Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5- "Lekarz?! "

Perspektywa Inka

Obudziłem się przykryty kocem. Obok leżał Error. Nadal był nieprzytomny. Gaster siedział i nas pilnował.

- A ty spałeś?
- Trochę, ale nie jestem śpiący.

Nie był śpiący,  a zaraz po tym zasnął. Spojrzałem na Errora.  Pierwszy raz widziałem go jak śpi. Bez linek, bez gniewu, tylko mały bezbronny szkielet. Bardzo go lubiłem. Spędzałem z nim najwięcej czasu. Zawsze był gburowaty, ale ostatnio zrobił się taki... Miły. Siedziałem tak obok niego dłuższy czas. Zacząłem rysować. To mnie odprężało.

Nagle usłyszałem szelest.

- Error! - krzyknął i go przytuliłem.
- Uma-arłem?
- Na szczęście nie.
- Szko-oda...
- Co?
- Nie,  nic...
-Jesteś słaby,  lepiej idź spać.
- Ja.. Nie mo-ogę. Muszę się na-ad czy-ymś za-asta-anowi-ić. Bo ja...
- Co?! Coś się stało?
- Osta-atnio sła-abo się czu-uję i wo-ogóle. I my-yśle czy ja... Czy-y nie umie-era-am...
- Nie! Nawet tak nie mów! Nie możesz umrzeć... Nie... Nie rób mi tego! Nie...
- Do-obra, uspo-okuj się. Ink,  spo-oko-ojnie... Nie pani-ikuj, okey?

Error chwycił się za gardło.  Chyba go zabolało.

- Mam pomysł. Zabiorę cię do lekarza.  Bez żadnych ale.
- Oke-ey..

Error powoli wstał.  Wyglądał na bardzo słabego. Zaprowadził go do międzywymiarowego lekarza. Jednak nawet on nie wiedział, co mu jest. Wróciliśmy do pustki. Gaster jeszcze spał, więc go nie budziliśmy.

- Ink, ja po pro-ostu już się przy-yzwycza-aiłem do tych dzi-iwny-ych rze-eczy,  które się że mną dzie-eją... Ma-am ta-ak od zawsze. Przy-ynajmnie-ej od ta-ak długa ja-ak pamię-ętam...
- Ech... Chciałbym Ci pomóc,  ale nie wiem jak...
- Ink, spó-ójrz na mnie.

Popatrzyłem na Errora.

- Nie mu-usisz mi po-omaga-ać.  Ja po pro-ostu ta-ak jestem.  A mi wy-ystarczy że tu je-esteś.

Zarumieniłem się i go przytuliłem.

Perspektywa Errora

Odwzajemniłem uścisk. Było mi słabo, ale to ukrywalem.  Nie chciałem bardziej martwić Inka.

- Nie zostawiaj mnie, proszę... - wyszeptał cicho Ink i zaczął płakać.

Zawsze był wrażliwy.

- He-ey,  nie pła-acz. - puściłem go- Ink, ta-ak dłu-ugo jak będę ży-yć, nie zo-osta-awię cię. Obiecuję.
- Dziękuje...

Jednak nie zabiłam Errora. Yay! Cieszycie się? I czy tylko mi się wydaje że koniec wyszedł tak słodko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro