Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

the first promise

Obiecałeś mi, że zawsze będę bezpieczna.



Wchodzę uradowana do centrum handlowego i rozglądam się za Salad Story, bo naprawdę zgłodniałam. W brzuchu burczy mi od kilku godzin, a pan jedzący ogromnego hamburgera tylko napędził mój głód.
Wzrokiem wyszukuję mój cel i wzdychając z ulgą, ruszam ku niemu.
- Sałatkę cesarską – uśmiecham się ciepło do wysokiej blondynki, która spisuje w komputerze moje zamówienie.
- Za 5 minut doniosę – chowa długopis do kieszeni i znika za białymi drzwiami.
Siadam przy wolnym stoliku i wyjmuję telefon z torby. Harry obiecał, że tym razem się nie spóźni i będzie równo o drugiej popołudniu, więc mam nadzieję, że obietnicy dotrzyma.
W końcu do mojego stolika podchodzi dziewczyna z czarnym fartuszkiem i stawia mi przed nosem ogromną miskę z sałatką.
- Smacznego – mamrocze leniwie i posyła w moją stronę wymuszony uśmiech.
- Dziękuję – odwzajemniam jej gest i biorę się za jedzenie.
Sałatka znika w ciągu kilku minut, a ja wstaję z miejsca. Kieruję się w stronę lady, by zapłacić, gdy ktoś łapie i szarpie mnie za nadgarstek.
- Hej! – burczę i odwracam się w stronę napastnika – Oh?
Nie mam pojęcia skąd się tutaj wziął, ale to nie wróży nic dobrego. Connor wbija mi w dłoń swoje palce, a ja syczę z bólu i kopię go w kostkę.
- Czego chcesz? – pytam, gdy odsuwa się ode mnie i podciąga spodnie.
- Czego chcę? – prycha i łapie w dłonie kołnierzyk mojej koszuli – Lepiej oddawaj moją kasę – warczy i przyciąga mnie do siebie.
Materiał koszuli nieprzyjemnie wpija mi się w szyję, przez co ledwo oddycham. Próbuję wyrwać mu się z uścisku, ale na marne. Jest zbyt silny, a ludzie wokół zbyt zajęci sobą, by cokolwiek zauważyć.
- Oddam – szepczę – Puść mnie, proszę.
- Jeśli nie oddasz mi dzisiaj tej kasy, to pójdę do pierdla, rozumiesz?
- Hej! – głos Harry'ego sprawia, że cieszę się w duchu – Puść ją – jego ręka spotyka się z torsem Connor'a i odpycha go od mojego ciała – Czego chcesz?
- Mojej kasy, kurwa, Twoja szmata nie chce mi jej oddać! – krzyczy, zwracając uwagę ludzi, którzy spoglądają na nas z odrazą.
- Nie waż się tak do niej odzywać – Harry wymierza mu cios w twarz i odpycha jak najdalej – Zostaw ją w spokoju i lepiej odejdź.
Connor wystawia w moją stronę środkowy palec, sprawiając, że po moich plecach przechodzą ciarki. Na pewno wróci..
- Coś Ci zrobił? – pyta Harry i przyciąga mnie do siebie.
Zatapiam twarz w jego torsie i kiwam przecząco głową, powstrzymując się od płaczu.
- Nic już Ci nie zrobi, dobrze? Obiecuję, że przy mnie zawsze będziesz bezpieczna.





Obietnicy dotrzymałeś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: