Rozdział 37
~Your P.O.V~
Uchyliłam powieki, ale zaraz je zamknęłam. Było jasno... A ja mogłam oddychać. Pierwszy raz od wielu dni, mogłam spokojnie odetchnąć. Ponownie otworzyłam oczy, by zostać przywitaną przez twarz mojego narzeczonego. Uśmiechnęliśmy się do siebie i już po chwili byliśmy do siebie przytuleni. Powstrzymałam jakoś łzy, które cisnęły mi się do oczy. Co prawda straciłam swoje dziecko, ale... Czuję się już dobrze. Nic mi już nie zagraża. Przyszłość stoi przed nami otworem, więc kto wie, czy nie doczekamy się jeszcze innych dzieci.
~3rd Person P.O.V~
~Time skip!~
- Czy bierzesz sobie ______ Serenity Sutcliff za żonę? - Srebrnowłosy mężczyzna spojrzał z uśmiechem na parę przed nim.
- Tak. - Demon uśmiechnął się do swojej ukochanej, patrząc jej w zielono-złote oczy, skrywane za okularami.
- A czy ty bierzesz sobie Sebastiana Michaelisa za męża? - tym razem zwrócił się do młodej dziewczyny, która mocniej chwyciła bukiet (f/f) (ulubione kwiaty).
- Tak. - Także spojrzała w oczy brunetowi.
- Na mocy nadanej mi przez urząd, ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.
~pięć lat później~
Pewna posiadłość na prowincji angielskiej była delikatnie oświetlana przez pierwsze promienie Słońca. Wstawał nowy dzień pełen pracy.
W jednym z pokoi spało małżeństwo, przytulone do siebie. Kobieta o (h/c) włosach, ubrana w (f/c) koszulę nocną, przytulała swojego ukochanego demona. Od dawna nie zaznali porządnego odpoczynku, ze względu na jeden szczegół. Szczegół, który właśnie się obudził i zawodził ze swojej kołyski, która stała w kącie pokoju.
- Zajmij się swoim synem... - mruknęła zmęczona shinigami, delikatnie uderzając jego nagi tors.
- Przed dziesiątą to twój syn. - odpowiedział jej, chwytając jej dłoń i unosząc ją do swoich ust, by złożyć na niej delikatny pocałunek.
- Ostatni raz zadaję się z demonami...
- To będzie trudne, aniele. - ziewnął i obrócił się na drugą stronę.
______ posłała mu wkurzone spojrzenie, siadając i szukając na oślep swoich okularów. Założyła je i wstała. Podeszła do kołyski i już po chwili chłopiec przestał płakać.
- No już mój mały. - Przytuliła dziecko do siebie i usiadła na brzegu łóżka. Nathan był... Małym diabełkiem, i to dosłownie. Mimo, że pewnie będzie musiał nosić okulary jak jego mama, to był najprawdziwszym demonem.
- I czemu to nas budzisz Nath... - mruknął Sebastian, siadając i przysuwając się do swojej małej rodziny.
- Bo lubi sobie pokrzyczeć... Ma to po tobie.
- Raczej po tobie, aniele. - odpowiedział demon i zmierzwił króciutkie, czarne włosy swojego pierwszego, i na razie jedynego, dziecka.
- Oczywiście kochanie. - Ucałowała czoło chłopca, który teraz patrzył na nich jasno zielonymi oczami. - Ale to logiczne, że ma więcej po mnie. W końcu to mój mały książę, jest dla mnie najważniejszy.
- Uważaj kochanie, bo robię się zazdrosny.
- O własnego syna? Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy. - Ucałowała jego nos i uśmiechnęła się podstępnie. - Oczywiście najważniejszy, zaraz po Nathanie.
- Aniele...
- Chodźmy mój słodki. - Wstała i odsunęła się od łóżka i osłupiałego Sebastiana.
- Kochanie.
- Trzeba cię umyć i ubrać. Dzisiaj będziemy odwiedzać małą Lili. - Odwróciła się plecami do męża, co pozwoliło jej na ukrycie zwycięskiego uśmiechu.
- ______.
- A teraz zostawmy tatusia samego, by mógł samotnie po rozpaczać. - Z tymi słowami wyszła z pokoju z małym chłopcem, który patrzył na nią, niezbyt rozumiejąc co się dzieje.
- ______! - Shinigami zaśmiała się cicho i ucałowała swojego syna w czubek głowy. Naprawdę kochała swoją małą rodzinę.
KONIEC AKTU TRZECIEGO
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro