Rozdział 9
~Your P.O.V~
Otworzyłam oczy, by zostać przywitaną przez jasne światło. Skrzywiłam się trochę na to. Usiadłam powoli. Byłam w swoim pokoju, dalej w ubraniu z wczoraj. Czy... to się naprawdę stało? Sebastian naprawdę mnie pocałował? I n-nazwał mnie aniołem? Demon nazywający shinigami aniołem... Podchodzimy pod absurdy. Położyłam opuszki palców na swoich wargach. Naprawdę jestem szczęśliwa. Wstałam szybko z łóżka, przy okazji zrzucając z niego Snowball'a. Prychnął cicho na mnie i ponownie wskoczył na narzutę, zwinął się w kłębek i spał dalej. Ten kot jest niemoralny. Też bym wolała zwinąć się i spać, a tymczasem mam sporo pracy na głowie. Czy już wspominałam, jak bardzo nie lubię tej pracy? Zmieniając temat... Mam dzisiaj sporo pracy, ale dobra wiadomość. Popołudnie mam wolne i razem z Mey-Rin idę do miasta na zakupy. Ot takie zwykłe babskie popołudnie. Wzięłam rzeczy na przebranie, weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie koszulę nocną. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Może i nie jestem jakaś specjalnie ładna, ale chyba spodobałam się demonowi... Co to będzie jak się dowie mój ojciec! Tata poruszy Niebo, Ziemię i Piekło, bym tylko nie miała z Sebastianem kontaktu, w końcu sam mi mówił, że mam na niego uważać. Nie. Tata nie może się o tym dowiedzieć, a przynajmniej do momentu póki sama nie zrozumiem co dzieje się w moim sercu... To może trochę potrwać. Szybko się umyłam, przebrałam i wybiegłam z pokoju, wiążąc włosy w wysoki kitek. Po drodze minęłam się z Mey-Rin.
- Spotkanie aktualne? - Spytałam przez ramię.
- Jasne. - Uśmiechnęła się do mnie promiennie.
Także się uśmiechnęłam i pobiegłam do kuchni, gdzie był już Ron i Sebastian. Ledwo przekroczyłam próg pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Obaj mężczyźni mieli potargane włosy, Ron trzymał koszulę czarnowłosego, a Sebastian trzymał krawat blondyna. Odwrócili się i spojrzeli na mnie.
- Łał... Jakbym nie wiedziała lepiej, to bym pomyślała, że zamierzaliście się ze sobą ostro pieprzyć... - Popatrzyli na siebie i szybko się od siebie odsunęli.
- Na pewno nie...
- Zapomnij... - Obaj powiedzieli jednocześnie, a ja cicho się zaśmiałam.
- Co się takiego stało, że tak skończyliście? - Usiadłam na jednym z blatów i złapałam kubek z kawą, który stał niedaleko.
- Zwykłe kłótnie na poziomie rasowym. - Odparł Ron i wygładził trochę włosy. Niewiele to dało, bo i tak sterczały we wszystkie strony. - Nie musisz się tym przejmować...
- Jasne, jasne... - Zachichotałam niczym wujek Undertaker. Spędzam z nim za dużo czasu... - Co mam dzisiaj zrobić? - Spytałam Sebastiana, który już wyglądał jak zawsze, czyli perfekcyjnie w każdym calu.
- Dzisiaj masz tylko sprzątanie sali balowej. Później jesteś już wolna.
- Aye sir! - Wykrzyknęłam głośno i pobiegłam zająć się swoją pracą.
~Time skip!~
Skończyłam już pracę i pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się w (f/c) sukienkę do kolan z (2nd/f/c) kokardą w talii, pasujące (2nd/f/c) buty na niskim obcasie i słomkowy kapelusz. Swojej parasolki nie biorę ze sobą i tak mi się nie przyda. Szybko się zebrałam i wsiadłyśmy z bordowowłosą do powozu, który zawiózł nas do miasta. Po parunastu minutach dotarłyśmy na miejsce i razem z Mey-Rin zaczęłyśmy spacerować po Londynie. Miasto naprawdę jest ładne i przyjemnie się tu chodzi, zwłaszcza po parku. I właśnie tam idziemy. Byłyśmy w kawiarni, kupić jakieś ciastka, a teraz idziemy do parku odpocząć. Na miejscu rozsiadłyśmy się wygodnie na trawie i zaczęłyśmy rozmawiać o zwykłych, babskich sprawach. W moim prawdziwym domu, miałam mało przyjaciółek, za to dużo przyjaciół, więc naprawdę się cieszę, że udało mi się zaprzyjaźnić z jakąś dziewczyną. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas, ale nagle wiatr zwiał mój kapelusz. Wstałam szybko i za nim pobiegłam, prosząc Mey-Rin, by na mnie poczekała chwilę. Szukając kapelusza, wpadłam na jakiegoś blond mężczyznę. Nagle poczułam się dziwnie i jakoś tak słabo. Zachwiałam się trochę. Ostatnie co pamiętam, to że się przewracałam. Później była tylko ciemność i pustka...
(Zapewne myśleliście, że koniec, co? Nic z tego!!!)
~Sebastian P.O.V~
Rozmawiałem właśnie z paniczem, po tym jak zaniosłem mu jego popołudniową herbatę. Niestety przerwał ją głośny krzyk od głównych drzwi posiadłości. Westchnąłem i potarłem skronie. Co się tam znowu wyrabia?! Jeśli Bardroy znowu wysadził kuchnię, to nie ręczę za siebie. Oboje z paniczem spojrzeliśmy na siebie i już miałem wyjść się tym zająć, ale do gabinetu wpadła roztrzęsiona Mey-Rin coś piszcząc. Szybko ją uspokoiłem.
- Jeszcze raz Mey-Rin. Co takiego się wydarzyło? - Spytałem siląc się na spokojny głos. Nigdzie nie wyczuwałem ______ i trochę mnie to niepokoiło. - Gdzie jest ______?
- O-ona... Została porwana! - Wykrzyknęła pokojówka i zaniosła się szlochem. - M-miałyśmy się s-spotkać jak tylko znajdzie s-swój kapelusz, ale nie wracała bardzo długo. P-poszłam jej szukać, a-ale nigdzie jej nie b-było.
- Co się dzieje? - Do środka wszedł Ronald, a za nim... GRELL?! A on co tu robi?! - Gdzie jest ______?
- Z-została porwana. - Odpowiedziała mu Mey-Rin i zaraz wybiegła z pomieszczenia. Za to Grell... Cóż... Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wkurzonego.
- Moja. Córka. Porwana? - Wycedził te słowa przez zaciśnięte zęby. - Ty! - Wskazał na panicza. - To twoja wina, że moja córka , gdzieś zniknęła! Twoja i tego twojego kundla! - Tu wskazał na mnie. Trochę przesadził. A mówiąc trochę, mam na myśli bardzo.
- Opanuj się Grell-senpai. - Spróbował go uspokoić Ronald.
- Każesz mi być spokojnym?! Czy ty rozumiesz co czuję?! Od śmierci mojej narzeczonej, która podobno była twoją przyjaciółką, została mi tylko nasza córka, którą obiecałem wychować i ochronić przed takimi sytuacjami i ty jeszcze mi mówisz, że mam być spokojny? - Wziął głęboki oddech. Nigdy bym nie przypuszczał, że ten wkurzający shinigami, co się na mnie wieszał cały czas może mówić takie rzeczy. Naprawdę się zmienił przez te 17 lat. - A ty, - Wskazał ponownie na mnie. - jeśli podejdziesz do mojej księżniczki na odległość bliższą niż 3 metry, to osobiście ukrócę twoje życie. - Powiedział poważnie. Ktoś tu jest przewrażliwiony na punkcie własnego dziecka... Ciekawe... Czy gdybym, miał córkę z ______ to też bym taki był? - Wie może chociaż ktoś, gdzie ona może być?
- Nie. - Odparł panicz. - Nie tylko ona zaginęła, więc szukamy ich wszystkich od jakiegoś czasu, ale...
- Dobra, dobra. - Uciął czerwonowłosy. - Rozumiem, że macie chociaż jakieś podejrzenia.
- Tak i nie. - Grell spojrzał na niego niepewnie. - Pewne podejrzenia mamy, ale nie mamy jak ich sprawdzić.
- Pomogę wam, ale tylko dlatego, że jest w to zamieszana moja córka...
~3rd person P.O.V~
W dużej, ciemnej posiadłości rozgrywały się dziwne rzeczy. Tłum kobiet przychodził każdego dnia pod jej drzwi i znikał w jej wnętrzu, by nie wyjść. Trwało to przez parę tygodni nie zauważenie. Z zewnątrz nic się nie zmieniało, ale w środku... Cóż, życie tętniło we wszystkich pokojach. W pewnym momencie blondyn o ametystowych oczach, ubrany w biel, wszedł do jednego z pokoi, gdzie cztery młode dziewczyny zajmowały się inną. Mężczyzna obserwował je z pewnej odległości, przysłuchując się ich rozmowie.
- Jakaś ty śliczna~ - Zachwyciła się dziewczyna o czarnych, kręconych włosach związanych czarnymi wstążkami w dwa kitki. Była ubrana w rozłożystą sukienkę, sięgającą do połowy ud, przewiązaną w pasie czarną wstążką. Na lewej nodze miała beżową podwiązkę, a na szyi czarną kokardkę z przypiętą beżową różą.
- Masz racje Karo. - Odparła jej inna dziewczyna o czarnych, prostych, długich włosach i lodowoniebieskich oczach. We włosy miała wplątaną czarną wstążkę. Była obrana w fioletową, długą do ziemi suknię z rozcięciem z lewej strony. Sama suknia miała czarną wstążkę przy pasie. Na lewej nodze dziewczyna miała czarną podwiązkę, a na szyi czarną kokardkę z czarną różą. - Według mnie Wicehrabia będzie więcej niż szczęśliwy, gdy cie zobaczy śliczna.
- Na pewno! - Wykrzyknęła najmłodsza z nich białowłosa dziewczynka, której włosy były zebrane z prawej strony głowy w wysoki kitek związany czarną wstążką. Na jej głowie była para lisich uszu, a za nią machał wesoło biały ogon. Także była ubrana w fioletową sukienkę sięgającą połowy ud z czarną wstążką w pasie. Na lewej nodze miała białą podwiązkę, na szyi czarną kokardkę i białą różę. - Musimy zrobić wszystko, by Wicehrabia był szczęśliwy!
- Nie można się z tobą nie zgodzić mała Kitsune. - Odpowiedziała jej młoda kobieta o ciemnobrązowych włosach zaplecionych w wianek dookoła głowy i przewiązany czarną wstążką. Tak jak reszta była w fioletowej sukni, tylko że jej była krótsza do połowy uda z przodu, a tył miała dłuższy, sięgający ziemi. Jak wszystkie była przewiązana w pasie czarką wstążką, na lewej nodze miała zieloną podwiązkę, a na szyi czarną wstążeczkę z zieloną różą. - Na pewno będziesz wspaniałą ozdobą tego dworu.
- Dz-dziękuję... - Szepnęła (h/c) włosa dziewczyna. Była teraz ubrana w fioletową suknię z asymetrycznym dołem i czarną wstążką przy pasie. Także miała podwiązkę, tylko że (f/c), a jej szyję zdobiła czarna wstążeczka z (f/c) różą. Część jej długich włosów była zebrana z tyłu czarną wstążką, ale grzywka dalej zasłaniała jej twarz i jedno, szmaragdowe oko.
- Moje panie... - Mężczyzna podszedł do nich bliżej. - Jak idą przygotowania naszej najnowszej towarzyszki?
- Wicehrabio! - Wykrzyknęły jednocześnie i się trochę odsunęły, pozwalając mu spojrzeć, a dotychczas cicha dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko.
- To wielki zaszczyt być tutaj i bardzo dziękuję, że zostałam tak wyróżniona Wicehrabio.
- To żaden problem moja piękna. - Podszedł do niej i wyciągnął w jej stronę swoją dłoń w białej rękawiczce. - Mam tylko prośbę. Nie zasłaniaj tej ślicznej buzi grzywką. - Jak tylko dziewczyna stanęła, odgarnął jej grzywkę z twarzy, a reszta brązowowłosa spięła ją wsuwkami.
- Jesteś więcej niż łaskawy Wicehrabio. - Powiedziała słodko i delikatnie (h/c) włosa.
- Moje piękne... - Wszystkie dziewczyny wstały i patrzyły na niego, wyczekując jego każdego słowa. Wystawił w ich stronę dłoń. - Teraz, zatańczymy?
____________________________________________________________________________________
Krótka informacja:
nie martwić i nie denerwować się, jeśli OC zachowują się bardzo OOC. Efekt zamierzony.
W takim razie, zaczynamy pierwszy Akt naszej historii. Jest on wzorowany na piosence "Szaleństwo Hrabiego Venomanii" w wykonaniu Vocaloid'ów. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro