VII
Lena
Leżę w prowizorycznym namiocie z szarej kołdry, z miseczką popcornu i laptopem na kolanach. Wieczorne oglądanie Netflixa jest moim uzależnieniem. Odprężam się w ten sposób bo często niełatwych dniach spędzonych na odrabianiu lekcji i uczeniu się na sprawdziany - a czasami po prostu po odkładaniu wszystkiego na potem i robienia tego w ostatniej możliwej chwili. Najczęściej oglądam przypadkowe seriale wyświetlające się w polecanych. Dzisiaj uruchamiam ostatni odcinek pierwszego sezonu “Stranger Things”. Przyznam szczerze, podoba mi się ten serial i to bardzo. Dziwię się, czemu nie obejrzałam go wcześniej. Kiedy Mike rozmawia z Jedenastką o balu, na mojej twarzy wykwita podekscytowany uśmiech. Zróbcie to! No dalej, na co czekacie! Mike, doskonale wiesz, że się w niej bujasz! Zrób to, do jasnej cholery!
Nie mogę się powstrzymać i biorę do ręki leżący obok telefon, po czym robię szybkie zdjęcie scenie, prawie piszcząc, gdy w końcu dzieje się ten długo wyczekiwany moment. Nie myśląc wiele, wysyłam zdjęcie do Krystiana. Kiedyś oglądaliśmy ten serial razem i mówił, że w sumie ich shipuje. Będzie taki podekscytowany!
Ja: wysyła zdjęcie
Ja: MATKO BOSKA TO SIE DZIEJE AAAAAAA
Czekam chwilę na odpowiedź, jednak ona się nie pojawia. Zaczynam się zastanawiać głębiej, gdy widzę, że jest aktywny, a nie odpowiada. Dziwne. Zawsze odpisywał dość szybko. Nie wiem. Może ktoś właśnie do niego napisał, może Linux ma swoje słynne nocne rozkminy i rozwodzi się nad tym, skąd gość, który układał litery w kolejności alfabetycznej wiedział, że to kolejność alfabetyczna. Wzruszam ramionami, odkładam telefon i oglądam dalej.
Po paru minutach otrzymuję powiadomienie. Moje serce bije szybciej, gdy widzę, że Krystian odpisał. Mój nastrój jednak więdnie niczym paprotka na parapecie w sali biologicznej, gdy widzę bardzo wymowną treść wiadomości.
Romeo❤️❤️❤️: Fajnie
Szczerze to myślałam, że okaże jakoś więcej emocji. Wydaje się… obrażony? Nie w nastroju? Smutny?
Ja: Cos nie tak?
Romeo❤️❤️❤️: A coś miałoby nie być?
Ja: No nie wiem, zabrzmialo to tak jakby nie bylo
Romeo❤️❤️❤️: Boże Lena ty to wymysly jakies masz dziwne
Romeo❤️❤️❤️: Czy ty musisz serio byc taka overreacting?
Romeo❤️❤️❤️: Ogarnij sie bo czasami sie nieznosna robisz
Wzbiera we mnie fala złości, zaciskam dłonie na telefonie dwa razy mocniej. Że co powiedział? Nigdy wcześniej taki nie był. Kiedyś nie powiedziałby na mnie złego słowa, w życiu swoim. Teraz najpierw mnie ignoruje, potem nagle dostrzega w całej mnie problem. Jeszcze mu pokażę, kto tu niedługo będzie overreacting.
Ja: Czy ty siebie slyszysz cwelu
Ja: A no tak wiadomosci
Ja: To raczej czy ty widzisz co ty piszesz
Ja: I raczej ty masz wymysly zachowujac sie jak dupek
Zanim odkładam telefon na szafkę nocną, wyciszam całkowicie czat. Niech idzie do diabła. Zaraz potem z hukiem zamykam laptopa w środku odcinka. Przepraszam, Mike. Przepraszam, Jedenastko. Może i działacie dobrze na siebie, ale nie działacie dobrze na mojego faceta.
***
Debila nie było w szkole. Wyobrażacie to sobie? Po kłótni nie przyszedł do szkoły, tak po prostu. A poprzedniego dnia czuł się znakomicie. Dlatego wkrótce idę do niego osobiście, powiem mu w twarz, co myślę o jego zachowaniu ostatnio.
— Coś myślę, że on ci o czymś nie mówi — Julka patrzy mi głęboko w oczy, w jej kryje się nagląca prośba — Uważam, że powinnaś mieć na niego oko. Znaczy, ja nic nie sugeruję, ale zachowuje się trochę jak… Typowy toksyk.
Gwar korytarza szkolnego wydaje się tak odległy, gdy siedzimy pod ścianą i rozmawiamy o tej całej pokręconej sytuacji. Wzdycham głośno, wbijając wzrok w ziemię.
— Nigdy taki nie był — odzywam się, zaciskając palce na materiale moich dżinsów w nerwach — Znaczy, nigdy nie mówił bardzo wiele, ale zawsze mówił to… w miły sposób, który sprawiał, że czułam się doceniona i kochana, w życiu bym nie pomyślała, że go irytuję. I na pytanie czy coś jest nie tak, odpowiadał spokojnie, a nie… tak — nie wiem dlaczego, ale w gardle robi mi się wielka gula, gdy o tym mówię. Boże, kłóciłam się z Krystianem, ale nie tak, by czuć chęć płaczu przez niego. Moja przyjaciółka kładzie swoją dłoń na moim nadgarstku.
— Lenny, jeśli facet sprawia, że czujesz się źle i chce ci się wyć, to coś jest nie tak — Julka tłumaczy mi w pełni poważnym tonem, którego używa tak rzadko — Może niewiele wiem o związkach, ale przy kimś, kogo kochasz, powinnaś się czuć jak księżniczka, a nie jak kula u nogi. Takie jest przynajmniej moje zdanie — gdy widzi, że jestem już na krawędzi łez, dodaje kojącym głosem — Chcesz, to płacz. Wypłacz się. Wyrzuć to z siebie. Możesz nawet w moje ramię.
Taka przyjaciółka jak Julka to skarb. Przy niej nie muszę dłużej trzymać tego wszystkiego w środku. Łzy mogą płynąć i teraz to się dzieje. Pociągam nosem, wyciągając z kieszeni spodni chusteczkę. Wydmuchuję nos i wycieram oczy, pozwalając, by dziewczyna z całej siły mnie przytuliła. Czuję się tak źle, płacząc przy ludziach, na szkolnym korytarzu. Ale nie wytrzymam więcej, nie mogę dusić w sobie emocji. Gdy tylko wycieram twarz, obejmuję ją ramionami i kładę głowę na jej ramieniu.
— Kocham cię — szepczę przez łzy — Po przyjacielsku oczywiście, ale kocham. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
— Nadal byś zwojowała świat, uwierz mi — chichocze dziewczyna — Bo jesteś cudowna. I nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej. A nawet jak ci ktoś wmówi, to mu zrobię z dupy jesień średniowiecza.
Nie mogę się powstrzymać, by się nie roześmiać. Nikt nie potrafi mnie tak rozweselić jak Julka i jej rozgrywające się w wyobraźni i nie tylko rozboje. To ona zwyzywała trzecioklasistę, który rok temu śledził Oliwkę i bez przerwy ją podrywał, w tym wysyłał zboczone wiadomości. Już nigdy potem się do niej nie zbliżył. Bo powiedzmy sobie wprost, najlepsza przyjaciółka górka zawsze robi wrażenie. I ten czas, kiedy miałam problemy z Niną. Brunetka usiłowała za wszelką cenę utrzymać podstawówkową przyjaźń z Julką, chociaż ona rozpadła się jeszcze przed ukończeniem szkoły. Gdy zobaczyła, że my dwie tak świetnie się trzymamy, zaczęła wpychać się między nas, próbować… odebrać mi ją? Jednak moja przyjaciółka nie dała sobie w kaszę dmuchać. Kiedyś widziałam ich kłótnie na korytarzu, kiedy Nina prawie oberwała w twarz. W tym momencie dowiedziałam się, że Julka potrafi nie tylko wyjątkowo głośno i wulgarnie krzyczeć na kogoś, gdy się zdenerwuje, ale również dopiec mu tak, że więcej nie odważy się skrzywdzić jej przyjaciół. Tyle jej zawdzięczam. Nie wiem co bym bez niej zrobiła.
***
Dostałam moje pierwsze wielkie zadanie w tym roku szkolnym i jestem z tego strasznie dumna. Ja i dwie dziewczyny z profilu humanistycznego mamy rozwiesić materiały na gazetkę koło gabinetu pedagoga. Podobno są to materiały o zdrowiu psychicznym, objawach depresji i sposobach wsparcia cierpiących osób. Cała gazetka składa się z wielu drobnych elementów i karteczek, więc jej przyczepianie nie zajmie nam bardzo mało. Może trochę pogadam z tymi dziewczynami i nawiąże nowe relacje. Gdy pani Kajetanowicz, nasza szkolna pedagog prowadzi mnie do tablicy korkowej przy gabinecie, widzę na horyzoncie dwie dziewczyny - jedna ma nierówno ścięte, brązowe włosy oversizowe dżinsy i krótki top na ramiączkach z dość sporym dekoltem. Druga jest cała ubrana w dresy, jej fryzurę stanowi długi, mysi warkocz. Wydają się… normalne.
— Znacie się? — pyta mnie nauczycielka, gdy ja i dwie dziewczyny jesteśmy już blisko. Patrzą na mnie z lekkim uśmiechem, jednak jest w tym uśmiechu coś… kwaśnego. Fałszywego.
— Nie — wyższa, brunetka o dziwnie ściętej fryzurze kręci głową.
— To poznajcie się — odpowiada szybko pani Kajetanowicz, po czym kiwa głową najpierw w ich stronę, potem w moją — Kalino, Olu, to jest Lena. Leno, to są Kalina i Ola. Pamiętacie jak wam powiedziałam? Jak ma być? Jakby co to Kalina ma zapisane zdjęcie.
Najpierw podaję rękę wyższej Kalinie, a potem Oli. Obie ich dłonie są chłodne, a spojrzenia ciekawskie. Zupełnie nie wiem dlaczego w tej chwili wyczuwam niebezpieczeństwo. Ale to chyba tylko moje dziwne wrażenie.
— Pamiętamy — potwierdza Ola. Kobieta po krótkim skinięciu głową, zostawiając nas w dwójkę.
— No to od czego zaczynamy? — zaczynam beztrosko, uśmiechając się do nich.
— Najpierw dajmy tę bibułę jako tło — wzrusza ramionami Kalina. Ola i ja mruczymy potwierdzenie pod nosem, po czym wyciągamy rulon bibuły z pudełka przyniesionego przez panią Kajetanowicz.
Nie zajmuje nam to długo, z przycinaniem i przypisaniem nie ma większej filozofii, dziewczyny przyniosły wcześniej dwa krzesła, by można było na nie stanąć i bez problemów przygotować całą gazetkę.
Potem przystępujemy do przypinania informacji o depresji i sposobach wsparcia. Tekst jest wydrukowany na karteczkach wyciętych w kształt chmurek. Mimowolnie czytam wszystko, co jest na nich zapisane. Nie osądzać, szanować uczucia danej osoby, nie minimalizować jej problemów… Brzmi bardzo sensownie, chociaż nie chciałabym kiedykolwiek tego używać. Gdy stoję na krześle i przybijam szpilkę, czytając kartkę z telefonami zaufania, czuję się wdzięczna za takie akcje i gazetki. To naprawdę może uratować komuś życie.
— To dobry pomysł z tą gazetką — mówię w pewnej chwili, zerkając na stojącą na drugim krześle Olę i stojącą na dole z pudełkiem na szpilki Kalinę — Zarąbisty pomysł, osoby z depresją mogą poczuć się kochane i wspierane.
Kalina uśmiecha się, ale jakoś… dziwnie.
— Chyba że ktoś wymyśla sobie depresję, by przypodobać się nauczycielom i żeby ci współczuli — prycha dziewczyna, na co we mnie zapala się lampka. Co ona w ogóle ma na myśli?
— Depresja to choroba, szczerze wątpię, żeby ktoś ją sobie wymyślał i zgrywał, tylko dla atencji… nauczycieli? — zostawiam szpilkę wbitą do połowy i krzyżuję ręce na klatce piersiowej — Ktoś już musiałby mieć tak mało uwagi, że nie miałby co ze swoim życiem. Serio myślisz, że ktoś robiłby to tylko dla paru randomowych lasek?
— Tak, myślę, i nawet wiem, kto to jest — śmieje się głupawo Kalina, wzruszając ramionami — Marta Zawadzka, możesz nie kojarzyć, rzadko z kimkolwiek gada, taka antyspołeczna. Jest spłukana, ma chorą siostrę i rodzice jej nie kochają, więc szuka atencji i zachowuje się jak jakaś cholerna depression queen. Nie polecam persony, lizuska straszna.
Ta lampka, która wcześniej się we mnie zapaliła, teraz zaczyna się przepalać. Marta? Ta dziewczyna, której pomagałam znaleźć kota? W jej oczach można było wręcz dojrzeć namacalny ból! Nie miała nawet życzeń urodzinowych od innych na Facebooku! W ogóle nie zachowywała się, jakby szukała uwagi, raczej jakby jej unikała! Poza tym, one nie miały prawa tak oceniać nikogo, nie tylko jej! Jak można było w ogóle o kimkolwiek mówić takie rzeczy?
— A w jakim stopniu ją znasz? Wiesz co przeszła? Znasz jej życie? — odpalam się, zapominając zupełnie o gazetce — Jeśli nie, to nie rozumiem, jak możesz tak gadać.
— Nieważne co przeszła, to nawet nie chce nawiązać normalnych relacji z nikim — wtrąca się Ola, również odwracając uwagę od tablicy korkowej.
— Ona nie chce czy wszyscy pozostali nie chcą? — odgryzam się.
— Taka mądra jest, dla szóstki na koniec zrobiłaby wszystko, a nawet korepetycji nie da nikomu kto ją o to prosi, bo — tu Kalina kreśli w powietrzu cudzysłów — “nie ma czasu”. To naprawdę tak zajęta jest że godziny czasu nie ma? Weź, każdy znajdzie. Może po prostu powiedzieć że rodzice jej nie pozwolą i tyle, a się wykręca i jest wredna dla wszystkich. Panna Depresja, którą życie tak “pokrzywdziło”, że nie potrafi się zachowywać jak normalny człowiek.
Szkło żarówki pękło. Miarka się przebrała.
— Normalny człowiek nie gada takich rzeczy o ludziach, po których widać, że cierpią.
Obie dziewczyny patrzą najpierw na siebie, potem na mnie z politowaniem.
— Co ty, zakochana w niej jesteś, że odpychasz od siebie całą prawdę? — śmieje się wyższa brunetka, patrząc mi wyzywająco w oczy. Dobra, czas wrzucić ripostę na wyższy poziom.
— Po pierwsze, nie wiem skąd to bierzesz. Po drugie, jestem zajęta. Po trzecie, nawet jeśli jestem to co?
Nagle odpowiada mi dźwięk potężnego głębokiego wdechu obu dziewczyn, czy raczej, zapowietrzenia się.
— Jesteś lesbą? — wypala w jednym momencie Ola, a jej oczy stają się okrągłe niczym dwa guziki. Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, czemu to miałby być taki szok?
— Mam chłopaka, jakbyście nie wiedziały — przewracam oczami, śmiejąc się złośliwie — A jakbym była lesbą, to co z tego? Czemu wy jesteście takie zdziwione, właśnie zobaczyłyście drzwi do Narnii?
— Nie jesteś lesbą, to dobrze — wzdycha z ulgą Kalina, unosząc oczy do nieba i kładąc dłoń na sercu — Ja pierdolę, to ty nie wiesz co oznacza bycie lesbijką? To zboczenki, kochanieńka. Geje też. W ogóle jebać cały ten tęczowy syf, to największe gówno jakie tylko może być. Rzygać mi się chce, jak gdziekolwiek to widzę.
Oprócz lampki uruchamia się syrena. O nie. Jestem tutaj z jedną homofobką pewną i drugą homofobką prawdopodobną. Gdy druga dziewczyną kiwa głową na potwierdzenie, wiem już że to jednak druga homofobka pewna. Pani Kajetanowicz, z kim pani przydzieliła mnie do pracy?
— Mogłabyś przynajmniej przymknąć swój wytapetowany ryj i trzymać opinię dla siebie — niemal warczę, schodząc z krzesła i zbliżając się do niej — Sądź sobie co chcesz, ale nie waż się okazywać braku szacunku na głos.
Kalina jednak uśmiecha się tylko złowieszczo.
— Szkoda, że nie widzisz, jaki z ciebie NPC — chichocze pod nosem — Właśnie się wydałaś. Nie ma teraz opcji żebyś nie była tęczową zboczenką. Wolę nie wnikać, co ty robisz, gdy nikt nie patrzy, za plecami tego “chłoptasia” — to słowo wymawia z ironią, po czym zakrywa usta dłonią, udając odruch wymiotny. Ola obok parska śmiechem — Kurwa, wolę nie pytać, bo mi się niedobrze robi.
Czy ona właśnie… Przez chwilę brak mi słów, ale po paru sekundach zaciskam dłonie w pięści i krzyczę jej prosto w twarz:
— Bronisz praw LGBT, jesteś LGBT. Bronię również praw zwierząt — na chwilę przerywam, by po chwili wrzasnąć nieco głośniej — Czy ja ci wyglądam na pierdolonego królika?!
Z ust obu dziewczyn wydostaje się na wpół zdumione, na wpół sarkastyczne “ooo”. Może się wreszcie od nich odczepiłam…?
— Wiesz co, śmieszna jesteś, króliczku — odzywa się w końcu niższa z nich, patrząc na mnie prześmiewczym wzrokiem — Śmieszna i popierdolona. Pracuj sobie, ale z dala od nas, lesbo — ostatnie słowo specjalnie akcentuje, z jadem w głosie.
— Nie jestem les-
— Nikt normalny nie broniłby ich praw — wzrusza ramionami Kalina — Poczekaj tylko, aż ten twój sztuczny mąż się o tym dowie, to rzuci cię od razu. W sumie to by było dla ciebie dobrze, bo się uwolnisz. Ale nie, jak ma resztki rozumu, to pojedzie po tobie tak, że odechce się tobie migdalenia z laskami po kątach.
— Pierdol się!
Z tymi słowami pokazuję im obu środkowy palec, po czym obracam się na pięcie i wchodzę na krzesło.
Aż do końca pracy Kalina rzuca do mnie szpilki, jakby bała się mnie dotknąć. No porąbało ją. Jak można w ogóle…? Zakładać, że ktoś jest osobą queer tylko dlatego, że broni praw tej społeczności? Widziałam to u wielu chłopaków, ale żeby dziewczyna w moim wieku… Buzuje we mnie ogień, jednak staram się nie dać tego po sobie poznać.
Gdy tylko kończymy, zaraz wracam do klasy bez pożegnania, każdy mój krok na pustym korytarzu odbija się echem, niemal huczy. Teraz jestem pewna. To one. To one zgotowały Marcie piekło. Już nigdy nie spojrzę na nie tak samo. Teraz wiem, żeby trzymać się od nich z daleka.
A/N Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale szkoła robi swoje. Jak myślicie, czy Krystian coś ukrywa, a jeśli tak, to co?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro