21.
Weronika
Znowu ciało Optmusa? Okej, dziwne. Ciekawe czy Megatronem nadal jest Wiktoria. Jeżeli tak to mamy przechlapane na dobre. Wyszłam z kwatery i skierowałam się do zabiegówki.
-Co tu... się odpierdoliło?-Spytałam całe rozwalone pomieszczenie.
-Optimus! Ooo jak dobrze. Umowa się skończyła, więc nareszcie mogę cię zabić!-Krzyknął Megatron i się na mnie rzucił.
-Czekaj, czekaj! No rzesz kurde STOP!-Odrzuciłam go na ścianę.-Jaka umowa do jasnej?! Ostatnio wyznałeś mi, że jestem twoją przyjaciółką! O co ci chodzi do jasnej cholery?!-Te wszystkie książki na wattpadzie, gdzie w wielu fanfikach było powiedziane, że Megatron często zmienia zdania, że ma okres i trzeba mu tampony kupić to chyba rację miały!
-Zaraz... Co?-PL gwałtownie się wyprostował. To ty jesteś Wera a nie Optimus? Przepraszam!
-Teraz to kurwa foch! Za późno na przepraszam.-Odwróciłam się do niego tyłem.
Optimus
Okej, znowu ciało Wery. Obym znowu nie musiał użerać się z Megatronem. To. Był. Koszmar. Zwłaszcza, że zjadł mi i Nikoli całą pizzę. To było mega wredne. Od kiedy ja używam w oole takich słów...? Mega i wredne? Dobra, kij z tym.
-Wktoria jesteś, czy Megatron?-Spytałem zwisając głową w dół z górnego łóżka.
-Wiktoria...-Dziewczyna ziewnęła.-A ty?
-Optimus.
-Noo to idziem spać dalej.-Zakryła się szczelniej kołdrą i zasnęła. No tak. Leń.
Wiktoria
Znowu mnie budzi o jakiejś niewyobrażalnie wczesnej godzinie debil. Jest piąta rano w do szkoły mamy na dziewiątą dwadzieścia... Spać kurwa spaaaać.
Megatron
Moje kochane ciało... JEJ. Trza by teraz było opierdzielić Knock Out'a, żeby pośpieszył się z tym lekarstwem jeżeli codziennie mam spotykać się z Optimusem. Ale wtedy nie był by tych zmian... I koszmarów kurwa. Mam powoli dość tego, że co noc śni mi się iż tańczę przy muzyce disco polo, bardzo "seksowny" taniec dla Vechiconów z uszami kotów. Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie.
-Lordzie Megatronie?-Podszedł do mnie Knock Out. Jesteśmy jedynymi osobami na mostku. Nowość. Gdzie Soundwave?
-Tak?
-Dzwonił Optimus.
-Czego chce ten brutal.
-Pyta się czy chcesz się spotkać i napaść na kamienie w rzece.
-Przekaż mu, że nie. Zaraz... CO.
-Kamyki się buntują. Mówią, że nie podobają im się twoje obrazy.
-Knock Out, o czym ty pierdzielisz? Jakiej rzece do jasnej cholery? Ja nie maluję obrazów nawet!
-Tej rzece obok Jasper.
-I tam jest Optimus...?
-Nie.
-W takim razie, co?
-Kamyki.
-Kurwa co.
-Mogę ci dać go do komunikatora.
-Dawaj.-Po chwili byłem połączony z Optimusem.
~Halo? Megatron?
-Optimus?
~Ale czy Megatron?
-A jeżeli tak, to czy Optimus?
~Jeżeli nie to moje imię nic ci nie da.
-Tu Megatron.
~Weronika.
-Ta Weronika?
~Tak, ta Weronika.
-O co chodzi z tą rzeką?
~Jaką rzeką? Słuchaj mam interes.
-Jaki?
~Masz jeszcze mroczny energon?
-Mam.
~Bo Rafael ma duży spadek i jest śmiertelnie chory, jeżeli umrze do jutra odziedziczymy trzydzieści procent.
-Skąd pewność, że umrze?
~No właśnie w tym sęk.
-Jaki sęk?
~Sękowaty kurwa.
-Co to sęk?
~Jest drzewo, a w środku sęk.
-Czyli chcesz napaść las?*
~Co?
-A spadaj.-Rozłączyłem się.-Knock Out, o co wam chodzi do jasnej cholery?!
-Nic, nic.-Zwiał. Okej... co tu się dzieje?
###
*Dwie rozmowy wzorowane na kabarecie pod tytułem "Sęk" i "Trzynasty posterunek".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro