7
Obudził mnie czyjś głos i dotyk ,potrzebowałam chwili żeby ogarnąć sytuację.
Lee know: śpisz ?
Kasia: już nie
Odpowiedziałam zaspana nadal mając zamknięte oczy. Po chwili poczułam ręce wokół swojej talii i pod kolanami. Minho przeniósł mnie z fotela na kanapę.
Lee know: czemu tutaj spałaś?
Kasia: nie mogłam zasnąć w pokoju
Lee know: mogłaś położyć się obok mnie
Kasia: wiem,że mogłam. Tylko nie wiem kiedy zasnęłam
Chłopak delikatnie się uśmiechnął i odszedł w stronę łazienki a ja po chwili spowrotem zasnęłam.
Gdy Minho szykował się do wyjścia na zakupy ze swojego pokoju wynurzyli się chłopaki. Z domu wyszli wszyscy razem.
Wsiadając do auta zaczął najstarszy.
Chan: jedziemy w to samo miejsce co ostatnio ?
Lee know: nie,dzisiaj muszę odebrać zamówienie w innym mieście i trochę więcej czasu nam zejdzie
Chan: to może jednak zostane na wypadek jakby Kasia się obudziła,żeby sama nie była
Lee know: jak chcesz
Kiwnął głową i wysiadł z auta zanim ruszyli. Spojrzał za oddalającym się autem i po chwili wszedł do środka.
Spojrzał na kanapę, na śpiącą dziewczynę przez chwilę się zawahał czy podejść do niej. Jednak nie zrobił tego,poszedł do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy już kończył smażyć sobie omlet, obudziłam się.
Ziewając przeciągnęłam się,otworzyłam oczy, podniosłam się do siadu i spojrzałam na siedzącego przy stole chłopaka.
Kasia: sam jesteś?
Chan: jak widać
Kasia: a oni gdzie ?
Chan: pojechali do miasta
Kasia: aha ... co jesz?
Wstałam i podeszłam do niego bliżej
Chan: omlet
Kasia: daj trochę
Nie czekając na odpowiedź zabrałam mu widelec i talerz
Kasia: hmmm pyszne
Chan: co ty robisz??!
Kasia: hm?
W tym czasie wstał i wyjął mi z rąk talerz
Chan: to jest moje śniadanie ,zrób sobie własne
Kasia: nie bądź świnia przecież wiesz że twój omlet jest najlepszy na świecie
Chan: serio?
Spojrzał się z politowaniem,wiedząc że nie do końca to prawda.
Kasia: serio
Chan: poproś to ci zrobię
Kasia: wiesz że nie lubię się prosić
Chan: to nie będziesz jadła
Powiedział wkładając ostatni kawałek do ust.
Wystawiłam mu język i podeszłam do ekspresu zrobić sobie kawę.
Chan: jakie plany na dzisiaj?
Kasia: co kolwiek byleby bez ciebie
Odpowiedziałam z głupim usmieszkiem.
Chan: i bardzo dobrze, daj kluczyki
Uśmiech z twarzy mi zszedł, pewność siebie gdzieś odeszła, zlustrowałam jego osobę
Kasia: po co ci auto?
Chan: muszę do miasteczka pojechać
Kasia: do miasteczka?? A po co?
Chan: nie musisz wiedzieć wszystkiego
Kasia: racja,nie muszę
Podeszłam do komody i z miski wyjęłam klucze do samochodu,które położyłam na stole przed nim. Bez slowa wzięłam kawę i usiadłam na kanapie, włączyłam tv i go ignorowałam.
Chan: obraziłaś się?
Kasia: nie
Chan: to czemu się nie odzywasz?
Kasia: cicho bądź, film oglądam
Chan: ta jasne
Kasia: no tak. Idź już i mi nie przeszkadzaj
Chan: jak chcesz, jakby co to dzwoń
Pojechał.
Nie wiem czemu ale w oczach zebrały mi się łzy. Było mi zwyczajnie przykro .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro