Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3rd floor ☆ malik

- zayn! - krzyknęła molly, próbując uspokoić płaczące dziecko. - zayn! twoje dziecko płacze!

- przed dwunastą to twoje dziecko! - odparł natychmiastowo zayn w nieco przygłuszony - przez poduszkę, w którą mężczyzna uparcie się wtulał - sposób. - ja odpoczywam po pracowitym prociesie twórczym, kobieto!

- chyba sfiksowałeś! - odparła molly, wchodząc do sypialni z płaczącą maddie na ramieniu. - jeśli twój proces twórczy polega na wychylaniu butelki jacka danielsa z tym młodym z szóstego piętra, to ja dziękuję za taką sztukę.

- matko, molly- jęknął zayn, podnosząc się do pozycji siedzącej. - to sztuka. wyższa.

- jedyna, co powinno być wyższe, to twoje honorarium, a teraz trzymaj maddie, ja lecę do pracy. - dopiero po tych słowach zayn zorientował się, że jego narzeczona ma na sobie swoją ukochaną białą koszulę i długopisową (a może to była ołówkowa?) spódnicę, co niechybnie oznaczało jakieś ważniejsze spotkanie w firmie.

- molly, a jaki dzisiaj mamy plan? - spytał zayn, przejmując już całkowicie spokojną dziewczynkę z rąk widocznie zniecierpliwionej stevens. - nie wiem, kolacja w hiltonie? kupowanie bucików dla małej od vuittona?

- idź do księgarni tego azjaty z drugiego piętra - rzuciła molly, zakładając szpilki. - kup nową część tej bajki o kucykach, maddie ją uwielbia i...

- pewnie ci o tym powiedziała - wymamrotał zayn, przewracając oczami. - albo lepiej, strzeliła recenzję na goodreads.

- jesteś okropny, wychodzę.  - molly chwyciła torebkę i wyszła z mieszkania, stukając obcasami o panele. malik parsknął śmiechem, patrząc na swoją córkę z rozbawieniem. wstał w końcu z łóżka i delikatnie kołysząc maddie, przeszedł do kuchni, by zaparzyć sobie kawę.

(...)

po jakiejś godzinie wszelkie poranne rytuały zostały dopełnione - włącznie z seansem "świnki peppy" - i zayn wyszedł wraz z maddie na spacer, uprzednio zakładając najbardziej męski dodatek świata - nosidełko dla niemowląt. w holu spotkał starszą panią, która mieszkała naprzeciw, grzecznie się ukłonił i zszedł po schodach, cały czas uśmiechając się do maddie, która coś tam mamrotała - lub gaworzyła, zależy co kto jak interpretuje - pod nosem.

po drodze minął tego dziwnego chłopaka z pierwszego piętra, który od kilku tygodni mieszkał z jeszcze dziwniejszą dziewczyną, która towarzyszyła mu chyba wszędzie.

- dobry - mruknął chłopak, a dziewczyna mu zawtórowała; malik skinął głową i wyszedł na zewnątrz.

ach, zapach wielkiego miasta. smród, brud i ubóstwo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro