Rozdział: 30
Do moich uszu zaczęły dobiegać dźwięki muzyki. Ostrej. Mocnej. Silnej. Raniła mój słuch i rozpraszała mnie. Rudy natomiast czuł się jak w niebie. Zaczął iść w rytm muzyki i lekko kiwać głową.
Zmusiłam się aby iść dalej, gdyż mój wewnętrzny wilk zaczął krzyczeć.
Po dość długiej wędrówce dźwiękami doszliśmy do drzwi. Rudy teatralnie je przede mną otworzył. Siła dźwięku prawie zbiła mnie z stóp.
- Ruszaj, Księżniczko.
Na jego określenie cicho warknęłam.
I wszyscy spojrzeli na nas.
- Nie ma tu nic ciekawego - wysyczał wściekły i spojrzał na mnie, a jego oczy zmieniły się. Przebiegł przez nie cień uczucia, które dość mnie zmartwiło, jednak po chwili zapomniałam o tym, bo wilk odezwał się - Ale skoro już patrzycie to powitajcie w naszym gronie Beatę!!!
Po swoim przemówieniu donośnie zawył, a wilki bez sekundy milczenia dołączyły się do niego.
Było to piękne. Ich głosy idealnie współbrzmiały, a każdy wydawał się być na swoim miejscu.
Uśmiechnęłam się mimo woli i nie wiadomo skąd poczułam chęć, żeby się do nich dołączyć. Zdusiłam ten impuls i wsłuchałam się w ten dźwięk. Wydawało mi się, że wszystkie wilki chcąc uzyskać odrobinę uwagi od swojego Alfy, jednak nie próbują robić tego na siłę. Było to dla mnie tak nieintuicyjne, że chciałam wierzyć swojemu słuchowi.
Nagle ich "śpiew " się urwał a ja spojrzałam wokół siebie zdumiona. Wszyscy patrzyli na mnie. Nie rozumiałam o co im chodzi, aż w pewnym momencie ktoś z tłumu krzyknął :
- Dlaczego ona się nie dołączyła?
Widziałam że Rudy już otwiera usta, jednak wyprzedziłam go i donośnie zawyłam.
Przez wilki przebiegł cichy szmer.
Już miałam umilknać, gdy jakiś nieśmiały głos do mnie dołączył. A po nim włączyli się wszyscy...
Oprócz Rudego.
Spojrzałam na niego i lekko klepnęłam jego rękę. Zaśmiał się i zawył. Nasze głosy przemieszały się i zaczęły się ze sobą bawić.
Czegoś takiego jeszcze nigdy nie spotkałam.
Mój głos lekko zaczepiał jego, a jego igrał sobie z moim.
Wilki zamilkły, ale my nie.
A im dłużej wyliśmy tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to nie jest normalne...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro