Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

second promise

Obiecałeś mi, że nigdy nie będę się bała.



- Gdzie jesteś, Harry? Czekam od kilku godzin - nagrywam mu się na pocztę głosową i rzucam telefon na łóżko.
Naprawdę zaczynam się denerwować i nie wiem co mam robić. Miał wrócić po pracy do mieszkania i nadal go nie ma. 
Tegoroczna jesień jest dosyć.. zimna i szara. Ciemno robi się już o 16, a temperatury spadają poniżej 0. Wyglądam za okno i mrużę oczy, by zobaczyć cokolwiek, jednak nie udaje mi się. Jest po prostu za ciemno.
Wzdycham głęboko i schowawszy telefon do kieszeni, wychodzę z sypialni. Włączam telewizor w salonie i rozkładam się na kanapie, kładąc nogi na stolik. Na podłodze stoi butelka niedopitego piwa, które wczorajszego wieczoru zostawił tu Harry, ale nie mam siły, by wstać i ją wyrzucić. 
Przymykam oczy z zamiarem ucięcia sobie drzemki, gdy nagle rozlega się pukanie do drzwi. Dzięki Bogu.
Leniwie wstaję z kanapy i podchodzę do drzwi wejściowych, przy okazji zaglądając w judasz. To nie Harry.
Dwóch facetów w kapturach stoją przed moim mieszkaniem i cały czas pukają w drzwi. Ogarnia mnie przerażenie i nie wiem, czy zaryzykować i otworzyć. Postanawiam udawać, że nie ma mnie w domu, więc po cichu odchodzę od drzwi i staję przy ścianie.
- Otwórz! - krzyczy jeden i kilka razy uderza w dzwonek.
Co jeśli to ludzie Connor'a? Nie mogę otworzyć. Poczekam na Harry'ego.
- Na pewno tam jest - mówi drugi trochę ciszej.
Gwałtownie wciągam powietrze i powstrzymuję się przed płaczem.
- Otwórz, bo sam, kurwa, wejdę! - krzyczy ponownie i zaczyna kopać w drzwi, które pod wpływem jego siły prawie niezauważalnie się ruszają. 
Wyważy je. Na pewno to zrobi. Muszę udawać, że mnie tu nie ma. 
Po cichu zaglądam w judasz i przyglądam się każdemu z osobna. Nie znam tych mężczyzn i naprawdę nie wiem jakie mają wobec mnie zamiary.
Nagle mój telefon zaczyna dzwonić i mam wrażenie, że dzwoni dwa razy głośniej niż zwykle, bo faceci wymienili między sobą wzrok.
- Jesteś tam! - wrzeszczy i ponownie uderza w drzwi.
Przeklinam pod nosem tego, kto w tym momencie do mnie zadzwonił. 
- Czekaj - mówi cicho wyższy i wyjmuje z kieszeni czarny drucik.

Nie, nie, proszę, nie.  

Wkłada go w dziurkę od klucza, a ja sztywnieję. Odsuwam się jak najdalej i upadam na podłogę, z płaczem. Wejdą tu i coś mi zrobią. Naprawdę się ich boję.
- Słyszę ją.
Zanoszę się szlochem i chowam twarz w dłonie.
Nie mam sił nawet pójść i sprawdzić kto do mnie dzwonił.
Czarny drucik działa i przekręca zamek w jedną stronę. Jeśli zrobi to jeszcze raz to wejdzie do domu.
Po chwili coś mocno uderza w drzwi i wywołuje przy tym niemały hałas.
- Czego tu szukasz?! - głos Harry'ego odbija się echem po klatce schodowej, a ja zaczynam  płakać z radości - Zabieraj kolegę i wpierdalaj.
Drzwi otwierają się, a do środka wbiega Harry. Kuca przed moim ciałem i bierze w dłonie moją twarz.
- Coś się stało? Kochanie? -szepcze i głaszcze kciukiem mój policzek.
- Tak się bałam - łkam i wtulam twarz w jego dużą dłoń.
- Przepraszam, że wróciłem tak późno. Obiecuję, że już nigdy nie będziesz musiała się bać.






Obietnicy dotrzymałeś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: