Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Odetchnęła ale po chwili spojrzałam w stronę drzwi A w nich stała Lili.

Patrzyła na nas oboje z niedowierzaniem.

- Nie spodziewałam się tego po tobie Wan. Mówiłaś że kochasz Brandona.- odezwała się w końcu zaszokowana - Wszyscy cię szukają A ty obściskujesz się z innym?

- Co? Co ty mówisz? To on! On mnie zmusił i...i...

- To tak nie wyglądało...

- Proszę Cię Lili jesteś moją przyjaciółką...

- Więc nie okłamuj swojej przyjaciółki kochanie. Chciałaś tego pocałunku i z chęcią go oddałaś- wtrącił się chłopak

- Przymknij już się. Chcesz mi zniszczyć życie. Dobrze wiesz że kocham Brandona. Po co to zrobiłeś? - zaczęłam bić go w klatkę moimi małymi pięściami. On prawdopodobnie nawet tego nie czuł - Kocham Brandona. Jesteś obrzydliwy nienawidzę cię. - przestałam go bić I szybko podeszłam do swojej przyjaciółki

- Błagam Cię Lili musisz mi uwierzyć

- Ja ... Ja już nie wiem. Nie znamy się długo ...

- Lili?- dziewczyna podniosła swój telefon z ziemi po czym wyszła

- Nienawidzę cię- krzyknęłam do Jamesa i wybiegłam za blondynką

- Lili - krzyczę i doganiam dziewczynę- Proszę Cię tylko nie mów Brandonowi on by go zabił A to nie jest dobry pomysł. Jest Alfą A to może doprowadzić do wojny lub...

- Cała nim pachniesz - przerwała mi

- Co ja mam zrobić?

- Nie pomogę Ci w ...

- Lili znasz mnie dłużej od Jamesa. Myślisz że była bym w stanie to zrobić?

- Wan...- zacięła się

- Rozumiem- westchnęłam i wyminęłam ją

- Czekaj...Basen hotelowy. Dostaniemy się do niego tak aby nie zobaczył nas ani Brandon ani Chris. Chlor zdejmie z twoich ubrań jego zapach . W końcu jesteś oznaczona zapach Brandona dalej pozostanie.

- Uda się?

- Spróbujemy

Tak więc zrobiłyśmy. Na szczęście szczęście jedyne kogo spotkaliśmy w drodze na zewnątrz to była jakaś para z dziećmi za to problem pojawił się na basenie. Stał tam Christian. Schowałyśmy się za rogiem nie wiedząc co zrobić. Czuję się jak w podchodach.

- Wanessa tu jesteś? Gdzie byłaś? - obie podskoczyłyśmy na dźwięk głosu mojego mate.

- Szukałam cię.

- Czemu mnie szukałaś?

- Długo ciebie nie było i... o Boże którą godzinna?

- Około 16.30 - Znowu za palcami głos tym razem mojego brata
Ponownie odskoczyłam tym razem w drugą stronę wpadając na moją Brytanią duszę.
Brandon zaśmiał się i pochwycił mnie w swojej ramiona ale gdy pociągną nosem jego mina  zrzedła.

- Pachniesz innym mężczyzną - warkną gardłowo

- To nie moja wina. Ja nie chciałam on ... on po prostu on tak mocno mnie złapał i zaczął mnie całować i ściskał moja szczękę i ja...Ja musiałam oddać pocałunek i Brandon wiesz że kocham tylko Ciebie.

- James ?

- Tak- powiedziałam cichutko ledwie słyszalnie

- Zabije go- żadne z nas nie zdążyło zrobić nic Nawet mrugać A bruneta już nie było przy nas .

- Chris zrób coś- krzyknęłam A mój brat zaczął biec za moim mate

Zaczęłam płakać i trząść się A moja przyjaciółka przygarnęła mnie w swoje ramiona.

- Nie martw się nic się nie stanie. Chris go złapie i nie narobi głupot. Uwierz mi za tydzień będziemy się już z tego śmiać - głaskała mnie po głowie .
Ludzie przechodzący niedaleko nas patrzyli na nas z współczuciem.
Nie martwię się o życie Jamesa. Martwię się że mój mate zrobi głupotę i będzie ponosił za to konsekwencje. Nie potrzebujemy wojny między stanami gdy w toku jest sprawa ujawnienia się. Wcale nie potrzebujemy wojny po mimo tego iż uważam że James powinien dostać nauczkę...

Wróciłam do pokoju po tym jak przeszłam płakać . Umyłam się i założyłam przepiękną sukienkę w kolorze granatowym z dość głębokim dekoltem oraz wycięciem u dołu z prawej strony. Kupiła ją właśnie tutaj. Zabrałam się za makijaż i cały czas myślałam o tym co się dzieje i gdzie mój mate gdy do pokoju jak tornado wpakował się Brandon.
Wstałam szybko z miejsca patrząc na niego jak na wariata .

- Nie mogłem go znaleźć. Przeszukałem cały hotel. Co za tchórz. Dorwe go na radzie lub wyzwę jego stado na...

- Przestań. Nie potrzebujemy wojny. - odetchnęłam wiedząc iż pół mózg miał choć trochę rozumu żeby uciec

- Nie popuszczę mu tego płazem .

- Wiem ale ...

- Ale co Wanesso. A co jeśli się to powtórzy?

- Nie powtórzy

- Z skąd wiesz ?

- Brandon po prostu przygotuj się do rady.- mężczyzna warkną ale zabrał ubrania i znikną w łazience.

Dokończyłam makijaż po czym dodałam biżuterię i była już godzina 18.13 . Spóźniliśmy się. Świetnie.

- Brandon jesteśmy już spóźnieni- krzyknęłam i psiknęłam się na koniec perfumami.

Brandon wszedł z łazienki. Wygląda obłędnie. Garnitur i ten jego boski zapach. Oh. Chodzący ideał. Koszula na jego mięśniach. Oj proszę was.

Wyszliśmy z hotelu następnie wsiedliśmy z czarnego auta które zawiozło nas pod miejsce w którym miała odbyć się rada.
Mój mężczyzna dalej wkurzony trzymał mnie zaborczo za talie bardzo blisko siebie.
Oczywiście wszyscy już byli na miejscu A my dwoje zrobiliśmy wielkie wejście.
Od razu dostrzegłam stojącego w rogu Jamesa . Od razu ciśnienie mi się podniosło A moja wilczyca zaczęła warczeć. Mój mate spojrzał w tą samą stronę co ja i gdyby Chris wraz z Lili do nas nie podeszli brunet rzucił by się na Jamesa.

Zaczęło się uroczyste rozpoczęcie oraz uczta. Wszyscy jedli i rozmawiali jednak po większości można było dostrzec zniecierpliwienie. Każdy chciał już znać werdykt . Niektórzy liczyli na odkrycie się przed ludźmi niektórzy wręcz przeciwnie . To większość głosów miała zdecydować o losie nas wszystkich.

- Panie i Panowie. Nadeszła godzina 20 oraz czas głosowania. - rozbrzmiał się donośny głos Alfy jednej z watah w Rzymie.
- Aby uniknąć oszustów każdy pojedynczy Alfa wraz z partnerką udadzą się do pomieszczenia gdzie zagłosują. Głosy zostaną przeliczone i ogłoszone 3 godziny  po głosowaniu.

W ten oto sposób wylądowałam wraz z moim przeznaczonym w pokoju . Dostaliśmy dwie kartki na których złorzeczymy swoje podpisy A następnie wybraliśmy jedną z dwóch opcji. Oddaliśmy kartki i szybko wróciliśmy do sali głównej.

Kolejne 3 godziny były nieznośne. Byłam już wykończona ciągłym pilnowaniem aby Brandon nie rzucił się na Jamesa. Wieloma rozmowami z Alfami i Lunami innych stad. Poznałam dużo nowych i przyjemnych ludzi. Chciało mi się już spać A do ogłoszenia wyników zostało 15 minut . Myślałam iż zasnę na tym krześle . Oparłam głowa na ramieniu mojego mate.

- Dobrze się czujesz?

- Jestem tylko zmęczona.

- Jeśli chcesz możemy jechać do hotelu.

- Nie. Poczekajmy na wyniki - przytuliłam się do jego ręki i wciągnęłam nosem jego przepiękny i uspokajający mnie zapach zapach .

Kocham go.

Zamyśliłam się odrobinkę lecz gdy na salę weszła komisja licząca głosy od razu wiedziałam o tym gdyż wszystkie szmery rozmów ucichły. Otworzyłam oczy i czekałam aż któryś z liczących w końcu się odezwie.

- Znamy już wyniki głosowania. Jest to nie duża różnica głosów lecz zdecydowanie wygrywa opcja ....

______________________________

Jak tam w szkole?

Jak nowe szkoły?

U mnie już pracę domowe i lektura na za tydzień.
Będzie ciężko pisać książkę i zdać liceum hahhaha. Ale ja dam radę.

Kocham was ❤❤❤

DO NASTĘPNEGO ROBACZKI...👋❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro