Tato, Pomocy
Następnego dnia ćwiczenia przyniosły nowe wpadki, w większości powodowane przez Suki.
Iroh miał wrażenie, że za niedługo z tego stresu dostanie migreny. Sami żołnierze też zaczęli się denerwować, że ich trening się przeciąga i mają opóźniony obiad.
Właśnie w trakcie posiłku, oddział zaliczył odwiedziny. Gościem był sam generał, mąż władczyni ognia.
Wszedł on z synem do namiotu przywódcy, gdzie razem zasiedli do posiłku. Szybko też nawiązała się między nimi rozmowa. Starszy mężczyzna bowiem od razu zauważył, że młodszego coś trapi.
— I jak wygląda sprawa z panną Pippinpaddleopsicoplis? — zapytał, nawet na chwilę nie zatrzymując się przy wypowiadaniu nazwiska.
— To jakiś koszmar... — westchnął Iroh, opierając się o stół. — Ledwie drugi dzień, a już byłem o krok od śmierci jakieś trzy razy... Dlaczego ona tu jest?
— Wiesz, ma bardzo wpływowych rodziców. No i miała najlepsze wyniki z testów fizycznych. A że wysłała przywódczynie kilku żeńskich oddziałów do szpitala, to już inna sprawa. Trzymasz się lepiej od nich — zaśmiał się Taozun, prawie rozlewając herbatę.
— Marne to pocieszenie — mruknął w odpowiedzi książę, po czym wziął łyk swojego napoju. — Zwłaszcza że jest tu tylko dzięki rodzicom.
— Mam ci przynieść jej wyniki? Panna Suki wydaje się obiecująca. A ty ostatnio narzekałeś matce, że się nudzisz.
Iroh chciał to skomentować jakąś mądrą myślą, ale przerwał mu hałas dobiegający z namiotu, gdzie jadała reszta oddziału. Pełen negatywnych myśli przywódcą wstał, a zaraz za nim jego ojciec, i poszli w stronę źródła dźwięków.
— Żeby tylko nikogo nie zabiła — szepnął do siebie czarnowłosy, słysząc, jak żołnierze wykrzykują imię kobiety.
Jak burza wszedł do namiotu, a wszystkie oczy, nawet kucharza, utkwiły w jego postaci.
Na samym środku, otoczeni przez tłum, siedzieli Suki i jeden z mężczyzn, siłując się na rękę. Oboje, sparaliżowani, spojrzeli na dowódcę, po czym szatynka, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Iroh, przyłożyła rękę przeciwnika do stołu. Uderzenie odwróciło na nowo uwagę żołnierzy, którzy teraz wiwatowali zadowoleni.
— Haha... Może się odnajdziecie w tych "katastrofach"? — zażartował jeszcze do syna generał.
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro