rozdział 2
Tak jak Matka powiedziała. Tak się stało. Siedziałam w pociągu nie wiedząc gdzie jadę. Dosiadł się do nas starszy pan.
- straciłem żonę.... dziecko... wszystko... ból mnie nie opuszcza od dnia moich narodzin- marudził Tak już dobre pół godziny Tak jakby nas interesowało to co ma do powiedzenia ten człowiek. W końcu postanowiłam mu odpowiedzieć.
-Ani słowa. Jeśli panu się wydaje, że jest pan jedynym, któremu doskwiera ból istnienia, to się pan myli.*¹Ból jest lekcją, a Pan albo ją przejdzie i zda test albo strzeli sobie w łeb. Lekcja, której nie towarzyszy ból, niczego cię nie nauczy.*² Proszę już się zamknąć bo ani mnie ani brata nie interesuje pańskie życie. - facet popatrzył się na mnie i przez resztę podróży się nie odzywał. Dojechaliśmy do małej miejscowości. W końcu nasza stacja. Tak jak Matka mówiła. Było ponuro i padało. Przyjechał po nas samochód i zawiózł na środek lasu pod wielki budynek wyglądający jak internat. To pewnie nasz obóz. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Witam was w szkole z internatem! Ty pewnie jesteś Tenebris, a ten chłopak koło ciebie to Corvus, twój brat. Witamy w Academy Nells i życzę wam miłej nauki.- Matka jest przebiegła, ale ja jestem bardziej. Nie dam się. - To jest Sully. Twoja wspólokatorka, a to Ones, Corvus twój wspólokator. Nowi znajomi oprowadza was po szkole. Do zobaczenia.- Cisza. W końcu. Sully spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Nawet się nie zorientowałam kiedy obok mnie zabrakło Corvusa. No to pięknie. Dziewczyna była ruda i miała na sobie cichy w kolorach różu i fioletu.
- Tenebris. Tak ci na imię prawda? Chodź zaprowadzę cię do naszego mieszkania. Tutaj w Academy Nells dostajemy małe mieszkania dwupokojowe. Cieszę się, że nie będę sama. - tej dziewczynie chyba nigdy się gęba nie zamyka. Ja zwarjuje. Dziewczyna oprowadzała mnie po terenie placówki. Zatrzymaliśmy się na stołówce. Zaczeła mi pokazywać ludzi i ich "grupy społeczne"
- jest tutaj sześć grup społecznych. Popularni, to Ci po prawej- dziewczyna wskazała mi grupkę zadufanych w sobie nastolatków. Skąd wiem że zadufanych? Tacy są popularni ludzie.- Sportowcy, po lewej -pokazała kilka osób którzy wyglądali jakby brali sterydy. Pewnie biorą.- Samotnicy, są wszędzie byleby nie w grupie.- pokazała mi kilka osób z tej grupy. Pfff kujony.-są raczej zamknięci w sobie i nikogo nie lubią- dodała dziewczyna szeptem. Zrozumiałam to już kiedy powiedziała, że to samotnicy. To chyba logiczne. - Postrachy szkoły, kolejna grupa w naszej szkole. Ubierają się na czarno jak ty i każdego dręczą. Kto im podpadnie. Ma przesrane. Każdy się ich boi.- tłumaczyła mi Sully. Uwaga by mi nie podpadli, bo wtedy to oni będą mieli przesrane.- Artyści. Lubią rysować śpiewać, tańczyć lub po prostu kochają muzykę. Wiem banalne. - no jasne że banalne. Skoro artyści to wiadomo czym się zajmują. - ostatnią grupą są wyrzutki.- wskazuje na kilku ludzi. - chcą mieć przyjaciół ale nikt nie chce się z nimi przyjaźnić. Nawet oni sami ze sobą. - dodała po raz kolejny szeptem. Głupie. Skoro chcą się przyjaźnić czemu nie zaprzyjaźnią się sami, ze sobą. Bezmózgi. Zostałam zaprowadzona do naszego mieszkania. Weszłam odrazu do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Myślałam o tym jak odegrać się na rodzicach, gdy nagle z rozmyśleń wywalił mnie huk. Nie wiem ile tak siedziałam myśląc ale napewno nie krótko. Drzwi otworzyły się a w nich stanęła grupka osób a w niej Sully.
- chciałam byś poznała kilka osób. Hunter. Artysta. Nastia. Popularna. Ragstin. Sportowiec. Klin. "Samotniczka". Elvin. Postrach szkoły. No i ja. Wyrzutek. Tworzymy razem tajna grupę JTS. Jesteśmy Tacy Sami.
- A kto w ogóle powiedział, że ja chce poznawać kogo kolwiek. Róbcie co chcecie. Mam was gdzieś. - powiedziałam patrząc im się w oczy i wychodząc z mieszkania. Ide się przejść do Lasu. Może tam będę miała chociaż odrobinę spokoju. Oczywiście wzięłam ze sobą scyzoryk oraz kosę. Bez tego się nie ruszam. Wyszłam z Terenu szkoły i skierowałam się w głąb lasu. Nie wiem ile szłam. Godzinę. Dwie. A może 10 minut. Natrafiłam w końcu na jakiś stary dom. Wyglądał na opuszczony. Wokoło domu znajdowały się groby a na nie których z nich klatki. No tak. Pobliscy mieszkańcy wierzą w wampiry i wiedzmy. Głupie społeczeństwo. Kiedy zbliżałam się do domku usłyszałam szelest. Automatycznie schowałam się za krzakami.
*¹ - Carlos Ruiz Zafón, gra anioła
*²- Hiramu Arakawa, Fullmetal Alchemist t.1
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro