Rozdział : 22
- Ślicznie, ślicznie - usłyszeliśmy nagle czyiś głos.
Odwróciliśmy się, a ja automatycznie zasłoniłam Filipa swoim ciałem. Przed nami stał wampir. Z jego zapachu wywnioskowałam się, że dość stary, więc silny. Ukazałam ostrzegająco kły. Pokazał swoje. Zwalczyłam chęć cofnięcia się. Mój przeciwnik miał na pewno więcej doświadczenia w walce niż ja. Wampir jednak nie miał takich problemów, bo skoczył w moją stronę.
Zaszarżował w moje lewe ramię, jednak odchyliłam się i kopnęłam go w kolano, co nie zrobiło na nim takiego wrażenia, jakie w zamyśle miało. Zaatakował znów, a ja odskoczyłam wpadając na Filipa. Chłopak wysunął się na przód, chcąc mnie bronić, jednak stary wampir jednym ruchem ręki rzucił nim o ścianę.
Filip zaczął krwawić, a ja spróbowałam mu w myślach przekazać, aby się nie ruszał. Z jednej strony kontrolowałam, co robi mój wampirzy przeciwnik, z drugiej nawiązywałam połączenie z Filipem.
I nagle to poczułam. Pomiędzy nami wytworzyła się więź, więc szybko wysłałam mu swoją myśl:
Leż spokojnie.
Dlaczego? - nadeszła odpowiedź.
Ja sobie poradzę, a Ty krwawisz, więc leż.
Ale...
Leż i koniec tematu. Nie rozpraszaj mnie - ucięłam rozmowę.
Kiedy tylko wysłałam mu ostatnie przesłanie, otrzymałam silny cios w brzuch. Zawyłam i warknęłam. Moje oczy się rozjarzyły i przemieniłam się w wilka. Uniosłam wargi ponownie ukazując kły, żeby wiedział, że się go nie boję. Wampir warknął gardłowo i skoczył w moim kierunku. Szybko opadłam na kolana, sprawiając, że wampir przewrócił się na ziemię. W sekundę później już przyciskałam jego ciało do ziemi, jednak był silniejszy i zrzucił mnie.
Poleciałam na ścianę obok Filipa, który rzucił mi zmartwone spojrzenie, które zignorowałam.
Po chwili znów rzuciłam się w wir walki, starając się odciągnąć potwora od Filipa. Warczeliśmy na siebie. Było widać, że oboje jesteśmy zmęczeni, jednak wampir miał autentyczną przewagę, więc starałam się trzymać go w lekkim dystansie.
- Przychodzisz tu. Zabierasz cały swój brud. Znikasz. Zostawiasz... Ból!!! - wymamrotał wampir, uśmiechając się przy tym drapieżnie.
- Czyż nie takie są wilkołaki? - spytał.
- Nie wiem, o czym mówisz - warknęłam, a mój głos był lekko zachrypnięty, bo wydobywał się z wilczego gardła.
- Jasne! Nikt nigdy nie wie, o czym mówię.
Spojrzałam na niego dziwnie, jednak nie zauważył tego, albo nie chciał zauważyć, bo ciągnął dalej:
- To Wy zaczęliście Wielką Wojnę. Wy! Wilki! Bezduszne stworzenia! - mówił o wielkiej bitwie wampirów z wilkołakami, która prawie doprowadziła do wyginięcia obu tych ras...
Jednak ona była wiele tysięcy lat temu... W zasadzie była legendą, którą miały do snu opowiadane młode istoty, aby nie rozbiły psikusów innym rasom... więc o co mu chodziło?
Doskoczył do mnie i przycisnął mnie do ściany, trzymając za gardło. Spowodowało to przemianę w człowieka, co niezbyt mi się podobało - wilka trudniej jest udusić.
- Zbliża się powtórka z rozrywki.
- Chyba przez Ciebie - warknęłam.
Wampir zaśmiał się okrutnie.
- Możliwe. Ale ja na niej straciłem wszystko. Wszystko, rozumiesz?!
Dusiłam się. Coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością i świat stawał się rozmyty. Ze wszystkich sił starałam się nie osunąć w ciemność, bo wiedziałam czym by to poskutkowało.
I wtedy od strony drzwi dobiegło mnie warczenie, które skądś kojarzyłam. W sekundę później wampir przestał trzymać moje gardło, bo nie miał już ręki. A w chwilę po tym głowy. Patrzyłam wystraszonym wzrokiem na Darka, gotowa się bronić. Jednak w tej chwili, gdy nasze oczy się spotkały, wampir uśmiechnął się.
No taak. Spodziewał się ktoś, że Darek wróci??? Pomały dochodzimy do wątku głównego. Powiem Wam szczerze, że trochę zabrnęłam w tematach pobocznych, ale myślę, że przyjemnych...
Nie zapominajcie o vote i komentarzach <3
Nie zapominajcie o mnie <3
3/5 w dniu dzisiejszym <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro