Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Stój, Bo Strzelam

Trening żołnierzy przebiegał normalnie. Każdy się starał na tyle, na ile mógł, Iroh zaś dodatkowo ćwiczył swój refleks, by nie trafić do szpitala. Stawało się to powoli rutyną.

Miło się robiło generałowi, kiedy widział postępy swojego oddziału. Jeszcze nikt z nich nie miał kontuzji przez wpadki Suki, co więcej mężczyźni sami im zapobiegali, dostrzegając różne małe błędy.

Suki podchodziła do tego z uśmiechem, dziękowała za pomoc. Co ciekawe, nie powtarzała tego samego błędu dwa razy. Już nie złapała za odwróconą broń, strzelając do przełożonego. Ale wyciągając zawleczkę z granatu, rzuciła właśnie nią, granat zostawiając przy sobie. Znowu — szczęście, że to był sztuczny ładunek.

Iroh nie miał nawet czasu się o to denerwować. W pobliżu wytwórni miał miejsce wybuch i były podejrzenia, że to nie wypadek. Tak samo jak z wybuchem w pobliżu kopalni sprzed miesiąca.

Zwołano zebranie, na którym zjawili się generałowie, politycy, jak i sama cesarzowa. Po męczących kilku godzinach udało się dojść do pewnych wniosków.

Kiedy Iroh wrócił do swojej siedziby, od razu zwołał zbiórkę. Czas przekazać informacje.

— Pojutrze idziemy na akcję. Dostaliśmy cynk o prawdopodobnym ataku w magazynie na wyspie Laza. Jutro nie macie ciężkich ćwiczeń, będę potrzebował was wypoczętych. Jakieś pytania?

Rękę podniosła tylko jedna osoba. Roh, ten sam, którego Suki pokonała w siłowaniu się na rękę.

— Czy nie powinni tego robić ci ze służb specjalnych?

— Powinni. Ale są zajęci. Spokojnie, nie tylko my dostaliśmy to zadanie. Jesteście gotowi, mamy po prostu sprawdzić, czy jest tam bezpiecznie. Bez walki.

Ostatnie dwa słowa znacząco uspokoiły oddział.

Tylko jak znaleźli się w tej sytuacji?

Roh zapewniał, że nic groźnego ich nie spotka. A mimo to teraz jeden z żołnierzy leżał na ziemi z ranami po postrzale.

Wchodząc do groty, w której znajdował się magazyn, wszyscy byli lekko znudzeni. Żołnierze potraktowali to jak zwykłą wycieczkę, tylko że z niczym ciekawym do oglądania. W końcu te wybuchy, mimo wszystko, były tajemnicą rządową.

Przeszli kilkaset metrów, dochodząc do tylnych drzwi budynku. Do sprawdzenia został im jeszcze tylko magazyn w środku.

Iroh wskazał ręką, gdzie będą dalej iść. Najbliżej siebie trzymał Suki, tak na wszelki wypadek.

Zrobił pierwsze trzy kroki, a za nim posłusznie jego podwładni. I wtedy poczuł pod nogą zapadający się panel.

— Padnij! — krzyknął.

Żołnierze zareagowali z opóźnieniem, na szczęście dalej żywi. Gdy ostrzał nad głową ustał, generał odetchnął z ulgą.

— Nie no, raczej nikt nie umrze... — mruknęła pod nosem Suki, wstając.

Ledwie stanęła na nogach, po grocie rozległ się kolejny odgłos wystrzału. Tym razem nabój trafił w bok kobiety.

Ta od razu złapała się za bolące miejsce. Widząc krew na swoich rękach, padła na kolana, a później na ziemię, tracąc przytomność.

— Cholera — syknął czarnowłosy, podbiegając do rannej. — Roh, podaj bandaże. Yuri, Azali, Nasa, znajdźcie w magazynie coś, na czym możemy ją przenieść. Tylko uważajcie. 



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro