Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

yoυ, agaιn. ιronιc

  Justin  
  Chłopak bez słowa wszedł do swojego pokoju. Miał serdecznie dość wszystkiego. Dość matki. Dość jej chłopaka, który poniżał go, znęcał się nad nim i zachowywał jak król. Dość tego, że matka tego nie zauważała.   To nie był pierwszy raz, gdy chciał zamknąć się w pokoju i płakać.
  Wszystko się sypało, a on nie mógł z tym nic zrobić.  
  To znaczy, mógł. Pójść na policję? Za bardzo się bał, że potem ten psychopata go znajdzie i coś mu zrobi.    Powiedzieć pedagogom? I co by to dało? Wysłuchaliby i tyle. Taki urok pedagogów szkolnych- słuchają i nic nie robią.
   Zamieszkać na trochę u kumpla? Chyba jedyne sensowne wyjście na ten moment. Tylko do kogo? Do Bryce'a nie pojedzie, nie ma szans. Nie po tym czego się ostatnio o nim dowiedział.
  Marcus, Zach? Przydupasy Bryce'a, więc też odpadają.
  Alex? Jest szansa. Nikła, ale jest.   Zaczął się szybko pakować do torby sportowej. Zgarnął trochę ubrań, pieniądze, klucze, telefon, książki i kilka innych najpotrzebniejszych rzeczy.
  Wychodząc zauważył na biurku małą kopertę zaadresowaną do niego. Jednym ruchem otworzył ją i wyciągnął zawartość. Była to kaseta z niebieskimi numerami 9 i 10, a także mała, zielona karteczka samoprzylepna.

"Twoja kolej. Nie wysyłam ci całego zestawu, bo przecież i tak go już miałeś. Przesłuchaj jeszcze raz i wyślij Sheri

9" 

  O cholera- pomyślał.- Znowu to. 
  Nie miał zamiaru przechodzić przez to jeszcze raz.
  Wyjął z szuflady czystą kopertę i marker. Nabazgrał na niej imię i nazwisko Sheri oraz jej adres. Do środka włożył kasetę. Kawałkiem taśmy zakleił szczelnie kopertę i schował do kieszeni kurtki.   Przerzucił torbę przez ramię i ruszył do korytarza. Jego mama nawet tego nie zauważyła, była zajęta robieniem kolacji dla swojego partnera. 
  Justin założył buty, kurtkę, wziął torbę i bez słowa wyszedł z mieszkania. Ruszył na pocztę.
  A potem do Aleksa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro