Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9|| In relationship with Yoongi

|| Z góry przepraszam wszystkich za tak strasznie długą przerwę pomiędzy rozdziałami, ale przyjechała do mnie moja bae no i musiałam się nią nacieszyć, dobrze? Później byłam dość mocno zalatana i tak naprawdę czas na pisanie dla was rozdziału miałam od 13 sierpnia ;D Wiem, że obiecałam wam częstsze aktualizacje i przepraszam za to wszystko, ale moje życie prywatne trochę się pokomplikowało i nie miałam chwili wytchnienia. Jednakże teraz już jestem i nie przedłużając już dłużej, publikuję wam rozdziali! ||

Yoongi od zawsze dbał o Jungkooka jak najlepiej potrafił, dlatego kiedy zauważył jak średniego wzrostu mężczyzna przyciska do ściany jego narzeczonego, niemalże natychmiast do nich podszedł, a chłopakowi sprzedał porządny cios w twarz.

To nie był zwykły plaskacz. Suga zasłonił Jungkooka własnym ciałem i z uśmiechem na ustach, ponownie przypierdolił domniemanemu gwałcicielowi. Po co miał się powstrzymywać? Już od dawna chciał kogoś skopać, lecz nie mógł bo Jimin wciąż miał problemy z kostką po poprzednim razie. Dodatkowo teraz nadarzyła się do tego cudowna okazja i Yoongi ciesząc się jak małe dziecko, nokautował chłopaka jak zawodową kukłę. Jeon zasłonił oczy nie mogąc patrzeć na akcję dziejącą się przed nim, ponieważ po tym wszystkim co się wydarzyło, to było dla niego po prostu zbyt wiele.

Min rozkwasiłby nos mężczyzny jeszcze bardziej, gdyby nie hybryda, która upadła na jego plecy. Szybko się odwrócił i złapał Jungkooka w ramiona, starając się ogarnąć, co się właśnie odkurwiło. Może to przez ten alkohol i uwielbienie do agresji, a może to właśnie przez to, że ktoś próbował skrzywdzić jego maleństwo? Stwierdził, że obie przyczyny były trafne, a zwiewający napastnik tylko dodawał mu worków podniesionego ego. 

— Jungkookie, Jungkookie, wszystko w porządku? — Szepnął, siadając na ziemi z młodszym na rękach. Jeon jednak nie odpowiadał, co jeszcze bardziej zmartwiło Yoongiego. Strasznie martwił się o swojego narzeczonego, a obwinianie się o to co się wydarzyło oraz o to co mogło — było według niego obowiązkiem. Czuł się cholernie winny i miał ochotę zrobić sobie coś w zamian, na przykład poprosić Hoseoka o wpierdol. Ewentualnie Jimina o zgolenie mu włosów na łyso, wciśnięcie w kolorowe fatałaszki i wrzucenie do burdelu. Jego wyobraźnia stała się dziwnie pobudzona.

***

Jungkook przebudził się dopiero po dwóch godzinach w których starszy zdążył zabrać go do domu, przebrać i przyszykować zioła jakie młodszy bardzo lubił. Taehyun zabrał Yugyeoma z klubu kilka minut po Yoongim, czując, że kiedy ten tylko będzie w stanie chociaż w połowie trzeźwo pomyśleć — odjebie mu największą burę na świecie. Właśnie dlatego nie zamknął go w swoim pokoju zabaw. Wcale nie chciał nabawić go większej traumy do wibratorów. Wcale.

— Gdzie ja.. hyung? Yoongi hyung jesteś tutaj? — Hybryda podniosła się z łóżka, siadając ze skrzyżowanymi nogami. Minowi serce prawie wyskoczyło z piersi, kiedy jego malec w końcu odzyskał świadomość. Zerwał się nagle z drugiej części łóżka i rzucił na hybrydę ze łzami w oczach. Objął ramionami jego szyję, dodatkowo stykając razem ich czoła.

— Nareszcie. Myślałem, że umrę ze strachu.. — wyszeptał, przymykając powieki. Natomiast młodszy zajmował tę samą pozycję, zastanawiając się czemu Yoongi zaczął ryczeć mu w ramię jak typowy cienias.

—Hyung.. czy Ciebie nie podmienili kosmici?

— Co?

— Mój hyung nigdy nie płakał..czy zrobiłem coś nie tak? — Jungkook złapał starszego za biodra i otarł się uszkiem o jego mięciutkie włosy. Jeon jako lekka hybrydzia mieszanka mógł mruczeć niczym kotek oraz ukazywać swoje szczeniackie roztargnienie i frywolność. Matka chłopca będąc psią hybrydą, urodziła się z kilkoma genami innego zwierzęcia, a jego ojciec był typową psią hybrydą dlatego Jeongguk dominował cechami ojca. Mimo wszystko nigdy ich nie poznał i praktycznie od uroczenia był tylko zwykłym bezdomnym dzieckiem chowającym się po kątach, dopóki nie znalazł go Yoongi wraz z Jiminem. Wtedy uzyskał coś zwanego rodziną.

— Nie zrobiłeś nic złego, głupi szczeniaku. — prychnął raper, przez co na twarz młodszego wskoczył grymas. Nie rozumiał tego co się działo. — Po prostu bałem się o ciebie, będąc jednocześnie wściekły sam na siebie, że puściłem cię gdziekolwiek z Yugyeomem oraz Taehyunem. Gdyby nie ten rozsądniejszy do mnie nie zadzwonił już mogłem cię nie zobaczyć, rozumiesz? 

A Jungkook tylko słuchał tego co jego hyung ma mu do powiedzenia. Na samą myśl o tym przeklętym klubie coś skręcało go w żołądku, a obiad z dnia poprzedniego próbował wydostać się z jego wnętrza na zewnątrz. Zacisnął więc tylko rączki na bluzie Yoongiego i wtulił się w niego tak bardzo, że pomiędzy nimi nie można było wyczuć ani milimetra przerwy. Min czując jak jego malec zaczyna się trząść, szybko owinął jego ciało ramionami i lekko ucałował go w oklapnięte uszko.

— Obiecałem, że będę cię chronić ale mi się nie udało. Dlatego jedyne co mogę zrobić teraz to przestać obiecywać ci cokolwiek i udowodnić, że już nigdy nic ci się nie stanie. — wychrypiał, mrugając szybko aby pozbyć się uciążliwych łez. — W moich ramionach jesteś bezpieczny. Tutaj nic ci nie grozi, a od dziś, kiedy nie będę mógł być przy tobie ze względu na koncerty i spotkania z przewodniczącymi grup, opiekować się będą tobą inni członkowie wraz ze staffem. Rozmawiałem o tym z Bangiem przez telefon kiedy spałeś, więc możesz być już pewien, że żaden kretyn nie zbliży się do ciebie chociażby na centymetr. 

— Hyu-

— Jeonggukie. Jesteś moim skarbem, okej? To dzięki tobie mam ochotę dalej brnąć w to co robię teraz. Dzięki tobie chce mi się żyć, uśmiechać i wysilać mimo że normalnie tego nie robię. Jesteś moim światełkiem w tym ciemnym bagnie kłamstw, śmierdzących pieniędzy i sztuczności emanującej na cały świat. Jesteś moim narzeczonym, którego zabiorę w każde najpiękniejsze miejsce chcąc mu pokazać, że w byciu niesamowitym nigdy tobie nie dorówna. 

Cały późny wieczór Yoongi oraz Jungkook spędzili na przytulaniu się na łóżku oraz graniu w zwykłe gry planszowe w które Min był tak słaby, że Jeon wygrywał praktycznie każdą rozgrywkę. Starszy normalnie by się tym denerwował i pewnie wyklinał w myślach cały wszechświat, ale nie miał serca robić tego przy swoim malcu, którego kilka godzin temu ktoś mu prawie zniszczył. Na samo wspomnienie o mężczyźnie krew buzowała w jego żyłach, co oczywiście ukrywał uśmiechając się delikatnie w stronę hybrydy wytykającej języczek, która skupiała się tak bardzo na prowadzeniu pionków w chińczyku, że nie była w stanie dojrzeć czułego wzroku starszego.  

— Jungkookie, jest już po piątej rano.. nie jesteś zmęczony? 

—Ćśi! Przeszkadzasz, hyung! — wyszeptał brunet. — Jeśli wyrzucę piątkę to mój ostatni pionek będzie w domku i wygram!

— Kookie~

— No mówię, bądź cichutko!

— Okej, jak wolisz. — westchnął Min, podnosząc się z łóżka. Podszedł powoli do komody z której wyciągnął czystą bieliznę wraz ze spodniami od piżamy. Zabrał też ubrania dla hybrydy i ruszył w stronę łazienki, co przykuło uwagę mniejszego. Jeon potrząsnął ogonkiem, a jego uszka lekko stanęły dęba kiedy usłyszał skrzypienie drzwi.

— Hyung?

—Tak, dzieciaku? —Yoongi odwrócił się w jego stronę ze stoickim spokojem, lecz kiedy dźwięk się powtórzył, a Jungkook szybciutko do niego pobiegł i schował się za jego plecami stwierdził, że to wszystko pierdoli. 

— Boję się Yoongi hyung. Co jeśli to on? — Głosik Jeona zadrżał, co zabolało miętówkę jeszcze bardziej. Nie lubił kiedy jego narzeczony płakał, był zły i nafukany, dodatkowo przerażał go jego strach, ponieważ nigdy nie wiedział jak dobrze go uspokoić. Odwrócił się więc w jego stronę i lekko musnął go w czoło, odsuwając się po chwili.

— Zostań tutaj, a ja pójdę sprawdzić co się tam dzieje.

— Yoongi, a jak coś ci się stanie? — wydukał brunecik, miętoląc w łapkach swój długi ogon.

— Mentalnie jestem skamieliną, a fizycznie kostką cukru. Najwyżej ktoś dostanie cukrzycy jak mnie zobaczy, a kamienie na jego żołądku będą tylko dla picu. — odpowiedział szybko Min, po czym wyciągając telefon z kieszeni, ruszył w stronę korytarza. Zamknął za sobą cicho drzwi, aby nikt go nie usłyszał, a w telefonie wybrał numer na policję. 

Już chciał zadzwonić, kiedy dźwięk się powtórzył, a jego ukochany samsung wypadł mu z ręki.

— O kurwa.

psst! jak tam nowa okładka? gotowi na 10 rozdział? ;D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro