Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Obudziłem się. Rozejrzałem się. Mój pokój. Czyli insekt miał rację. Wstałem, głowa mi pęka od nadmiaru informacji. Pierwszy raz w życiu.

Za dużo Transformers Prime.

Da się to przedawkować w ogóle? A chuj wie, idę do medyka.

Na miejscu dostałem kostkę energonu. Co prawda Knock Out nie jest moim najbardziej zaufanym poddanym (bo jest nim Soundwave) ale opowiedziałem mu co się stało.

-Czyli Lordzie Megatronie, byłeś w ciele ludzkiej samicy przez jeden dzień i teraz jesteś sobą...? To się lakieru nie trzyma.

-Możliwe. Poczekasz do jutra. Jeżeli nie będę sobą, zaczynasz nad opracowaniem lekarstwa. Pomagasz też wtedy tej insektonicy. Jeżeli nie, to nie robisz nic. Nikomu nic nie mówisz.-Rozkazałem.

-Tak, mój panie. Ale co z Soundwave'm?

-Zapewne właśnie się wszystkiego dowiedział. Wiesz, że jest uszami i oczami statku. On umie dochować tajemnicy. Nie to co niektórzy...-Mruknąłem. Medyk kiwnął głową.

Zasiadłem na swym jakże pięknym oraz jakże cudownym tronie w środku jakże wielkiej sali tronowej. Czyli gapimy się w jedno miejsce puki się coś nie wydarzy...

Nie wydarzyło się. Napisałem coś w dzienniku, przeczytałem co wczoraj napisał ten insekt i poszedłem spać.

A nie.

Nie poszedłem spać.

Przypomniało mi się, że miałem iść sobie do kopalni, zobaczyć czy przyjdzie Optimus.

Po co?

Żeby mu przylać.

Zresztą... Jest środek dnia. Wstałem i poszedłem na lotnisko. Transformowałem się, po czym wyleciałem. Leciałem. I leciałem. Nadal leciałem. I jak można się domyślić nadal leciałem. Leciałem. I znowu leciałem. Nadaaaal leciałem.

W końcu rozkazałem otworzyć Soundwave'wowi most do tej durnej kopalni.

Nareszcie na miejscu. Ustałem na środku i osobiście pilnowałem wszystkich Vechiconów. Wiem. Brawo ja. Whoo Bumblebee! Sam? To przecież nie logiczne. Mamy przewagę liczebną. Co ja myślę, zawsze mamy. I niestety przegrywamy bo ta banda matołów nie wie jak się walczy. Ale wracajmy do rzeczywistości. Przyjechał wraz z Smookerscreen'em. Transformowali się i zaczęli strzelać coś gadając między sobą. Vehicony nie pozostawały im dłużne, i również zaczęły strzelać. Eh, padają jak muchy.

Postrzelałem kilka razy, oni użyli komunikatora zapewne do Optimusa, później otworzył się most i oni sobie poszli.

Aha.

Wracam na statek.

Chwilę później już spałem.

#Optimus

Zleciałem z łóżka. Znowu jestem człowiekiem...? Żartujecie sobie ze mnie prawda? Wstałem, otrzepałem się i spojrzałem na Wiktorię, której przywaliłem nogą, jak spadałem.

-Optimus...? Ja? Gdzie jestem?-Spytała siadając.-Kurwa cały dzień spałam czy byłam Megatronem?

-CO?!

-No wczoraj z tego co wiem byłam w ciele Megsa.

-Czekaj...-Zajrzałem do dziennika Weroniki. Wczorajsza data. Rzeczywiście.-Jakim cudem...?

-A bo ja wiem? Dowaliłam Starscreamowi to się głównie liczy.

-Jak to?

-Knock Out'owi kazałam sprzątać po predaking'u.

-Bo...?

-Był na wyścigach.-Ahaa? Dobra nie ważne.

-Idziemy na śniadanie?-Jestem głodny.

-Nie.

-Dlaczego...?-Mój głodzik....

-Bo się odchudzasz.

-Co to znaczy?-Spytałem. Wika przyłożyła sobie poduszkę do twarzy.

-Kurwaaaaaaaaaaa zapomniałam. Google ci powie.

-Tyle, że,...

-NAWET. NIE. WAŻ. PYTAĆ. SIĘ. CO. TO. ALBO. KTO. TO. BO. ZAJEBIĘ.-Okey, nie będę pytać co to znaczy 'zajebie'. Szkoda, że nie będzie jedzonkaa...

-Czyli co robimy?

-Spaaać.-Zasnęła. Aha?

Dzień spędziłem naprzeglądaniu ich starych zdjęć, rysunków, rysunków z całkiem nie dawna i coś tam jeszcze. W sumie nie chce mi się wyliczać, a że nie jestem aktualnie w swoim ciele to mogę. I poszedłem spać o dwudziestej trzeciej.

#Autor

Nie mam weny... :(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro