Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14 || The beginning of despair

Jeszcze tylko chwila i zakończenie ~ Mam nadzieję, że do sylwestra się wyrobię XDD
*rozdaje chusteczki na starcie*

Musiały minąć trzy długie dni, żeby lekarz wpuścił Yoongiego na salę aby mógł w końcu zobaczyć się z Jeonggukiem. Chłopak leżał nieprzytomny, będąc przypiętym do różnokolorowych kabelków, których Min za Chiny Ludowe znaczenia nie znał, ale to nie znaczyło, że martwił się mniej czy bardziej. Wciąż mentalnie płakał, czując się gorzej niż pierwszego dnia po pogrzebie matki.

— Jeonggukie, jestem przy tobie. — Mruknął pod nosem, delikatnie gładząc dłoń młodszego. Był taki kruchy i wiotki, iż miętowłosy przez kilka chwil myślał, że już go stracił. 

—Ma pan godzinę, panie Min. Później zakańczamy wizy-

— Panienko Byun, proszę za mną. Musimy porozmawiać. — Przerwał pielęgniarce lekarz, chcąc dać więcej czasu chłopakowi, który w gabinecie rzucił swój honor w kąt i błagał o możliwość zobaczenia hybrydy chociażby przez kilka drobych chwil. Czym poruszył serce Choi.

Prymarnym pomysłem Yoongiego, oczywiście jeśli mężczyzna w kitlu by się nie zgodził; było zakradnięcie się na salę w środku nocy, nawet przez okno, aczkolwiek szybko wybił to sobie z głowy. W końcu po takiej akcji na pewno więcej by tam nie zawitał, gdyby go przyłapali.

— Jeonggukie.. — Zaczął, pociągając nosem. Yoongi był osobą dosyć skrytą i nawet w najcięższej sytuacji wolał chować swoje smutki przed wszystkimi, samemu walcząc z nimi na śnieżnobiałej podłodze w toalecie, lecz sytuacja w jakiej znalazł się jego narzeczony wyprała wszelakie bariery. Zaś widok zmęczonego chłopaka wyrywał mu serce z klatki, aby później złamać je na najdrobniejsze kawałki. — Ja przepraszam. Nie chciałem, żeby całe to spotkanie z moim ojcem wyszło w taki sposób. Nie miałem pojęcia, że Suran się pojawi; poza tym to naprawdę nie jest moje dziecko. Nie widzieliśmy się od czasów licealnych, przysięgam na co tylko mogę, że nic mnie z nią nie łączy. 

I tak Min spędził całą noc, próbując tłumaczyć się przed chłopakiem, który w rzeczywistości nie spał.

***

—Boże Yoongi, ty naprawdę jesteś kretynem.

— Myślisz, że nie wiem? — Żachnął się Min, łapiąc w dłoń kubek z gorącą kofeiną. — Jak mogłem zabrać go do Daegu kiedy..

—Ty nawet nie wiesz dlaczego tak cię nazwałem. — Jung westchnął, poprawiając rękawy bluzy. — Słuchaj, nie możesz ciągle przesiadywać u Jeongguka bo się w końcu wykończysz. Wiem i doprawdy rozumiem, że ta sytuacja jest gargantuicznie poważna i trudna, ale-

— Nie rozumiesz... — Min zacisnął palce na opakowaniu, próbując brać spokojne wdechy. — To nie twoja miłość leży teraz na sali w jakimś obskurnym szpitalu, walcząc o życie przez jakąś gównianą chorobę, a ty jesteś cholernie bezsilny w tej sytuacji bo nie masz możliwośći.. Nie wiesz co możesz zrobić, aby mu pomóc poza byciem przy nim; Nie masz pojęcia jak doprowadzić się do pożądku i skupienia wiedząc, że twoja miłość może umrzeć.

— Masz rację, nie wiem, ale to nie znaczy, że zamierzam pozwolić ci panikować i wtapiać się w jeszcze głębszą depresję. 

— Hobi, on naprawdę może umrzeć. Przecież ja się załamię, nie mogę tak.. Nie chcę bez niego-

Jung przewrócił oczyma, wywalając kubek z dłoni Mina wprost do kosza, po czym po prostu objął go ramionami i przytulił do siebie. Chciał poklepać go po plecach, ale wtedy usłyszał cichy szloch i uczucie trzęsącego się ciała. 

  — Yoongi hyung.. 

 — A jeśli bym się zabił? Może oddaliby mu moje serce? Hobi poświadczysz moją prośbę? — Min odsunął się po chwili, aby przypatrzeć się zdezorientowanej twarzy Hoseoka zza oczu pełnych łez. Czuł, że niedługo pęknie całkowicie.

  — Yoongi, kretynie, powaliło cię? Chcesz zostawić Jeongguka? Jimina?  — Zdenerwował się Jung, łapiąc starszego za ramiona. — Halo, twój narzeczony nie byłby z tego zadowolony, jeszcze zacząłby się obwiniać, poza tym Jimin by cię wykopał, dobił i jeszcze raz zakopał. Aish! Jesteś doprawdy głupi skoro sądzisz, że twoje martwe serce uratowałoby jego życie. Jeśli umrzesz to ono najprawdopodobniej także; czy ty myślisz?

  — Hobi.. ja po prostu nie chcę go stracić. 

Wyższy westchnął ciężko, ponownie zamykając przyjaciela w uścisku.

 — Może i nie jestem lekarzem, ale z tego co mi powiedziałeś to Jeonggukie nie jest przecież w krytycznym stanie. Pan Choi powiedział ci, że dobrze iż trafił tutaj kiedy to całe choróbsko się zaczynało. 

  — Co nie zmienia faktu, że i tak martwię się i będę.  — Burknął miętowłosy w tors przyjaciela.

  — Yoongi?

  — Czy to nie Jeongguk?  — Szepnął Hoseok, widząc jak młoda hybryda z delikatnym uśmiechem podąża na wózku w stronę dwójki stojących przyjaciół. Yoongi przez kilka chwil trwał jak kołek nawet nie zamierzając się odwrócić, ale kiedy dotarło do niego, że chodzi o psiego chłopca, natychmiast wyrwał się z ramion Junga i spojrzał na swojego narzeczonego.

Jeongguk podziękował pielęgniarce skinieniem głowy, po czym zaciskając w dłoni małą poduszeczkę, którą Min wręczył mu pierwszego dnia odwiedzin, po prostu ruszył wolniutko samemu; starając się udowodnić, że nie jest wcale taki słaby i zwykłe poruszanie się nie jest w stanie sprawić mu wielkiego problemu. Miętowłosy jednak był zbyt przerażony, aby zezwolić mu na to. Pędem ruszył w jego stronę, oczywiście ignorując pouczenia ze strony pielęgniarek, które prawie wyrzuciły niesione lekarstwa przez jego pęd.

  — Jeonggukie, jak się czujesz? Wszystko w porządku?  — Zaczął, klękając przed młodszym.  — Ja cię naprawdę przepraszam, nie chciałem.. ja nie wiedziałem, nie miałem pojęcia. To co się tam wydarzyło nigdy nie powinno było mieć miejsca i-

Jeon zaśmiał się cicho, wkładając dłoń we włosy Yoongiego, który mógł tylko patrzeć na niego z dołu. Według hybrydy wyglądał uroczo z lekko napuchniętymi policzkami i wargami, ale widok czerwonych śladów po łzach i sporej ilości sińców zmartwił go na tyle, że przysunął się bliżej rapera i delikatnie pocałował go w czoło. Nie chciał się od niego także odsuwać więc po kilku krótkich chwilach zetknął razem ich nosy, leciuszeńko pocierając swoim o ten jego. 

  — Słyszałem wszystko co powiedziałeś, nie musisz się tłumaczyć. I to ja powinienem był cię przeprosić, że nie powiedziałem o tym wszystkim wcześniej. Nie doszłoby do takiej sytuacji, a ty hyung nie martwiłbyś się tak o mnie. 

Wystarczył mały gest, aby brzuch Yoongiego zapełnił się motylami, a na jego ustach rozkwitł szeroki uśmiech. 

  — Jesteście naprawdę uroczy, ale jeśli chcecie abym zostawił was samych to Yooni, oddawaj kluczyki. Żeby ci przypadkiem, żadna głupota nie strzeliła do tej pustej głowy. — Parsknął Hoseok, materializując się przy parze niczym zawodowej klasy postać z creepepasty, przez co Jeon cichutko pisnął, a Min warknął obrażony. 

  — Do zobaczenia, Hobi hyung! — Powiedziała radośnie hybryda, kiedy drugi z członków Bangtan opuszczał już szpital. — Pozdrów Jiminniego!

  — Dopiero co wstałeś i już masz tyle energii, maluchu. 

 — Oj no bo przyszedłeś. Zawsze jestem szczęśliwy i pełen życia kiedy cię widzę, hyung. — Fuknął oskarżycielsko Jeon, zaciskając łapki na materiale poduszki. Yoongi tylko przewrócił oczyma po czym złapał za ręce wózka i ruszył w stronę sali, na której hybryda wcześniej leżała. 

  — Ej no, Yooooni~ Ja nie chcę tam wracać. Chcę spędzić trochę czasu z tobą.  — Zaczął psiak, odchylając głowę, aby ujrzeć zamyśloną twarz miętowłosego.  — Potrzebuję cię, hyung.

Min zatrzymał się na chwilę, przez co Jeon już chciał opuszczać sprzęt, ale wtedy Yoongi ułożył obie skostniałe dłonie na jego ramionach i lekko się nad nim pochylił, niemalże natychmiast skradając mu najbardziej słodki i kojący pocałunek. 

  — Wciąż mnie potrzebujesz, maluchu? — Szepnął.

  — To oczywiste, ale lepiej chodźmy już stąd bo jakaś pani się zbliża i chyba nie jest zbyt zadowolona naszym widokiem.  — Westchnął Jeon, merdając wściekle ogonkiem.

  — W takim razie po tym nie będzie zadowolona jeszcze bardziej, ale my będziemy bardzo usatysfakcjonowani.  — Yoongi nie mógł się powstrzymać od zbliżenia swoich ust do mlecznej skóry na szyi hybrydy; nie mógł powstrzymać się także od złożenia na jej kilku pocałunków; nie mógł i nie zassać się na niej powodując cichy jęk z ust chłopca, tym samym sprawiając, że na jego szyi uformowała się zaróżowiona malinka.

  — Miałeś rację, hyung. 

 — Ja zawsze mam rację, a teraz.. co ty na to, abyśmy pobawili się w wyścigi? — Jeon nawet nie zdążył odpowiedzieć, kiedy Yoongi zerwał się z miejsca i ruszył biegiem w stronę sali, pchając przy tym wózek niczym zawodowej klasy maniak zakupów. 

Jeon nie zdążył nawet odpowiedzieć na składaną obietnicę Mina, kiedy zamykał spokojnie oczy.

Nie mógł.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro