Rozdział 4
~Your P.O.V~
Może i dobrze zrobiłam? Nie, na pewno dobrze. Po tamtej rozmowie z tatą, która zresztą była 3 lata temu, nauczyłam się wyczuwać, kiedy w pobliżu jest jakiś demon. I powiedzmy, że ta umiejętność jest przydatna, nawet bardzo. Przez ten czas unikałam Sebastiana, nawet kiedy go wyczułam. Ja... Ja zwyczajnie się go boję. Ale oczywiście, że tego nie przyznam. Nie jestem aż tak głupia. Wiem co powinnam przemilczeć, a co nie. Ale zmieniając temat... Mam teraz 17 lat i jestem, w końcu, pełnoprawną shinigami. Normalnie pracuję, mam swoje biuro i kosę. Po wielu sporach z tatą, doszliśmy do wniosku, że włócznia będzie najlepsza. A najlepsze w niej jest to, że kiedy nie jest mi potrzebna zmienia się w piękną parasolkę. Dzięki temu mam ją zawsze przy sobie. W sumie ta praca nie jest taka zła. Obecnie siedzę i nudzę się w swoim gabinecie. Nie lubię takich dni. Cały dzień siedzi się w jednym miejscu i wypełnia różne papierzyska.
- ______, gdzie są te dokumenty, o których mówiliśmy wczoraj? - Moje myśli przerwał Eric. Jeden z moich lepszych znajomych.
- Proszę. - Wręczyłam mu plik dokumentów. Blondyn uśmiechnął się trochę do mnie.
- Słyszałem, że Ronald i ty macie iść na jakąś misję. To prawda?
- Żebyś chciał wiedzieć. - Westchnęłam i oparłam głowę na dłoni. - Chociaż na trochę wyrwę się z tej papierkowej roboty. Wkurza mnie tylko zachowanie Rona.
- Możesz rozwinąć? - Odparł patrząc na jakąś kartkę. - Może jakoś będę mógł pomóc.
- Wątpię w to... Ron ostatnimi czasy nigdzie mnie nie zabiera, nie gada ze mną i olewa mnie na okrągło... - Eric podniósł gwałtownie głowę i spojrzał na mnie niedowierzająco.
- Serio? - Skinęłam głową. - Cóż... Tu już nie mogę pomóc. Mogę z nim pogadać, ale wątpię by to pomogło.
- Dzięki za dobre chęci. - Uśmiechnęłam się i zabrałam z twarzy grzywkę, która zaraz ponownie na nią opadła. Dalej noszę ją taką, że zasłania prawą połowę mojej twarzy. Kończy się dopiero pod moim podbródkiem. Ale chociaż ładnie pokazuje moje czerwone pasemko. Spojrzałam na zegarek. Zaraz kończę pracę. - Muszę kończyć. Zobaczymy się po tej sprawie. Obiecuję, że nie zajmie długo.
- Trzymam cię za słowo. - Uśmiechnął się do mnie i skierował w stronę drzwi.
- Powodzenia z Alanem! - Krzyknęłam nim wyszedł. Spojrzał na mnie i skinął głową.
- Przyda mi się. - Z tymi słowami wyszedł z mojego gabinetu, a na moich ustach został duży uśmiech.
~Time skip! Przyniesiony przez koniec pracy i powrót do domu~
- Już jestem! - Krzyknęłam od progu domu, zdejmując buty. W moją stronę przybiegł mój mały kotek, Snowball. Ma dopiero 3 miesiące, jest cały biały i ma jedno oczko niebieskie, a drugie żółte. Na szyi ma przewiązaną (f/c) wstążeczkę z doczepionym dzwoneczkiem. Znalazłam go w czasie jednego z dni pracy, kiedy zbierałam duszę jakiejś kobiety. Został porzucony przez matkę, bo był najmniejszy i najsłabszy, więc sama się nim zajęłam. Tacie specjalnie nie przeszkadza.
- Umyj ręce i siadaj do stołu! - Odkrzyknął tata. Wykonałam szybko polecenie, i już po chwili siedzieliśmy z tatą przy obiedzie. - Jak było dzisiaj w pracy?
- Normalnie. - Wzruszyłam ramionami. - Dużo papierkowej roboty, a tak to nudy.
- Dla ciebie wszystko co nie jest zbieraniem dusz jest nudne. - Tata cicho się zaśmiał, a ja spojrzałam na niego jakby żartował.
- Zapomniałeś o zajmowaniu się Snowball'em. - Oboje się zaśmialiśmy.
- A póki jesteśmy w temacie Snowball'a... Co zamierzasz z nim zrobić?
- Jak to co? Biorę go ze sobą.
- Wiesz, że... - Pokręcił głową.
- Tato, proszę. On myśli o mnie jak o swojej mamie. - Spojrzałam na niego błagająco. - Nie mogę go zostawić.
- No dobrze. - Westchnął. - Wiesz, że nie potrafię ci odmówić. - Pokiwałam trochę głową i wróciłam do jedzenia.
~Time skip!~Przyniesiony przez nowy dzień~
Razem z Ronem szliśmy jakąś drogą wśród lasu. Było trochę nudno. Trochę to mało powiedziane. W ogóle nie rozmawialiśmy. Co nie zmienia tego, że zaoferował, że będzie niósł koszyk z moim kotkiem. Miło z jego strony... Chyba... I tak jestem na niego zła. Ale to nie zmienia faktu, że wylądowaliśmy razem na jednej misji. I co tam zarząd gadał? Idźcie w to i to miejsce i nawiążcie współpracę z tym kogo tam zastaniecie. Niezbyt pomocne. Ale czego mogłam się spodziewać po szefostwie. Oni nigdy nic nie mówią. Milczą jak zaklęci we wszystkich kwestiach... Po paru minutach doszliśmy przed wielką posiadłość. Na pewno musi mieszkać tu jakiś bogaty gościu. Nie ma innej możliwości. Podeszliśmy do wielkich, dębowych drzwi. Zapukałam i, po dość długiej chwili milczenia, spojrzałam na blondyna, wzruszając ramionami. W tym samym momencie drzwi się otworzyły. Ron wyglądał jakby zobaczył właśnie ducha. Podążyłam za jego wzrokiem i napotkałam szkarłatne tęczówki. Cholera...
_______________________________________________________________________________________
Ogłoszenia parafialne:
1. Pamiętacie konkurs z poprzedniego opowiadania? Jeśli tak, to teraz macie znowu okazję się wykazać. Przez najbliższe dwa tygodnie (czyli do 5 września) będę zbierała zgłoszenia (w komentarzach do tego rozdziału). Nagrodą tym razem nie będzie nominacja, ale to z dwóch przyczyn
a) Wybiorę CZTERY OC, nie jedną,
b) Postacie będą się pojawiać w CAŁYM opowiadaniu.
Tak więc zapraszam do zgłaszania się według wzoru:
Imię:
Nazwisko:
Płeć: (przyjmuję tym razem tylko dziewczyny)
Rasa: (macie dowolność)
Wygląd: (prosiłabym jeśli chodzi o ubranie to o raczej rodzaje sukni i kolory (później dowiecie się dlaczego)
Cechy charakteru:
Krótka historia życia:
Stosunek do postaci z anime: (na przykład co myśli o Ciel'u, Sebastianie, czy ich zna)
2. Domyślam się, że część może mieć problem z decyzjami, więc krótko je wyjaśnię. Końce niektórych rozdziałów będą typowo polsatowe. Po nich pojawiać się będzie notka (jako następny rozdział), w której będzie od dwóch do czterech możliwości. Następnie przez tydzień w komentarzach będziecie pisali, która z tych opcji jest najlepsza. na koniec ja liczę głosy i wygrana opcja zostanie zrealizowana. I możecie być jednego pewni. Niezależnie jaką opcję będziecie wybierać, będzie miała ona wpływ na opowiadanie i na zachowanie postaci po nim. Czyli prosty system działań i konsekwencji. Proste? Proste. :)
To tyle z mojego (tradycyjnego) zrzędzenia. Widzimy się później!! :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro