Rozdział : 24
- Chcesz nas wyszkolić? - zaśmiałam się.
- Tak. Pokażcie, co potraficie - zakomendował.
- Nie. Nie zamierzam z nią walczyć - zastopował go Filip.
- Ależ Ty nie musisz. Jestem przygotowany na wszystko - mruknął uśmiechając się.
Pstryknął palcami i dwa niskie wampiry złapały Filipa za ręce i przycisnęły do ściany. Cicho zawarczałam, ostrzegając wampiry, żeby się odsunęły.
Już miałam skoczyć na pierwszego z brzegu, gdy ktoś mnie zaatakował. Ukazałam kły. Koło mnie stał jakiś inny wampir. Taki w wieku trzydziestu lat po Przemianie. Dość silny. Pachniał determinacją. Wysunął pazury i przeszył nimi powietrze tuż przy moim brzuchu. Cofnęłam się na pięty i przeniosłam ciężar ciała na lewą stronę, a prawą dłonią wymierzyłam wampirowi silny cios. Uchylił się w ostatniej chwili, co bardzo mnie zdenerwowało. Moje oczy zmieniły kolor, a twarz pokryła się futrem. Nie zważyłam na to i wysunęłam pazury. Ponownie wymierzyłam się w wampira, ale był szybszy i nim się obejrzałam jego pazury przecięły moją bluzkę.
Zawyłam lekko wystraszona, a Darek zachwiał się na nogach.
- Nie mów, że nie wiedziałeś - rzuciłam z uśmiechem.
Spojrzał na mnie ledwo hamując się przed rzuceniem jakiejś uwagi.
Jednak nie zwarcałam już na niego uwagi. Byłam całkowicie skupiona na moim przeciwniku. Kiedy jego pazury mnie drasnęły nie dosięgły skóry, więc nie krwawiłam, jednak przy każdym szybszym ruchu czułam zimne powietrze na skórze, co przypominało mi o tym, że w razie kolejnej pomyłki przetnie mi skórę.
Stałam się dzięki temu uważniejsza i ostrożniejsza. Wampir chyba wyczuł moje delikatne wahanie, bo zaszarżował na mnie. Odskoczyłam wykorzystując sekundę, w której wampir nie rozumiał co się stało, by zwalić go z nóg.
Mój przeciwnik nie zdążył się podnieść, gdy przeorałam mu pazurami nogę. Rany zaczęły gwałtownie krwawić.
Spojrzałam na Darka. Uśmiechał się kącikiem ust, a kiedy zauważył, że na niego patrzę, spojrzał w dół, udając, że wcale nie wykrzywił buzi w uśmiechu.
- Twoja kolej - warknęłam do niego.
Wiem, że rozdziały są bardzo często i gęsto dodawane, ale nie martwcie się... Zaczęła się szkoła. Niedługo przestanę dodawać ;>
Wtedy ode mnie odpoczeniecie.
Teraz chce jak najwięcej napisać, dopóki mam czas.
Dziękuję wszystkim za obecność.
A właśnie! To nie jest ostatni rozdział dzisiejszego dnia.
<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro