Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

W tym momencie za bardzo się zestresowałam i... zacisnęłam bardzo mocno oczy , odwróciłam głowę na bok i czekałam na ból. Jednak nic się nie działo. Poczułam delikatne smyranie po policzku.

- Skarbie wszystko okej? Boisz się?

- Tak- otworzyłam oczy ale nie patrzyłam na niego

- Spójrz na mnie - podniósł delikatnie mój podbródek
- Nie ma się czego bać. Patrz mi w oczy dobrze?- pokiwałam jedynie głową i wyciągnęłam delikatnie powietrze aby się uspokoić. Jego oczy są takie piękne.

Poczułam jak delikatnie we mnie wchodzi . Czułam się rozrywana.
Zamknęłam oczy i szybko je otworzyłam a po moim policzku przepłynęła jedna samotna łza. Jęknęłam z bólu.
Brandon zaprzestał swoich poczynań i stał mój policzek palcem.

- Będzie lepiej.- pokiwałam jedynie głową wtedy mężczyzna kontynuował .

Początek był trudny i bolesny. Nie odczułam w tym żadnej przyjemności...

 Z czasem gdy przestało mnie boleć zaczęłam pragnąć aby chłopak przyśpieszył .

- Brandon...- nie musiałam nawet kończyć a mój mate przyśpieszył swoje ruchy i zanurzył twarz w mojej szyi przygryzając skórę. Jęczałam mu centralnie w ucho. Przyjemne uczucie w moim brzuchu wzrastało i wiedziałam że zaraz nastąpi punkt kulminacyjny. 24 - latek sapiąc oderwał się od mojej szyi i złapał mnie dłonią za gardło abym patrzyła mu w oczy.
Przyśpieszył jeszcze bardziej jeśli jest to w ogóle możliwe . Dosłownie sekundę później dostałam najsilniejszego jak dotąd orgazmu.

Jęknęłam i pocałowałam chłopaka który praktycznie opadł na mnie swoim ciałem. Wyszedł że mnie następnie kładąc się obok przyciągając mnie do swojego torsu. Jedyne co w pokoju było słyszalne to nasze głośne oddechy i szybkie picia serca.

Zasnęliśmy ...

Rano obudziłam się w cudownym humorze który szybko minął gdy odczułam ból w podbrzuszu. Jęknęłam gdy wstawałam z łóżka i podreptałam do łazienki nie przejmując się nagością ani tym że sądząc po odgłosach strumieni Brandon bierze prysznic.

Otworzyłam drzwi wchodząc A następnie dołączyłam od razu do mojego mate. Miałam skwaszoną minę spowodowaną bólem ale od razu gdy chłopak przytulił się do moich pleców i zaczął masować mój brzuch ból zaczął ustępować.
Odwróciłam się do niego przytulając się mocno. Staliśmy tak przytulani, nadzy pod prysznicem. Nic nas nie obchodziło...

Gdy tylko oboje wyszliśmy z łazienki owinięci ręcznikami, ubraliśmy się A ja postanowiłam posłać łóżko. Odsunęłam kołdrę A moim oczom ukazała się plama krwi. Zatrzymałam wszystkie swoje ruchy. Tymczasem za moimi plecami ustał Brandon.

- Przepraszam - chciałam jak najszybciej zabrać i wyprać prześcieradło. Było mi głupio.

- Hej hej spokojnie . Przecież to normalne. Nic się nie stało . Nie przemęczaj się aż tak... Jesteś osłabiona - uśmiechnął się . Spuściłam głowę zawstydzona .

Brandon dokończył słanie, zmienił prześcieradło i wyniósł te zabrudzone do prania .

Oboje głodni zeszliśmy na dół śniadanie.
W kuchni znajdował się tylko Chris.

- Gdzie zgubiłeś rodzinkę ?

- Mama bawi się z dziećmi A Lili zaraz będzie. Dziś wyjeżdżamy.

- Co? Przecież Byliście tak krótko...

- Musimy.  Nie zostawimy kolejny raz na tak długo mojego bety na stanowisku Alfy.

- Czemu ?

- Jego mate niedługo będzie rodzić...

Nic już nie powiedziałam tylko zabrałam się za przygotowanie śniadania. Po pewnym czasie dołączyła do nas Lilian  i wszyscy razem zasiedliśmy do wspólnego śniadania.
Odgarnęłam włosy aby nie wpadły mi do jedzenia i wtedy usłyszeliśmy pisk blondynki.
Spojrzeliśmy na nią zdezorientowani A ta zamiast wytłumaczyć co się dzieje wstała szybko od stołu załapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Nie pozostało mi nic innego jak podążyć za nią. Na odchodne przyjaciółka Krzyknęła że zaraz wrócimy. Wciągnęła mnie do łazienki na dole i ponownie zaczęła piszczeć.

- Jak było?!

- Słucham?

- Moja przyjaciółka już nie jest dziewicą. W końcu ...

- Skąd wiesz ? Myślałam że ściany są zrobione tak żeby nie było...

- Oj bo są . Twoje oznaczenie się uwydatniło. Jest mocniejsze i delikatnie większe .

- Naprawdę?

- Jak było?!

- A no było... Fajnie...

- Błagam Cię ...

- Było cudownie, przyjemnie, delikatnie. Bolało bardzo ale później och . Nigdy jeszcze nie miałam takiego orgazmu. A teraz czuje się jak bym chciała to robić cały czas...

- Ah te dzieci tak szybko dorastają. Niedługo już będziesz w ciąży i obie będziemy...

- Co? Nie. Nie planuje ciąży na razie.

- Kochanie. Wilkołaki nie używają zabezpieczeń.

- Dalej mam tabletki.

- Mówiłaś że już ich nie bierzesz.

- Tak ale zaczęłam znowu bo...

- Okej.

- Nie jesteś zła?

- No coś ty! To twoja decyzja i twoje ciało. Jezu Wan nie jesteś już dziewicą!- Krzyknęła bardzo głośno.

- Ciszej

- Przecież to powód do dumy.- przewróciłam oczami na jej zachowanie

- Chodźmy już.  Nie dałaś mi zjeść.

Wróciliśmy obie do jadalni . Zastaliśmy tam naszych mate nie odzywając się do siebie i oboje mieli delikatne stłuczenia na twarzach. Oczywiście są wilkołakami więc zaczęły one schodzić bardzo szybko ale dalej dało się je dostrzec.

- Co zrobiliście?

- Nic - burkną Chris

- Tłumaczyć się no już- warknęła

- Przeleciał mi siostrę!

- O boże Chris! Przecież to jej mate !

- To moja malutka siostrzyczka!

- Jestem już dorosła Chris

- Dla mnie zawsze będziesz moją malutką siostrą- westchną
- Przepraszam stary. Poniosło mnie.- przytuliłam się do brata.

- Jesteś kochany i Kocham cię. Dziękuję że się tak o mnie troszczysz ale proszę cię niech to nie powtórzy się więcej. Inaczej ja spiorę ciebie.

- Moja dziewczyna - zaśmiał się Brandon A wraz z nim cała reszta...

Spędziliśmy razem dosłownie cały dzień. Wygłupialiśmy się, wspominaliśmy, oglądaliśmy filmy, jedliśmy. Wieczorem mój brat i jego matę wraz z dziećmi wyjechali. Zabrali ze sobą również naszych przyjaciół, resztę rodziny i i osoby które dodatkowo z nimi przybyły poza moimi rodzicami. Mama i tato stwierdzili że zostaną u nas jeszcze na tydzień co bardzo mi odpowiadało. Jakby nie patrzeć odkąd Wprowadziłam się do Brandona  bardzo tęsknię za mieszkaniem i wygłupianie się codziennie z moją całą rodzinką.

Wraz z moimi rodzicami Zjedliśmy kolację rozmawiając przy tym na różne tematy. Gabriela i Isaac po zjedzeniu postanowili iż wybierał się na spacer po naszym terenie . Nie byłam zwolenniczką tego pomysłu. Robiło się już ciemno a od niedawna mieliśmy problemy z wygnańcami z dawnej watahy Jamesa. Mój mate od razu po radzie wyzwał Jamesa na pojedynek na śmierć i życia .
Oczywistym jest to że mój mate wygrał i wataha Jamesa przeszła pod naszą kontrolę. Wtedy zbuntowało się kilka wilków. Brandon wygnał ich. Po chowali się oni w różnych lasach i innych watahach ale od niedawna co rusz wracają na teraz nasze tereny. Nie wiemy po co i dlaczego ale nie podoba nam się to bardzo dlatego wzmacniamy patrole A każdy kto przebywa na naszym terenie bez naszej zgody trafia do lochów.

- To nie jest dobry pomysł mamo

- Dziecko są patrole po za tym my również jesteśmy wilkołakami.

- Ale...

- Wrócimy za godzinę- cmoknęła mnie w  policzek i odeszła.
Westchnęłam bezradna.

Leżałam obok mojego mate na naszym łóżku w naszej sypialni.
Moi rodzice już godzinę temu wyszli na spacer a dalej ich nie ma. Martwię się.

- Spokojnie skarbie Przecież nic im się nie przydarzy. Dobrze wiesz że mamy bardzo dobre patrole.

- Wiem ale to moi rodzice. Mieli być  za godzinę a już...

- To dorosłe wilkołaki słonko,

- Wygnańcy...

- Nie myśl o tym.

- Jak mam niby ...

Chłopak pocałował mnie. Oddałam pocałunek z takim samym zaangażowaniem jak on. Ja sama zaczęłam zdejmować z niego koszulkę.

- Hm?- chłopak odezwał się od mnie

- Może by t....

____________________________

Założyłam wczoraj aparat. Boli mnie jak cholera ale będę miała ładny uśmiech haha.

Co tam u was nowego?

Do następnego rozdziału miśki...👋❤🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro