Odbicie Od Ściany
*pojawiła się na mojej tablicy ankieta (anonimowa) dotycząca następnej książki, pls wejdzie*
Przez kolejne zebranie Iroh znowu nie mógł uczestniczyć w treningu swojego oddziału. Zirytowany siedział przy dużym stole, słuchając relacji lotników z ataku na obóz, jak i z zamachu na polityka. To nie tak, że te sprawy go nie obchodziły. Po prostu bał się, że w czasie jego nieobecności stanie się jakaś katastrofa. Szczególnie że dzisiaj żołnierze ćwiczyli ze szczególnym naciskiem na ścianę wspinaczkową.
— Pan Shokan zażyczył sobie odwiedzin córki — te słowa wyrwały generała z zamyślenia.
— Oczywiście, jeszcze dzisiaj wróci do domu — odpowiedział, udając, że nie zgubił się w trakcie.
— Wracając do terrorystów, udało nam się znaleźć osobę, która może mieć jakieś informacje odnośnie ich kolejnych zamiarów.
— To w czym problem?
— Potrzebujemy pomocy. Ta osoba często przesiaduje w nocnym klubie, odcięta od zwykłych gości. Żeby się tam dostać, trzeba spełnić wiele warunków, nie tylko dotyczących wyglądu. Chociaż nawet w tym żadnemu agentowi się nie udało.
Wszystkie oczy padły na przyszłego następcę tronu. Iroh poruszył się lekko niekomfortowo na krześle. Fakt, był tu najmłodszy i pośród żołnierzy w jego przedziale wiekowym miał najlepsze kwalifikacje. Był też księciem, miał reputację do utrzymania. Ale też na nic mu się to nie zda, kiedy Kraj Ognia upadnie...
— A jak poszły ćwiczenia latania z waszej perspektywy, panowie? — szybko zmienił temat, zanim pozostali generałowie zaczną na niego naciskać.
Część lotników uśmiechnęła się, patrząc po sobie, po czym ponownie na czarnowłosego.
— Koszmarnie. U obydwu musiałem przejąć stery, bo ręce zbyt im się trzęsły.
— Tragedia, jeden prawie mi zemdlał.
— Nie umiał nawet odpalić silnika...
— Ta dziewczyna była nawet niezła — Iroh od razu skupił swoją uwagę na ostatnim mężczyźnie. — Jak na to, że nie jest magiem, to poszło jej świetnie. Nie popełniła nawet żadnego błędu przez ten krótki czas.
Iroh musiał zignorować komentarz dotyczący magii. Nie to było teraz ważne. Ważniejsze było to, że znalazł coś, w czym Suki była dobra. Musiał jej tylko pomóc rozwijać tę umiejętność.
***
Suki naprawdę nie wiedziała, co tym razem zrobiła źle. Asekuracja była poprawna, ona zachowywała skupienie... A mimo to ściana leżała teraz na ziemi. Coś, co nie miało prawa się przewrócić! Jeszcze najgorsze było to, że do wypadku doszło, kiedy sięgała do dzwoneczka zawieszonego na samej górze.
Udało jej się przeżyć tylko dzięki szybkiej reakcji Zorona. Podpatrzył on bowiem, jak Iroh użył magii ognia, by wzbić się w powietrze. Nawet ratował tą samą osobę, co ich przełożony.
— Dlaczego zawsze, kiedy coś robię... — kobieta nie zdołała skończyć, kiedy Roh wskazał jej, by się odwróciła. — Pa-panie generale, ja nie...
— Musimy porozmawiać. Zapraszam do mnie — nawet na chwilę nie spojrzał na ruinę za Suki, od razu odwracając się w stronę głównego namiotu.
Szatynka posłusznie za nim potruchtała. Nie odezwała się, by nie pogorszyć swojej sytuacji.
— Twój ojciec został zaatakowany. Leży w szpitalu. Dostajesz tydzień zwolnienia, by wrócić do domu.
— Dziękuję najmocniej — Suki ukłoniła się, lekko zaciskając pięści. Dlaczego spotkało to akurat jej tatę? I wtedy sobie przypomniała. "Uczynimy Naród Ognia wielkim".
— I co zrobiłaś na tym treningu, że taki bałagan?
— Um... Widzi pan... Już byłam na górze i prawie sięgałam dzwoneczka, kiedy wszystko zaczęło się sypać. Przysięgam, nie robiłam nic nieodpowiedniego! Zoron mnie złapał, używając tej samej sztuczki co pan, więc nic mi nie jest. Nikt nie ucierpiał.
Iroh wyłączył się po usłyszeniu imienia żołnierza. Milczał przez chwilę, aż w jego umyśle zapaliła się lampka.
To nie był wypadek. Ktoś najwyraźniej próbuje się pozbyć rodziny Pippinpaddleopsicoplis. A przynajmniej była taka szansa.
— Nie zdziw się towarzystwem agentów, kiedy będziesz w domu.
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro