Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tamtego dnia

  Muzeum okazało się starym, ale za to bardzo dużym miejscem, zawierającym kilka pięter. Znajdowały się w nim przeróżne rzeczy, od rzeźb, poprzez bronie różnego rodzaju, jak miecze, maczugi itd. Jednak uwagę Natsu zwróciły obrazy. Różnej wielkości, z różnym epok, a każdy z nich został wykonany w inny sposób. 

Jego zainteresowanie jednak przyciągnął największy obraz w całym budynku. Przedstawiał on rodzinę jakichś na pewno bogatych ludzi, co można było wywnioskować po ich strojach. Rodzina ta wyglądała na szczęśliwą. Wszyscy byli uśmiechnięci. W centrum obrazu widoczny był tron na którym siedziało dziecko, a po jego bokach stali rodzice. W tle można było zobaczyć wielki, piękny pałac z ogrodem. Chłopak odnosił dziwne wrażenie, że już gdzieś go kiedyś widział. Jego uwagę natomiast najbardziej przykuła osoba siedząca na tronie, na samym środku obrazu. Była to śliczna mała uśmiechnięta dziewczynka. Blondynka o niesamowitych czekoladowych oczach. Oczach, które zdawały się zawierać tak wiele radości i szczęścia, że nie sposób było się nie uśmiechnąć patrząc na nią. Jednak te oczy, ten uśmiech, on je skądś znał, ale skąd- zastanawiał się.

 Nagle go olśniło i momentalnie nie mógł uwierzyć, że nie poznał jej wcześniej. Obrócił się za siebie i został złapany przez te same oczy, od których nie potrafił odwrócić wzroku. Jednak teraz wyglądały one zupełnie inaczej. Zawierały wiele smutku, żalu i tajemnic. Nie były już tak pełne życia jak na obrazie. Teraz spoglądały na niego z uwagą i oczekiwaniem. W końcu się odezwała.

- Natsu, czy coś się stało? 

- Lucy, zobacz- powiedział chłopak, po czym wskazał na dzieło sztuki wiszące przed nimi. 

- Oohh- dziewczyna przystanęła z niedowierzaniem. I jak zaklęta patrzyła się na obraz.

- Lucy- odważył się zapytać po dłuższej chwili- czy to ty?

- Tak, to ja –odpowiedziała powoli, jakby wciąż nie dowierzając własnym oczom

- Lucy- podszedł do niej Dragneel i dotknął jej ramienia, dodając w  ten sposób otuchy.

- Pamiętam ten obraz, pamiętam jak był malowany, jakby to było wczoraj. Mój tata wynajął w tym  celu najlepszego malarza w mieście. Chciał na zawsze uwiecznić to, jak szczęśliwa jest nasza rodzina. Przygotowywał się do tego miesiącami. Chciał wybrać najlepszą scenerie, najlepsze ubrania, oraz dzień w którym nie będzie pracował. Bardzo mu na tym zależało, lecz biorąc pod uwagę system swojej pracy i to, że był pracoholikiem, odwlekał to w czasie. Pewnego pięknego, słonecznego dnia, kiedy bawiłam się z mamą w ogrodzie, postanowiłyśmy zrobić tacie psikusa- haha – zaśmiała się na samo wspomnienie tej chwili, po czym kontynuowała swoją opowieść.

- Tata miał wtedy bardzo ważne spotkanie w swoim biurze. Przyszło wielu ważnych gości. Omawiali jakieś sprawy biznesowe, a mama uznała, że strasznie się to dłużyło. Jak gdyby nigdy nic weszła do gabinetu i ogłosiła, że spotkanie w tym momencie się kończy. Hehe weszłam tam za nią, doskonale pamiętam minę jaką zrobił tata, nigdy nie widziałam go tak zaskoczonego.

- Kiedy jego partnerzy biznesowi już poszli i została tylko nasza rodzina, tata zapytał mamę co zrobiła. Był zły, ale nie krzyczał, on nigdy nie potrafił się gniewać na moją mamę. 

Natsu przyglądał się jak dziewczyna odpływa do krainy wspomnieć. Uważnie obserwował jak zmieniała się jej mimika. Raz się uśmiechała, innym razem na jej twarzy pojawiał się jakiś grymas, a jeszcze innym słyszał jak wzdychała z tęsknotą za tamtym dniem. 


- Widzisz, mama stwierdziła, że jest tak piękna pogoda, że szkoda byłoby jej nie wykorzystać. Postanowiła, więc, że to właśnie tego dnia powstanie nasz portret. Tata się nie sprzeciwiał, później nawet spodobał mu się ten pomysł. Rzadko przebywał z nami w ogrodzie, zawsze oglądał go sobie zza szyby swojego gabinetu, ale to był pierwszy raz, kiedy zobaczył go z bliska. 

- Był zachwycony, oglądał kwiaty, pamiętam nawet, że podchodził do nich i wąchał róże. Zerwał jedną z nich i podarował mamię. Jak ona się wtedy ucieszyła. Chyba nigdy nie widziałam, żeby miała taką radość w oczach jak tamtego dnia. Widzisz, moja mama nigdy nie była wymagająca, ani chytra. W ogóle nie obchodziło ją nasze bogactwo, drogie suknie, najlepsze jedzenie, piękny dom, dzieła sztuki. To było jej nie potrzebne. Zawsze powtarzała, że najbardziej szczęśliwa była wtedy, kiedy spędzaliśmy czas razem, jak rodzina. Choćby leżąc na kocu, opalając się i jedząc zwyczajne kanapki.

- Poprosiła naszych służących, aby przynieśli tron do ogrodu, przez długi czas zastanawiałam się dlaczego. Na początku myślałam, że tata na nim usiądzie, a my z mamą będziemy stały po jego bokach. Jednak to mnie na nim posadzili i powiedzieli, że to jest wyjątkowy dzień. Byłam taka szczęśliwa, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Chyba po raz pierwszy widziałam jak nawet tata się uśmiechał. Tego dnia naprawdę byliśmy wszyscy szczęśliwi, to nie było udawane, ani pozowane, to była czysta radość.

- Po skończeniu malowania rodzice podeszli do mnie i powiedzieli, że w tym wyjątkowym dniu mają dla mnie niespodziankę. Przyszli wszyscy nasi służący z tortem w rękach i zaczęli mi śpiewać "Sto lat". Dopiero wtedy zorientowałam się, że to były moje siódme urodziny. Przed zdmuchnięciem świeczek poprosiłam o to, żeby zawsze było tak jak tego dnia- westchnęła- jak widać nie wszystkie życzenia się spełniają. Ale kontynuując później wręczyli mi mój prezent. Lalkę Michelle, którą już zdążyłeś poznać. To było spełnienie moich marzeń, a ten dzień był najpiękniejszym w moim życiu. Był on także czymś w rodzaju przełomu. Od tego dnia tata spędzał z nami dużo więcej czasu. Zmienił się, rodzina stała się dla niego ważniejsza, niż pieniądze, ale jak wiesz, wszystko co dobre szybko się kończy.

- Niedługo potem mama odeszła i wszystko się zmieniło. Tata przestał spędzać ze mną czas, dniami i nocami przesiadywał w biurze...a ja..ja – łzy popłynęły jej po policzkach. Chłopak nie zastanawiając się starł łzy spływające jej po twarzy, po czym przytulił ją do siebie w opiekuńczym geście. Mógłby tak trwać z nią w ramionach dużo dłużej, lecz w tym momencie usłyszał na sobą niezadowolony głos

- Ej! Co żeś zrobił mojemu skarbowi, że tak płacze!?- podszedł do nich szybko i odepchnął Natsu, sam owinął swoje długie łapska wokół dziewczyny i przygarnął ją do siebie. Heartfilia była w takim stanie, że nie protestowała. Oparła głowę o tors chłopaka i zaczęła głośno szlochać. Salamander wręcz z płomieniami w oczach przyglądał się jak adorator gładzi blondynkę po włosach. 

- On...on nic mi nie zrobił- wyjąkała dziewczyna, próbując podnieść głowę z klatki piersiowej chłopaka, została jednak przytrzymana. 

- To nie jest wina Natsu..to...to – wskazała palcem obraz- to przez to-
Katsumi podniósł głowę i spojrzał w wyznaczonym kierunku. 

- Obraz? Chcesz mi wmówić, że płaczesz przez jakiś głupi obraz?

- On nie jest głupi!- odpowiedziała z mocą i wyrwała się z jego ramion- Nie rozumiesz? To moja rodzina jest na nim uwieczniona. Ten...ten obraz zawsze wisiał w naszym domu..wisiał na samym dole zaraz obok wejścia. Nie mogę uwierzyć w to, że...że tata go sprzedał..jak mógł to zrobić?!

- Nie wiem, być może nie miał innego wyjścia, nie przejmuj się tym tak Lucy, najważniejsze jest to, że posiadasz wspomnienia z tamtego dnia, prawda? – próbował pocieszyć ją Dragneel, uśmiechnął się delikatnie i puścił do niej oczko. 

- Tak, masz rację- otarła resztę łez, która została na jej twarzy- dziękuje Natsu- powiedziała i odwzajemniła uśmiech.

Z nastroju wyrwał ich nieznośny dla chłopaka głos

- To co idziemy dalej? Podejrzewam, że naszyjnik jest na samej górze wraz z resztą rzeczy przywiezionych z mojego domu- Nie czekał na odpowiedź tylko złapał Lucy za rękę i pociągnął za sobą. Smoczemu Zabójcy nie pozostało nic innego, jak pójść za nimi, znowu. 


Jak za pewne się domyślacie to opowiadanie powoli dobiega końca. Zostało zaledwie kilka rozdziałów. Ale obiecuje, że zanim nastąpi zakończenie to wszystko się wyjaśni ;)

Chciałam Wam też wszystkim bardzo podziękować za wsparcie, za te wszystkie miłe komentarze i za głosy. Za każdym razem kiedy je sobie czytam, to aż serce rośnie <3. Wiecie, gdy zaczynałam pisać to nawet nie byłam w stanie sobie wyobrazić tego, że moje opowiadania będą w stanie wywołać w kimś tyle emocji. Bardzo się cieszę, iż jesteście ze mną i mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej :) Pozdrawiam wszystkich fanów NaLu i Ft :*.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro