Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Diagnoza

Namiot szpitalny wbrew pozorom był dosyć ciepłym miejscem. Lekarze pomagali utrzymać odpowiednią temperaturę ciała, podtrzymywali krążenie... A dla Suki to nie była pierwsza wizyta, tylko druga.

Fakt faktem, gdy trafiła do szpitala wojskowego ostatnim razem, była jeszcze małym dzieckiem. Uciekła spod czujnego oka rodziców i sięgnęła po broń. Strzeliła wtedy z miotacza i ją boleśnie odrzuciło.

Suki otworzyła oczy i powoli podniosła się do siadu. Skołowana, rozejrzała się wokół, dostrzegając dwóch kolegów śpiących w pobliżu.

Syknięcie bólu wydostało się z ust szatynki, co obudziło Roha i Azaliego.

— Boli — mruknęła, łapiąc się za zabandażowany bok.

— Nie ruszaj się — zwrócił jej uwagę Roh. — Pójdę powiadomić lekarza.

Kiedy mężczyzna wyszedł, Suki zwróciła się do drugiego kolegi.

— Azali... Co wy tu robicie?

— Jak się niesie kogoś rannego, kto kilka dni wcześniej prawie rozwalił ci głowę... — zaczął, cicho się śmiejąc. — Martwiliśmy się. Nawet generał się martwił, bo będzie musiał kogoś okrzyczeć za ubrudzony krwią mundur.

— Niech okrzyczy zamachowców... Ze skruchy na pewno przeproszą — westchnęła Suki, padając na łóżko.

Wtedy wrócił Roh z doktorem. Lekko zaskoczony widokiem śmiejących się znajomych, wzruszył ramionami, po czym zabrał kolegę ze sobą. Lekarz zmierzył Suki wzrokiem eksperta, po czym spojrzał w swój notes.

— Ma pani dziwne szczęście. Za miesiąc, jeśli pani nie będzie się przemęczać, może pani wrócić do służby. Tylko rehabilitacja będzie potrzebna.

Jak przewidział, tak się stało. Raz na jakiś czas odwiedzali kobietę przyjaciele, rodzice stali się stałymi gośćmi... Nawet Iroh się raz pojawił, ale był po to, by dać jej reprymendę. Suki nie powiedziała mu nic o tym, że zwraca uwagę złej osobie.

Jej powrót nie zadowolił generała. Liczył, że kobieta sobie odpuści i skończą się dziwne wypadki przynajmniej na treningu. Szczególnie że pojawił się rozkaz, by nauczyć jego oddział podstaw latania samolotami.

— Żeby jakaś katastrofa z tego nie wynikła — mruknął pod nosem i wyszedł z budynku.

Przed sobą miał żołnierzy, w odpowiednich ubraniach. Musiał dokonać selekcji.



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro