyzna siedział przy biurku bawiąc się srebrnym sygnetem, który nosił na serdecznym palcu. Westchnął cicho zmieniając pozycje i zaczął skubać czarny lakier na swoich paznokciach. W spokoju czekał aż wszyscy studenci zajmą miejsca przy sztalugach i wyszedł zza stołu by wygłosić nudne przywitanie.
- A teraz przejdźmy do tematu dzisiejszych prac. Szczęście. Macie namalować coś lub kogoś kto wywołuje w was te emocje. Wybaczcie mój dzisiejszy humor, ale chyba jestem jeszcze trochę wczorajszy. - uśmiechnął się słabo, a po auli rozszedł się przytłumiony śmiech studentów, który rozumieli profesora aż zbyt dobrze.
Jungkook siedział przed pustym płótnem zastanawiając się co w zasadzie sprawia mu szczęście. Wszyscy dookoła rysowali swoich przyjaciół, rodzinę, zwierzaki, symbole czynności. A on? Nie miał nic. Jego życie było puste i nawet przy Tae nie czuł się do końca szczęśliwy. Widząc zbliżającego się do niego profesora wyjął słuchawkę z jednego ucha i chwycił do ręki ołówek mrużąc oczy i choć udając, że coś robi.
- Jeon, co to ma znaczyć? - zapytał mężczyzna widząc jedną kreskę na środku kwadratowego materiału.
- Ja, ummm, przepraszam profesorze... - opuścił głowę unikając karcącego spojrzenia mężczyzny, które momentalnie złagodniało widząc zachowanie chłopaka.
- Masz problem z tematem, hm? - kiwnięcie głową. - Nie przejmuj się, też nie wiem co bym zrobił na waszym miejscu. - powiedział kładąc mu dłoń na ramieniu. - Ale wierzę w twoje umiejętności, dzieciaku. Na pewno stworzysz coś dobrego. - uśmiechnął się słabo i przeszedł do następnej osoby.
Do szatyna nagle coś dotarło. Pewna niezwykle ważna prawda, przez którą jego serce teraz szamotało się w piersi. To Min był tym czym co go uszczęśliwia. Nie mógł jednak namalować jego portretu, to byłoby zbyt dziwne z perspektywy innych. A może by tak... Zerwał się z miejsca ruszając dziarsko w stronę kantorka i wybierając czarną oraz kilka ciepłych odcieni żółtych farb olejnych oraz odpowiednie pędzle i terpentynę.
Usiadł na swoim miejscu rozrabiając farbę na palecie i zaczął pokrywać dużą powierzchnie najciemniejszym kolorem, który kojarzył mu się z pomalowanymi na czarno paznokciami mężczyzny. Dostawił na środku miejsce na spory kieliszek, który "wypełnił" złotym szampanem oraz konturem twarzy całujących się postaci. Musiał się starać, by praca nie była dokładna i nieco przypominała abstrakcję poprzez nierówne kontury i geometryczne kształty. Na sam koniec złotą farbą podpisał się w rogu pracy zakańczając swój podpis serduszkiem.
Usiadł z uśmiechem na stołku przyglądając się swojemu dziełu z dumą i podziwem. Pierwszy raz malował coś takiego i musiał przyznać, że niezwykle mu się to podobało.
Hello teacher, tell me what's my lesson
Look right through me, look right through me
Wyśpiewał głos w jego uszach sprawiając, że całość idealnie się dopełniła. Widziała kątem oka sceptyczne spojrzenia inny j studentów którzy szeptali między sobą niezbyt dyskretnie wskazując go sobie palcami.
- Jeon. - ktoś wyszarpał słuchawki z jego uszu pozbawiając poczucia bezpieczeństwa, które odnajdywał w muzyce. - Dlaczego akurat to, czymkolwiek to jest? - zapytała Daye, wysoka brunetka o granatowych końcówkach prostych włosów.
- Po prostu... - podrapał się po wardze szukając jakiegoś wytłumaczenia. - Kojarzy mi się z sylwestrem, jednym z lepszych dni w moim życiu. - skłamał uśmiechając się delikatnie do studentki, która zmarszczył brwi, kiwnęła powoli głową i wróciła na swoje stanowisko wzdychając ciężko i wypełniając czerwoną farbą ostatnią lampkę na wielkiej choince.
Siedzący przy biurku blondyn zastukał w blat trzy razy co oznaczało koniec wyznaczonego czasu. Sekundę potem zadzwonił dzwonek ogłaszający dzwonek, a wszyscy studenci opuścili salę z wyjątkiem jednego, który bez pośpiechu pakował swoje ołówki do torby i nucił pod nosem coś co akurat leciało w słuchawkach. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie na ten widok i oparł policzek na dłoni obserwując każdy ruch młodego artysty.
- Do widzenia panie Min! - powiedział radośnie tanecznym krokiem opuszczając go i trzaskając drzwiami.
Profesor zmarszczył brwi zdziwiony tak dobrym humorem tego konkretnego studenta i niechętnie podniósł się z miejsca by zacząć swój spacer między sztalugami. W końcu stanął przed tą jedyną. Nareszcie coś innego niż portrety i bezsensowne rysunki.
Geometryczny kieliszek wypełniony złocistym napojem na czarnym tle z odbiciem konturu twarzy dwóch całujących się postaci. Zmarszczył brwi nie wiedząc do końca co ma myśleć o tej pracy i czy aby na pewno Jeon zrozumiał temat oraz wziął do serca jego uwagę. Przy jego nazwisku postawił znak zapytania i przeszedł dalej postanawiając zabrać obraz do domu i tam przyjrzeć mu się na spokojnie. Wyciągnął z kantorka odpowiedniej wielkości osłonę i włożył w nią dzieło po wyschnięciu.
~*~
- No przecież mówię to co widzę! - krzyknął zirytowany mężczyzna łapiąc się za końcówki zniszczonych włosów. - Geometryczne kształty, zamaszyste ruchy, olejna farba,czarne tło, złoty kieliszek i pocałunek. Gdzie tu szczęście? - zapytał uderzając mocno o blat butelką piwa.
- A może on to zrobił celowo, by zmusić się do myślenia i przypomnienia sobie czegoś. Z tego co mówisz, dzieciak jest bystry i jest artystą, a wy jesteście zdrowo pojebani, więc może chciał zwrócić twoją uwagę i jednocześnie coś przekazać. - odezwał się spokojny, nawet nieco znudzony głos.
- O kurwa, Namjoon... - mruknął w końcu Min. - Masz racje. Teraz to widzę. W czerni chodzi o moje oczy i kolor lakieru do paznokci. Kook doskonale wie jak nie znoszę farb olejnych oraz abstrakcji. W trakcie naszego pierwszego spotkania piliśmy szampana na wernisażu, a zanim straciliśmy kontakt całowaliśmy się w moim mieszkaniu w Nowym Jorku. Cholera jasna, on chce przekazać, że to ja jestem jego szczęściem? - złapał się za głowę mrugając oczami tak szybko, że aż zakręciło mu się w głowie.
- Brawo geniuszu! On wcale o tym nie zapomniał. Być może nawet czuje to co ty, ale boi się konfrontacji albo nie wiem, czegokolwiek innego. - mruknął chłopak po drugiej stronie przewracając oczami i opierając brodę na ręku.
- Muszę z nim jutro porozmawiać, dzięki za pomoc, Nam. - rozłączył się z idiotycznym bananem na twarzy wpatrując się w obraz.
~*~
Jungkook słyszał budzik jak przez mgłę obmacując prześcieradło dookoła siebie w poszukiwaniu brzęczącego urządzenia i z furią wcisnął środkowy guzik, dzięki któremu znowu zapanowała cisza. Otworzył powoli oczy patrząc w stronę zasłoniętego okna i podążając wzrokiem za promieniami słońca, które wpadały do jego pokoju przez szpary między żaluzjami, padając wprost na chudy brzuch chłopaka. Przetarł oczy palcami i bardzo powoli podniósł się ze swojego miejsca czując tępy ból rozchodzący się po mięśniach. Jęknął cicho wyczołgując się z cieplej pościeli i idąc w stronę drzwi prowadzących do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i założył wiszące na suszarce materiałowe spodnie podwijane na kostkach i fioletową bluzę od Vetements. Wrócił do swojego pokoju pakując do plecaka piórnik, szkicownik oraz podręcznik do historii sztuki i angielskiego. Zgarnął z biurka telefon i słuchawki schodząc po schodach na dół. Wyjął z lodówki karton mleka i zalał nim przygotowane wcześniej w misce czekoladowe płatki śniadaniowe. Zjadł śniadanie czytając najświeższe wiadomości w internecie i pisząc z Taehyungiem, a zaraz potem umył zęby w pośpiechu przy okazji zakładając buty i zdejmując z wieszaka czarną parkę. Dzisiaj nie musiał się nigdzie spieszyć, ponieważ wyszedł wcześniej z domu nie chcąc biec i psuć swojej nowej fryzury.
Dotarł na uczelnie idealnie by porozmawiać kilka minut z Daye i kilkoma innymi dziewczynami ze swojego roku, które chciały koniecznie dotknąć jego włosów i zapytać gdzie był u fryzjera. Weszli do auli śmiejąc się z komentarza Sohye i zajęli miejsca w jednym rzędzie z Jeonem po środku.
- Mam nadzieje, że dziś będziecie juz słuchać trochę uważniej tego co mam do powiedzenia, ponieważ czeka nas bardzo ważny i ciężki temat, a mianowicie teoria kolorów. - głęboki głos profesora rozszedł się po pomieszczeniu sprawiając, że kąciki ust pewnego szatyna uniosły się jeszcze bardziej w uroczym uśmiechu. Jungkook wprost uwielbiał teorię kolorów. Tak naprawdę to od ich doboru zależał sukces albo porażka pracy i ogólny odbiór całego dzieła. Kiedy malował, używał głównie ciemnych i chłodnych barw, ponieważ w nich czuł się najlepiej. Wyprostował dumnie plecy wyjmując z plecaka swoje ulubione pióro otwierając notatnik i z uwagą notując każde wypowiedziane słowo.
~*~
Stał na korytarzu prowadząc pasjonującą rozmowę z Sohye i Daye na temat nowych rozświetlaczy, pomimo że sam ich nie używał, jednak interesował się makijażom ze względów estetycznych. Jakby nie patrzeć była to jednak z dziedzin sztuki. Gdzieś w tle zauważył Hoseoka, który udawał, że czyta książkę tak naprawdę przyglądając się Jiminowi oraz Taehyunga i Jisoo, którzy chichotali robiąc do siebie maślane oczy. Czasem gdy na nich patrzył zbierało mu się na wymioty, ale i tak cieszył się ich szczęściem, w końcu Tae to jego najlepszy przyjaciel.
Dostrzegł w tłumie tlenioną blond czuprynę i nagle dwa razy bardziej zainteresował się cerą Minhye próbując ocenić czy bardziej pasują do niej chłodne, ciepłe czy może neutralne drobinki.
- Jungkook, musimy porozmwiać. - powiedział mężczyzna chwytając go za nadgarstek i prowadząc za sobą do pracowni malarskiej.
Zamknął za sobą drzwi opierając się o biurko i uważnie zmierzył spojrzeniem szatyna, a właściwie to prawie blondyna, pomiędzy pasmami dostrzegając bladoróżowe przebłyski, które uznał za całkiem urocze. Wyciągnął z osłony płótno i ustawił je obok siebie.
- Dlaczego to? Pierwszy raz tak bardzo mnie zawiodłeś nie rozumiejąc tematu. - pokręcił głową starając się nie uśmiechać.
- Hyu... Znaczy się, profesorze, zrozumiałem temat bardzo dobrze. - rozejrzał się dookoła jakby obawiając się, że ktoś oprócz nich może znajdować się w przestronnym pomieszczeniu i podszedł do mężczyzny na tyle blisko, by moc złapać jego ręce w swoje. - Chodziło mi o ciebie, Yoongi. Nie mogłem namalować twojego portretu, ani czegoś zbyt oczywistego, więc uznałem, że użyje czegoś, co tylko ty zrozumiesz. Ja... - zawahał się przez chwilę podnosząc na niego wzrok. - Nie uciekłem wtedy dlatego, że zrobiłeś coś nie tak, w zasadzie to wszystko było jak najbardziej tak, tylko... Tylko ja po prostu... Mam problemy ze zbliżaniem się do ludzi. Od tamtego wernisażu i pierwszej rozmowy zacząłem czuć coś innego niż wcześniej. Coś znacznie więcej.
- Jungkookie... - westchnął blondyn uśmiechając się w końcu i mocniej ściskając pobrudzone różową farbą dłonie. - Przyznam, że wtedy czułem się potwornie. Bałem się, że mogłeś źle zrozumieć o co mi chodzi, ja rzadko ulegam uczuciom, ale przy tobie wszystko jest inaczej.
Jungkook zbliżył się do niego i odgarnął przydługie blond kosmyki z jego oczu i delikatnie złączył ich wargi ze sobą przymykając powieki. Pocałunek był słodki przez różaną wazelinę do ust młodszego i zdecydowanie niewinny. Min poruszył ostrożnie ustami kładąc dłoń na biodrze chłopaka i przysuwając go bliżej siebie. Jeon rozłączył ich usta i ułożył głowę na jego ramieniu obejmując blondyna w talii.
- Tęskniłem za tobą, dzieciaku. - mruknął blondyn przytulając go do siebie i uśmiechając się lekko.
Serce młodszego łomotało się w piersi, a mózg krzyczał by się odsunął i uciekał, jednak w ramionach profesora czuł się zbyt dobrze żeby się ruszyć.
W końcu postanowił odkleić się od mężczyzny i bez słowa zebrał swoje rzeczy wychodząc z auli. Wybiegł na korytarz praktycznie od razu wpadając na Taehyunga i przytulił go tak jak zawsze po rozmowach z profesorem.
- Pocałowałem go. - wyszeptał w jego czuprynę zaciskając oczy.
- Oh... I co?
- Oddał.
~*~
Heeeeeey!
Mam nadzieje, że spędziliście miło te święta i dostaliście super prezenty no i stęskniliście się za tym ff.
Przyznam, że długo zajęło mi napisanie tego, przez ilość rzeczy, która się tu dzieje. Wyszło w sumie 2200 słów, mam nadzieję, że wszyscy będą zadowoleni i usatysfakcjonowani, także czekajcie na nexta i życzę Wam wszystkim, moje Kocimiętki, wystrzałowego i pijanego szampana, ale z umiarem, bo 2 stycznia czeka na Nas szkoła, uczelnia i praca!
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro