Powrót Do Domu
Symbole ognia na każdej ze ścian powitały Suki z pewnego rodzaju ciepłem. Była w domu. Swoim domu. I patrzyła na znaki, które sama namalowała na tych ścianach. Miło było myśleć, że mimo tych kilku miesięcy, które spędziła w wojsku, jej rodzice nie usunęli tej taniej wersji herbu Kraju Ognia.
Ledwie kobieta przeszła przez korytarz, zza rogu wyszła jej matka. Niemal od razu uścisnęła córkę, szepcząc przy okazji ciche powitanie.
— Co z tatą?
— Żyje. Pewnie jak cię zobaczy, to poczuje się lepiej.
Niewielki uśmiech wstąpił na usta Suki, kiedy to usłyszała. Poszła za swoją mamą do pokoju ojca, po czym stanęła przed drzwiami, ogarnięta nagłymi wątpliwościami.
Podniosła powoli rękę, by zapukać. Zanim jednak zdążyła to zrobić, Neira już otworzyła drzwi i weszła do środka, ciągnąc za sobą córkę.
— Suki — powiedział Shokan zmęczonym głosem, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
— Tato — kiwnęła mu głową w odpowiedzi. — Jak się czujesz?
— Lepiej. Na pewno lepiej niż wtedy, kiedy ktoś próbował mnie spalić. Całe szczęście, że jestem magiem i skończyło się tylko na niewielkich poparzeniach.
— Pft, niewielkich — wymsknęło się jego żonie. — Gdyby były niewielkie, to nie byłbyś cały w bandażach pod tą kołdrą.
Oboje nie zgłębiali się już w to, co się stało, co się stało. Służąca przyniosła tacę z trzema kubkami herbaty i postawiła je na stoliku. Bez słowa wyszła, nie reagując, kiedy Suki kiwnęła jej głową w podziękowaniu.
— Co się stało z panią Shiso? — zapytała kobieta, wskazując na drzwi.
— Emerytura. Powiedz mi słońce, jak się bawiłaś w wojsku? — Suki udała, że nie zauważyła nagłej zmiany tematu. Mruknęła jeszcze coś niezrozumiale pod nosem, zanim odpowiedziała.
— Jest fajnie. Dużo się nauczyłam. No i poznałam Roha i Azaliego... I uczę się latać.
Rodzice powoli pokiwali głowami, spoglądając na siebie. Po chwili spojrzeli z powrotem na córkę.
— Czyli dobrze się bawiłaś. Może czas już, byś wróciła do domu? — zapytała Neira, widocznie oczekując twierdzącej odpowiedzi.
— Co? Ale ja dopiero zaczęłam. Dopiero zaczęło mi wychodzić. No i...
— To jest zbyt niebezpieczne. Pozwoliłem ci na to, żebyś zobaczyła, jak to jest w wojsku i wróciła. Ostatnio oddział Iroh został zaatakowany przez terrorystów. I byłaś postrzelona.
— Ale tato, ty też zostałeś zaatakowany. A skoro tak, to chyba będę bezpieczniejsza wśród żołnierzy, również przechodząc szkolenie, niż będąc w domu — Suki dostrzegła niezadowolenie na ich twarzach.
Shokan i Neira już otwierali usta, by coś odpowiedzieć. Zanim jednak jakikolwiek dźwięk się stamtąd wydostał, Suki wyszła, trzaskając głośno drzwiami. Idąc w stronę swojej sypialni, minęła paru zmieszanych agentów.
Kobieta przemyła twarz zimną wodą, po czym usiadła przed lustrem.
— Eh, znowu to samo — mruknęła, wyciągając z szuflady przyrządy do malowania twarzy.
Nerwy szatynki się uspokajały, kiedy dekorowała powieki. Kiedy kończyła, nawet niewielki uśmiech pojawił się na jej ustach.
Przejrzała się w lustrze. Wyglądała zupełnie inaczej niż bez makijażu, ale równie ładnie. W sumie trochę się stęskniła za tym czasem, który poświęcała, by zmienić swój wygląd. Wtedy wróciły do niej słowa rodziców.
Suki westchnęła ciężko, wstając z krzesła. Musiała złapać świeżego powietrza.
Ulice stolicy jak zwykle były głośne i pełne życia. Kobieta mogłaby przejść przez całe miasto z zamkniętymi oczami i udałoby jej się wrócić do domu. Zaszła na plac zamkowy, swoje ulubione miejsce.
Nie spodziewała się jednak, że dostrzeże tam znajomą twarz. Jak najszybciej podeszła w jego stronę, od razu się witając.
— Wasza wyso... — Iroh posłał jej ostre spojrzenie, na co przerwała. — Panie generale, dzień dobry. Nie spodziewałam się pana spotkać.
— Dzień dobry. Mieszkam tutaj.
Suki przyłożyła rękę do twarzy, zawstydzona swoją głupotą. No tak, chwilowo o tym zapomniała. Ale też nie o to jej chodziło.
— No... Tak. Chodziło mi, że nie ma pana w obozie.
— Wezwały mnie ważne sprawy i potrzebuję pomocy.
Mężczyzna przyjrzał się kobiecie, a w jego głowie narodził się pewien pomysł. Oczywiście będzie musiał to jeszcze rozplanować, ale może zapytać Suki, czy byłaby chętna wziąć udział w misji, która niestety mu przypadła.
— Może wejdzie pani na herbatę? Będę miał do pani ważną sprawę i musimy porozmawiać na ten temat.
Suki, lekko zaskoczona, zgodziła się. W duchu skakała z radości, bo to oznaczało, że generał ma do niej zaufanie. Znaczy, zaufanie, jakie można mieć do podwładnego, który trenuje ledwie kilka miesięcy.
Zapach jaśminowej herbaty unosił się w powietrzu. Zestresowana kobieta próbowała wyglądać na bardziej wyluzowaną, co niezbyt się jej udawało. To nie był pierwszy raz, kiedy była w odwiedziny u kogoś ważnego, ale zazwyczaj były to bankiety, na które była zaproszona z rodzicami. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, że dotyczyło to tylko jej samej.
— Niestety przypadło mi zadanie dotyczące spotkania się z informatorem. Sprawdziłem każdą możliwą osobę, która mogłaby mnie zastąpić, ale nikogo nie znalazłem. Sam sobie nie poradzę, stąd moja propozycja do pani. Czy byłaby pani gotowa ze mną pracować? Jeśli coś się nie uda, może to się źle odbić na naszych wizerunkach publicznych, ale...
— Oczywiście, panie generale — przerwała mu, lekko prostując plecy. — I proszę nie mówić mi per "pani", dziwnie się z tym czuję.
— Oczywiście. I cieszę się, że masz do mnie takie zaufanie, ale jeszcze ci nie powiedziałem, na czym ma polegać ta misja.
Suki skuliła się lekko, zakrywając twarz dłońmi. Przeprosiła cicho. Idealnie wtedy zaserwowana została herbata.
Iroh krótko się zaśmiał i szybko sięgnął po kubek, jakby próbując to ukryć. Szatynka również wzięła kubek w dłonie i spróbowała napoju. Smak jaśminowej herbaty oderwał jej myśli od wszystkiego, przez co mruknęła cicho, delektując się napojem. Gdyby tylko taką serwowano w jej domu...
— Tradycja domu wymaga, żebym ja zrobił herbatę, ale trochę nie miałem czasu, za co cię przepraszam.
— O-oh... Nic się nie stało. Na czym ma polegać ta misja?
Mężczyzna westchnął ciężko. Całe zadanie brzmiało niezwykle głupio, w porównaniu do tego, jakiej wagi było.
— Musimy się dostać do klubu Aksamitny Kwiat i spotkać się z informatorem. Niestety on nie przyjmuje gości i jest odcięty od reszty, więc trzeba będzie się przebrać za pracowników. W pełni zrozumiem, jeśli mi odmówisz.
— Zaraz, Aksamitny Kwiat nie jest przypadkiem klubem nocnym? — teraz ta obawa o wizerunek nabrała dla Suki sensu. Tak jak problemy w znalezieniu odpowiedniej osoby do tej pracy. — Wchodzę w to.
Iroh odetchnął z ulgą. Przyjrzał się ukradkiem kobiecie i przyznał, że wyglądała bardzo ładnie. Na pewno uda jej się dostać do tej strefy VIP. Iroh będzie tam więc tylko dla ochrony.
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro