2
Wsiedli w samochód skoro świt i pojechali w nie znane.
Han: już chyba możesz powiedzieć gdzie jedziemy
Kasia: jak dojedziemy to zobaczysz
Chan:długo będziemy jechać?
Kasia: o tej godzinie? sądzę że nie całe 3 godziny
Chan: jak będziesz chciała to cię zmienię
Kasia: jasne
Włączyła muzykę i jechali dalej.
W końcu auto się zatrzymało, zaciągnęła ręczny i wysiadła z samochodu.
Klepnęła ręką w dach pojazdu i krzyknęła do nich
Kasia: jesteśmy !!! Wysiadać
Nic się nie wydarzyło, nikt się nie poruszył, nikt się nie odezwał. Zajrzała do wnętrza a obydwaj smacznie spali. Postanowiła ich zostawić, są w takim miejscu że nic im się nie stanie.
Nim doszła do drzwi budynku te nagle się otworzyły a w nich stanął jej przyjaciel z pracy Lee Know.
Przywitał ją z wielkim uśmiechem na twarzy.
Leeknow: cześć mała, w końcu jesteście. A gdzie reszta?
Kasia: cześć kotek,śpią księżniczki
Wskazała ręką na auto i się uśmiechnęła, przytulili się do siebie i weszli do środka.
Naszykowali śniadanie na werandzie i poszli ich obudzić, delikatnie się nie dało. Postanowiła użyć klaksonu, zerwali się obydwaj ,oczywiście nie byli zadowoleni z takiej pobudki.
Chan: normalna jesteś??
Han: o co ci chodzi?? Przywiozłaś nas tutaj żeby nas zabić?
Kasia: tak,żebyś wiedział. Planowałam to od zawsze, chodźcie na śniadanie
Wypełzli z niezadowolonymi minami.
Kasia: to jest mój przyjaciel i nasz gospodarz Leeknow, a to jest Han i Chan
Leeknow: dla przyjaciół Minho
H,C: cześć Minho
Minho: zjemy i pokaże wam wasze pokoje
Przy śniadaniu rozmawiali o okolicy, pogodzie, i jedzeniu, które bardzo sobie chwalili.
Chan: skąd się znacie?
Minho:pracowaliśmy razem
Han: już nie pracujecie?
Minho: tak wyszło
Kasia: najedzeni??
Pokiwali głowami, zaczęła sprzątać ze stołu. W jej ślady poszli pozostali.
Minho: nie musisz myć tego,zostaw to
Kasia: żaden kłopot
Minho: daj pomogę Ci
Han: a my co mamy robić?
Kasia: idź kotek pokaż im pokoje,ja tutaj już skończę
Minho: chodźcie chłopaki, wasze pokoje są na piętrze ze wspólną łazienką ale to chyba nie problem?
Chan: nie,żaden
Rozpakowali swoje rzeczy i zeszli na dół. Wszyscy razem poszli do miasteczka,zobaczyć kiermasz ogrodniczy i akcesoria użytku domowego. Było co oglądać i nie tylko towar na sprzedaż był ciekawy. Jak zauważyli, Han zaczął flirtować z młodym piegowatym blondynem. Stali z boku i ich obserwowali.
Kasia: on się nigdy nie nauczy
Minho: czemu?
Kasia: z jednego beznadziejnego związku pakuje się w następny
Minho: to chyba dobrze, że się nie zamyka w sobie tylko próbuje dalej?
Kasia: z jednej strony tak,ale szkoda mi go
Chan: co ty chrzanisz za głupoty, przecież on nie jest w jego typie
Kasia: zakład?
Chan: sugerujesz że interesuje się mężczyznami?
Kasia: przyjdzie czas to sam ci powie
Chan: pieprzysz
Kasia: tak
Chan: przecież dopiero co był z Mają
Kasia: a ty dalej o tym,słuchaj Chan coś Ci powiem. Taką życiową mądrość: żeby życie miało smaczek raz dziewczynka a raz chłopaczek
Minho: jesteś zajebista
Kasia: normalnie
Uśmiechnęła się do przyjaciela a Chan stał i myślał intensywnie, ale już nic nie mówił.
Han chyba wyczuł ich spojrzenie, bo odwrócił się w ich stronę, machnął do nich,że już idzie.
Kasia: widzę że blondas zrobił ci dzień?
Han: I to jeszcze jak!! Umówiliśmy się na wieczór
Chan: serio?
Han: ma na imię Felix, i jest w moim wieku
Minho: przez pół godziny tylko tyle się dowiedziałeś?
Han: no i mam namiar na niego
Minho: słabo
Han: może, ale to ja nam randkę dzisiaj
I z uśmiechem od ucha do ucha ruszył do przodu a reszta za nim.
Kasia: czekajcie!
Minho: co tam masz?
Kasia: zobacz jakie fajne
Chan: po co ci to? I tak nie gotujesz
Kasia: bo chcę
Chan: jak dziecko rozkapryszone
Kasia: z tą różnicą, że ja mam własną kasę
Minho: serio chcesz to kupić?
Kasia: a dlaczego nie?
Minho: jest nie praktyczne
Kasia: ale ładne
Han: dajcie jej spokój niech sobie to kupi jak jej się podoba
Kasia: jeden normalny
Kupiła sobie coś dziwnego do kuchni,tak naprawdę to sama nie wiedziała do czego to służy, ale było ładne i będzie ładnie się prezentować.
Przeszli cały kiermasz wzdłuż i wszesz, mijając stoisko blondyna Han już nic innego nie widział jak jego, rozmawiającego z jakąś kobietą.
Han o 20:30 wyszedł z domu,po tym jak usłyszał klakson auta pieguska. Przywitali się I odjechali. Blondyn zabrał go do najlepszej pizzerii jaką tylko znał.
Felix: ładnie wyglądasz Hannie
Han: dziękuję ty również Lixie
Felix: jaka jest twoja ulubiona?
Han: cztery sery
Felix: moja hawajska,bierzemy dużą na pół czy po małej?
Han: po małej?
Felix: ok a do picia?
Han: sprite
Felix: cola
Han: widzę że mamy inne smaki
Felix: dokładnie, zobaczymy jak na innej płaszczyźnie
Złożyli zamówienie, zaczęli kilka tematów, ale na każdy z nich mieli inne zdanie. Nie tego się spodziewali, po zjedzeniu poszli na spacer wzdłuż morza.
Felix: jesteśmy tacy różni, a mimo to bardzo miło mi się z tobą spędza czas
Han: to samo mi przez myśl przeszło... Felix?
Felix:tak Han
Han:Jesteś bardzo przystojny do tego miły, sympatyczny. Jak to możliwe, że nie masz nikogo?
Felix: mieszkam w małym miasteczku,ludzie się znają. Młodzi wyjeżdżają a nawet jak się znajdzie dwóch takich samych chłopaków to i tak nie ma to bytu
Han: nadal jest taka zaściankowość?
Felix: już myślałem że mnie nie zrozumiałeś, trochę pokręciłem. Tak,jest. Nadal nie którzy ludzie uważają homoseksualizm za chorobę psychiczną
Han: przykro mi
Felix: staram się nie zwracać uwagi na siebie ani na to co nie którzy mówią
Han: a nie chciałeś do dużego miasta się przenieść ?
Felix: myślałem o tym,ale jeszcze mnie nie stać, może kiedyś jak odłożę odpowiednią ilość pieniędzy
Han: jak będziesz czegokolwiek potrzebować to dzwoń do mnie ,postaram Ci się pomóc
Felix: dziękuję, miło z twojej strony
Po udanym wieczorze Felix odwiózł kolegę pod dom.
Han: dziękuję było naprawdę fajnie
Felix: o dziwo tak
Han: wiem że nic z tego nie będzie, ale czy mógłbym coś sprawdzić?
Felix: co takiego?
Han: to
Przybliżył się do niego i złączył ich usta, pocałowali się delikatnie,powoli.
Odsunęli się od siebie, spoglądając sobie a oczy.
Han: nie,nic
Felix: nic
Han: musiałem sprawdzić. Czy mimo wszystko możemy się przyjaźnić?
Felix: myślę że tak, zwłaszcza że nie mam za dużo przyjaciół
Pożegnali się jak na przyjaciół przystało.
W oknie stali pozostali i podglądali kumpla,gdy zaczął zbliżać się do drzwi w popłochu siedli na kanapie i udawali że oglądają film.
Han: jestem
Kasia: tak szybko?
Chan: jak było, opowiadaj
Minho: grzeczny był koleś?
Han: było ok,zostaliśmy przyjaciółmi,i tak był grzeczny
Kasia: przyjaciółmi?? A co z pocałunkiem?
Han: musiałaś podglądać, nie
Kasia: tak,bo się martwiłam
Han: niech Ci będzie, ale i tak ci nie wierze. A co do pocałunku,nie było fajerwerków
Kasia: przykro mi, chodź siadaj oglądamy właśnie film
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro