seventh promise
Obiecałeś mi, że zawsze będziesz mnie kochał.
Chodzimy w kółko po festynie, na którym tak naprawdę nic się nie dzieje. Jedyne na co czekam to koncert Ed'a Sheeran'a o 22.
- Która jest godzina? - pytam, a Harry zerka na ekran swojego telefonu.
- 21 - uśmiecha się, a ja jęczę - Jeszcze godzinka, słoneczko.
Zaplatam ramiona wokół jego talii i mocno się przytulam. Jest chłodno, a ja nie mam na sobie kurtki, przez co cały czas dygoczę.
- Jeśli chcesz zdejmę swoją koszulkę i Ci ją dam - żartuje Harry, a ja zastanawiam się czy naprawdę jej nie przyjąć.
- Nie będziesz latał nago przy tysiącach dziewczyn - wystawiam mu język, a on chichocze.
- Zazdrośnica - składa pocałunek na mojej skroni i rusza do przodu - Kupię Ci watę cukrową, słońce.
Stajemy przed stoiskiem z watą i nie mogę zdecydować się, który smak wybrać.
- Poziomkowa czy brzoskwiniowa? - pytam, a Harry wskazuje dłonią na miętową - Nie lubię mięty, Harry.
- No cóż, więc chyba poziomkowa.
Kiwam głową i proszę starszego pana o poziomkową, dużą watę. Jestem pewna, że będziemy cali w lepkim cukrze, ale nadal jesteśmy dzieciakami, prawda? Od czasu do czasu można się ubrudzić.
- Dziękuję - uśmiecham się do siwego mężczyzny i urywam kawałek waty, wkładając ją do ust.
Ruszamy w stronę sceny, by być jak najbliżej. Harry staje z tyłu i obejmuje mnie ramionami, a ja opieram się o jego tors, wcinając słodką watę.
- Daj mi - mówi i ukręca sobie na palcu trochę słodkości.
Odwracam się w jego stronę i przypatruję się, jak wkłada palec do ust i go oblizuje.
- Nie patrz się tak - fuka.
- To słodkie, Harry.
- Nie tak bardzo jak Ty - mruczy, a ja wybucham śmiechem i z powrotem odwracam się w stronę sceny.
- To było żałosne, Hazz. Takie teksty są dla dzieci.
- Nadal nimi jesteśmy - stwierdza, a ja przytakuję.
Po kilkunastu minutach na scenie rozbrzmiewają gitary i perkusja, a ja nie mogę się doczekać, aż zobaczę mojego ulubionego wokalistę.
- O matko to on! - piszczę, gdy rudzielec wychodzi na środek i wita się z fanami.
Praktycznie nie słychać go przez te tłumy ludzi, którzy się tu zebrali.
- Pff, słaby - żartuje Harry, przytulając się do mnie bardziej.
Pierwsza piosenka, którą Ed śpiewa to 'Give me love', czyli cholera.. moja ulubiona.
- Wsłuchaj się w to, Harry - szepczę mu na ucho.
Wspinam się na palce i przyciskam swoje usta do jego. Harry pogłębia pocałunek i oblizuje moją dolną wargę, przez co przechodzą mnie ciarki. Odrywam się od niego i szepczę:
- Kocham Cię, Harry.
- Kocham Cię, słońce. Cholera, już zawsze będę Cię kochał.
Obietnicy dotrzymałeś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro