🐈Rozdział 1🐈
Liść obudził się obok swojej matki i rozejrzał się po ich schronieniu. Mieszkali w puszczonej lisiej norze w pobliżu drogi grzmotu na terenie Klanu Cienia przez ostanią porę nagich drzew. Po chwili poczuł burczenie w brzuchu i postanowił, że za chwilę obudzi Miętę i pójdą na polowanie. Zaczął trącać ją pyskiem by się obudziła. Po chwili otowrzyła oczy.
- O co chodzi Liściu?- zapytała ziewając.
- Pójdziemy coś upolować? Jestem głodny- zapytał z nadzieją kocurek.
- Oczywiście. Poczekaj tylko chwilę abym mogła się umyć- odpowiedziała jego matka.
Nie mineło dużo czasu i poszli upolować sobie coś do jedzenia. Odeszli kawałek od swojej kryjówki i zaczeli polowanie. Mięta prawie od razu złapała pulchną nornice a po chwili Liść upolował wróbla. Ruszyli w drogę powrotną do ich nory aby tam w spokoju zjeść. Gdy byli już w połowie drogi jasnobrązowa kotka nagle się zatrzymała i odłożywszy nornice zawęszyła.
- Mamo dlaczego stoimy? Coś się stało?- zapytał zaniepokojony Liść.
- Czuje zapach klanowych kotów. Niedawno musiał tędy przejść ich patrol. Musimy uważać by na nich nie wpaść.- odpowiedziała mu matka.
Dalej szli powoli i ostrożnie by przypadkiem nie wpaść na wrogo nastawione koty. Gdy byli już blisko swojego schronienia zobaczyli patrol Klanu Cienie. Na ich nieszczęście samotników patrol też ich zobaczył i ruszył w ich stronę.
-Kim jesteście i co robicie na terenie Klanu Cienia?!- zapytał biały kocur w czarne pręgi jeżąc sierść i wysuwając pazury.
- Polujemy- odparła krótko i zwięźle Mięta.
- Kto dał wam prawo polować na naszym terenie?!- ponownie spytał kocur.
- Uspokój się Czarna Pręgo! Nie ty prowadzisz ten patrol więc lepiej się już nie odzywaj- sykneła na niego błękitnoszara kocica.
Liść uważnie się im wszystkim przyjrzał. Oprócz Czarnej Pręgi i błękitnoszarej kotki był tam jeszcze jasno brązowy kocur z wykrzywionym ogonem oraz młoda czarna kotka z białą łapą. Kocurek spojrzał na swoją matkę która stała ze zjeżonym futrem i wysuniętymi pazurami gotowa do walki.
- Macie teraz czas by opuścić nasz teren jeśli tego nie zrobicie przepędzimy was- powiedziała błękitnoszara kocica.
- Liść biegnij do kryjówki w tej chwili i nie oglądaj sie. Masz biec tak szybko jakby goniło cię stado psów. Jasne?- szepneła do kocurka Mięta.
- Ale mamo...- zaczął Liść nie chciał opuszczać swojej matki w obliczu realnego zagrożenia
- Bez dyskusji. Biegnij teraz - odszepnęła a głosno powiedziała - Nigdzie się stąd nie ruszymy- po czym rzuciła się na jasno brązowego kocura.
Gdy rozpoczeła się walka brązowy kocurek popędził w stronę nory tak szybko jak mógł. Gdy wpadł do kryjówki cały zdyszany skulił się na posłaniu nasłuchując odgłosów walki i dźwięku łap uderzających o podłoże, które cały czas się przybliżały. W pewnym momencie usłyszł nadciągającego potwora i walka ucichła.
- Czy ona nie żyje?- usłyszał głos jakiejś kotki. - Potrącił ją potwór. Nie miała szans na przeżycie- odparł jej inny głos. Liść zrozumiał, że pewnie ktoś z ich patrolu wbiegł na Drogę Grzmotu i nie zauważył zbliżającego się potwora.
- Zabierzemy ją do obozu?- ponownie zapytała kotka.
- Nie, ale przynajmniej ściągniemy jej ciało z Drogi Grzmotu- odpowiedział jej inny głos.
Kocurek zacząl się zastanawiać dlaczego nie chcą jej wziąć do siebie skoro to jedna z ich klanu. Gdy głosy się oddaliły Liść wyjrzał na zewnątrz i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Na ziemi niedaleko Drogi Grzmotu w kałuży krwi leżało jasno brązowe futro.
Niebyła to jednak klanowa kotka. Była to jedyna kotka, którą kochał. Jego matka Mięta został potrącona przez potwora.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro