Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

Weronika

Wstałam, ogarnęłam sobie jedzonko, zjadłam i wyszłam do hangaru głównego. Prawie, że natychmiast podbiegł do mnie Smokerscreen. Ja pitole nie przeczytałam co się wczoraj działo... A teraz nie mogę wrócić bo Smoke gapi się na mnie i uśmiecha szeroko.

-Coś nie tak?-Spytałam.

-Miałem kolejny sen! I tym razem Megatron był w ciele człowieka! A później jakąś dziewczynkę zjadł królik...-Mina mu zrzedła. Czekaj, co?! To mi się śni co noc, że moją koleżankę zjada królik! Ale tak wiecie, żywcem. Dużo krwi jest. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. A po za tym Megatron był wczoraj w ciele Wiki! Coś tu jest nie tak...

-Ciekawe...-Mruknęłam.-Masz dużą wyobraźnię. A teraz przykro mi ale zapomniałem czegoś zrobić. Zaraz wrócę.-I poszłam sobie do kwatery. Przeczytałam co się wczoraj działo i wróciłam.

Optimus

Dzisiaj jest poniedziałek, wtorek, środa, czwartek czy piątek? Piątek. W takim razie dlaczego Wika jeszcze śpi? Zszedłem z łóżka i zabrałem jej kołdrę.

-Co jest...?-Spytała.

-Piątek, szkoła i tak dalej.-Zrzuciłem pościel na podłogę.

-Mam wolne.-Mruknęła i obróciła się do mnie tyłem.

-Jest PIĄTEK. Wiem, że to jeden w twoich dni lenistwa, ale do szkoły trzeba chodzić.

-Nie, że ja mam wolne tylko cała szkoła.  Nauczyciele zachorowali czy coś tam... Nie wiem nie słuchałam. Ważne, że mam WOLNE.-Sięgnęła po kołdrę i poszła spać dalej. Aha, okej. To może ja też się prześpię?

Megatron

Czemu mi się nudzi w moim ciele do jasnej cholery? Starscream się nie buntuje, Airahnid jest u medyka bo Wiktoria trochę przesadziła... A no właśnie! Knock Out! Wszedłem do sali laboratoryjnej.

-Tak, panie?-Spytał czerwono-lakierowany. Przyzwyczaiłem się, że mówią do mnie Megs, Megers, Pl, Meggie i sto innych ksywek. To chyba źle.

-Jak praca nad naszym lekarstwem?-Spytałem, świdrując go wzrokiem. Lubię to robić. Wtedy tak... truchleją na mój widok. Jakby już nie truchleli. 

-Jak na razie, niestety słabo. Ale obiecuję na lakier, że to się poprawi.-Popukał się po zderzaku. Mruknąłem okej, i wyszedłem. Co by tu porobić? Czekaj...! Już wiem! Weronika jest w ciele Optimusa teraz nie? No tak.

-Soundwave, otwórz mi most, nad ten kanion. Wiesz który.-Powiedziałem do komunikatora.

Wiktoria

MAMY WOLNE A TEN MNIE BUDZI O SZÓSTEJ RANO, TO NIE JEST N O R M A L N E. A tak z innej beczki to wstałam o piętnastej. Uwielbiam spać. No bo kto nie kocha?

Moja siostra i tata, ale kij z tym. Wstałam i poszłam na śniadanko. To znaczy obiad. Optimus robił coś na laptopie mamy. Czekaj, skąd on do jasnej wie jak używać laptopa? Woho, jednak nie wie bo właśnie mu się wyłączył.

-Co jest, stary?-Spytałam siadając na biurku.

-Nie jestem aż tak stary.-Powiedział sięgając po zeszyt od chemii.

-Jesteś dziadku.-Rozłożyłam się wygodnie.-Po co ci teraz nauka? Wolne jest!

-Ale wolałbym powtórzyć wszystkie wiadomości. Wiesz, żeby Weronika nie dostawała prze ze mnie dodatkowych jedynek. To by było nie sprawiedliwe.

-Niesprawiedliwym jest to, że ty się uczysz, a Megatron jest leniem i mu się nie chce więc ja dostaję pały co chwilę za to Wera piątki!-Mina mi zrzedła. Kupi mi ktoś czekoladę?

Weronika

-Optimusie...-Podszedł do mnie Ratchet.-Weronika.-Szepnął.-Megatron przesłał mi wiadomość, że chce właśnie z tobą się spotkać. I doskonale wie kim jesteś.

-Najwyraźniej Wiktoria napisała o tym w dzienniku. Wyślij mi tam most.-Transformowałam się. 

***

Ustałam nad kanionem stając twarz w twarz z Megatronem w swoim ciele. Paczał na mnie swoimi paczałami. 

-Witaj Weroniko.-Powiedział.

-Witam pana Megatrona. Jak tam w swoim ciele?

-No właśnie przyszedłem tutaj bo nudno. Umiesz się bić?

-Trochę tam... tata mnie uczył.-Mruknęłam. Chociaż raczej to nie wyszło na mruknięcie z tym głosem.

-No to walka!-Krzyknął. Nim zdążyłam zareagować już leżałam na ziemii. To nie fair. Już chciał zadać kolejny bolesny cios, jednak podcięłam mu nogi i oboje leżeliśmy na piachu.-Spadaj insekcie.-Szybko wstałam i otrzepałam się z kurzu. Megers też wstał. Zacisnęłam pięść i uderzyłam go w twarz. A raczej wiaderko ale kij z tym. Szybko mi oddał. Dowalił w brzuch. Fuuuck.

-Jesteś za silny. Nie dam rady!-Krzyknęłam z łzami w oczach.

-Ty... płaczesz?-Podszedł do mnie.-Sorry...-Mruknął jednak ja szybko wstałam, kopnęłam tam gdzie nie można, on się schylił, a ja mu w twarz takie BUUUM! Że odleciał dwa metry dalej. No cóż Optimus też jest silny.

-Łatwo dałeś się nabrać.-Pomogłam mu wstać.

-Nie miałem zamiaru cię zabić. To tylko i wyłącznie dlatego.-Odparł. Usiadłam sobie tak, że nogi zwisały mi w dół kanionu. On obok mnie.

-W sumie mogłeś. Miałbyś Optimusa w tym świecie z głowy.-Umarłabym i ja. Umysłem. W moim ciele na zawsze zostałby Prime.

-Ale jesteś pomocna w tamtym. Samemu było by nudno.-Odparł.

-Nudno? Panu Lordowi Mogę Wszystko nudzi się bez człowieków i zawieruchy?-WOOOW.

-No bo... właśnie znalazłem przyjaciółkę.-Mruknął.-A nawet dwie. Tylko, że z jedną porozumiewam się za pomocą dzienników.

-Czy.Ty.Właśnie.Powiedziałeś.To.Co.Powiedziałeś?-Nie wierzę.

-Tak. Spierdalaj i nikomu nie mów.-Przywalił mi lekko w głowę.-Ludziu.-Zaśmiałam się.

-Oj stary.-Poklepałam go po ramieniu.-Spadaj.-Popchnęłam go. I sobie spaadaa. O już nie. Transformował się, podleciał i usiadł z powrotem w robo wersji.

-Właśnie coś zrozumiałem.

-Co?

-Że cię nienawidzę, ale i lubię to nie logiczne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro