Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 105 ~

James Potter i Syriusz Black

Ten pojeb: Syriusz?

Pantofel: Czego

Ten pojeb: Wiem gdzie jest Remus

Pantofel: CO

Pantofel: JAK TO

Pantofel: GDZIE

Ten pojeb: Uh...

Ten pojeb: U mnie

Ten pojeb: Razem z Peterem

Pantofel: Co? Czemu?

Pantofel: ON BYŁ U CIEBIE CAŁY CZAS!?

Ten pojeb: OCZYWIŚCIE, ŻE NIE

Ten pojeb: Gdyby był to bym ci odrazu powiedział

Ten pojeb: Zjawili się u mnie jakieś dziesięć minut temu

Pantofel: I DOPIERO TERAZ DO MNIE PISZESZ!?

Ten pojeb: SĄ ROZTRZĘSIENI, OKEJ!? MUSIAŁEM ICH USPOKOIĆ

Pantofel: BĘDĘ TAM ZARAZ!

Poczuł ulgę. Remus był bezpieczny.

Bez chwili zastanowienia postanowił deportować się do domu Pottera. Nie minęła sekunda, a on już był w domu przyjaciela. Bez żadnych ceregieli wszedł do domu i ruszył do salonu skąd wydobywały się głosy. Gdy ujrzał Remusa siedzącego na kanapie jego oczy automatycznie zaszły łzami. Tak się cieszył. Podszedł w ciszy do ukochanego i przytulił go, na co ten wtulił się w niego samemu roniąc łzy.

— Gdzie byłeś? — szepnął czarnowłosy jednak wilkołak nic nie odpowiedział.

— U mnie. — wyznał Pettigrew po chwili ciszy — Chciał trochę odpocząć, bo mówił, że chodzisz cały czas zdenerwowany.

— I mi nie powiedziałeś, Peter!? Martwiłem się!

— Prosił mnie o to. Dotrzymałem tylko słowa.

— Syriusz. — Black usłyszał cichy szept Remusa i spojrzał się w jego szare tęczówki — Już nigdy cię nie opuszczę.

Black poczuł lekkie ukłucie w sercu widząc smutny, a zarazem przerażony wzrok Lupina.

— Co tam się stało? — zapytał Glizdogona.

— Śmierciożercy nas znaleźli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro