Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nieoficjalna Księżniczka

Mimo swojej sympatii do ładnego wyglądu, Suki nawet się nie przebrała ani nie pomalowała. Od razu zaprowadziła kolegów do baru, znacząco ich rozweselając.

Szczerze, to wystarczyło, by kobieta powiedziała, jak iść. Większość poszła przodem, zostawiając ją z Rohem i Azalim.

— Ładnie tu jest... Podobne do mojego miasteczka — zaczął Roh, kiedy minęli pierwsze budynki.

Wszelka sielanka jednak zniknęła, gdy nagle przechodnie zaczęli witać Suki, niemal się jej kłaniając.

Mężczyźni popatrzyli na siebie zdziwieni, kiedy koleżanka odpowiadała na powitania, jakby to była jej codzienność.

— Co... Co się dzieje? — zapytał w końcu Azali, szturchając Suki, by zwróciła na nich uwagę.

— Hm? A, to nic takiego. Mój dziadek założył tę wioskę i wszyscy mieszkańcy mnie znają — odpowiedziała, w ogóle nie brzmiąc na zmieszaną. — Dzień dobry! — zwróciła się znowu do witających ją ludzi.

Azali i Roh spojrzeli po sobie. Już wiedzieli, że z nią nie porozmawiają. Może uda się w barze. Zwątpili jednak w jakąkolwiek szansę na rozmowę, kiedy tłum zaczął za nimi podążać.

Weszli w końcu do środka, a barman głośno powitał Suki, kiedy tylko ją zobaczył. Reszta oddziału odwróciła się w ich stronę, zaskoczona.

— Były plotki, że pani dołączyła do wojska, ale nie spodziewałem się, że to prawda... — powiedział, pełen podziwu. — Proszę siadać, proszę... Wszystko dla was dzisiaj za darmo...

Suki uśmiechnęła się w stronę mężczyzny.

— Dziękujemy bardzo. Przepraszamy też za problem, trochę nas dużo... — powiedziała, kłaniając się lekko.

— Nie, nie, to żaden problem, proszę pani. Czysta przyjemność!

Azali prychnął cicho, siadając przy barze.

— Ale z ciebie księżniczka...

— No co? Mój dziadek założył tę miejscowość, to oczywiste, że jestem tu ważna — odpowiedziała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

— No ale... Nie dziwi cię takie traktowanie?

Suki zamrugała kilka razy.

— Ale jakie?

Zapadła cisza, aż w końcu Roh kaszlnął, zwracając na siebie uwagę przyjaciółki.

— No wiesz... Nie zdziwilibyśmy się, gdyby generał Iroh był tak witany, ale... Dalej to trochę dla nas dziwne, że chcemy porozmawiać, a każdy zwraca na ciebie uwagę...

— Nie rozumiem. Niby co mam z tym zrobić?

Na to już koledzy nie odpowiedzieli, zamiast tego zmieniając temat na alkohol.

Kilka godzin później, kiedy żołnierze byli już pijani i weseli, do baru wszedł generał Shain. Grymas na jego twarzy tylko się powiększył, kiedy ich zobaczył.

— Baczność! — krzyknął, na co wszyscy automatycznie wstali. — Wracać do bazy, już!

Mężczyźni i Suki, chwiejnie opuścili bar, zostawiając miejscową ludność za sobą. Zdawali się być zawiedzeni, że nie mogą więcej porozmawiać z Pippinpaddleopsicoplis, ani zaproponować kolejnych przekąsek lub drinków.

Żołnierze poszli tak, jak generał przykazał, kiedy przy wyjściu zatrzymał się samochód.

— Suki, skarbie! — powiedziała staruszka, wychodząc z pojazdu. — Tyle cię nie widziałam.

— Cześć babciu... — mruknęła kobieta, próbując brzmieć na trzeźwą. — Nie mogę teraz rozmawiać, muszę do bazy wracać...

— Oj tam, oj tam... Generał Iroh na pewno pozwoli, byś spędziła noc w domu, a nie w tych niewygodnych namiotach!

— Babciu... — Suki wywróciła oczami. — Jest z nami generał Shain. I wolę spać w namiocie.

— Nonsens! — staruszka już zaczęła zaciągać Suki do samochodu, kiedy obok pojawił się generał.

— Proszę zostawić moją szeregową — powiedział surowo i dopiero to zdało się zatrzymać kobietę.

— Ale to moja wnuczka. Chcę z nią spędzić-

— Jest na misji, nie na wyjeździe wakacyjnym. Szeregowa, wracaj do bazy.

Babcia prychnęła niezadowolona, mierząc Shaina nieprzyjemnym spojrzeniem.

— Generał Iroh by pozwolił.

— To proszę jego poprosić o zwolnienie szeregowej Suki na jeden dzień. 


***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro