Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

~Sebastian P.O.V~

Siedziałem przy mojej ukochanej. W końcu zasnęła. Może choć trochę odzyska siły... Mijają kolejne dni, a z ______ jest co raz gorzej. Bardzo słabnie. Pogłaskałem ją po policzku. Jest taka delikatna i blada. Wygląda jakby była zrobiona z porcelany. Zamknąłem na chwilę oczy. Będzie dobrze. Tylko jak, skoro wszystko wskazuje, że będzie przeciwnie? Kiedy spędzam tu cały dzień mając nadzieję na jakiś cud, a go nie ma? Czuję się coraz bardziej bezradny. Chcę tylko, by wyzdrowiała i była przy mnie.

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi naszego pokoju. Otworzyłem oczy i spojrzałem na postacie, które właśnie weszły. Jedną z nich był Undertaker, a drugą Nicolette, która trzymała dwumiesięczne niemowlę.

- Coś się stało? - Spytałem.

- Chcieliśmy zobaczyć się z ______. - Powiedziała kobieta. - Usłyszeliśmy od Ciela, o tym co się stało. Bardzo nam przykro.

- To nic... - Odpowiedziałem powoli. O dziwo grabarz się nic nie mówił.

- Sebastianie? Mogę z tobą porozmawiać? - Odezwał się w końcu. Skinąłem powoli głową i wyszedłem z pokoju. Szatynka została, usiadła na łóżku i coś delikatnie mówiła.

- O co chodzi?

- Wiem jak pomóc. - Powiedział po prostu.

- Chodź za mną. - Zaprowadziłem go do salonu, gdzie siedział Grell razem z paniczem i o czymś rozmawiali. Spojrzeli na nas i szybko wytłumaczyłem sytuacje.

- Więc. - Zaczął panicz. - Co się dzieje?

- Możecie mi powiedzieć... Czy w czasie sprawy z Druittem wydarzyło się coś niezwykłego? - Popatrzeliśmy na niego zaskoczeni.

- W tamtym czasie... - Sięgnąłem pamięcią do tamtych zdarzeń. - Pamiętam, że nim wyszliśmy z posiadłości poczułem jakiś podmuch wiatru... - Nagle coś sobie przypomniałem. - Kiedy panicz zaatakował Druitta z jego rany wypłynęła krew, która zabarwiła się na fioletowo.

- Na fioletowo? - Spytali jednocześnie Ciel i Grell.

- To by wiele wyjaśniało... - Szepnął do siebie Undertaker. Spojrzeliśmy na niego.

- Co by to wyjaśniało?

- Pamiętacie coś jeszcze? - Pokręciliśmy głowami. - A z tej spawy z Roseą? - Ponownie zaprzeczyliśmy. - W takim razie... Mam podejrzenia co do osoby, która jest za to odpowiedzialna. Wszystko wskazuje na anioła.

- Znowu? - Jęknął Ciel. Znowu... Jakby nie było innych wytłumaczeń, tylko znowu muszą to być anioły...

- Tak, anioł. Wskazuje na to, między innymi, fioletowa krew.

- Z tego co pamiętam Królowa krwawiła „normalnie". - Powiedział młody demon.

- Ale, o ile dobrze pamiętam, miała kontrakt z aniołem.

- No miała. - Przyznałem mu rację. - I wszyscy dobrze wiemy, jak to się skończyło.

- Każdy anioł jest inny, ale coś czuję, że ten jest bardzo podobny do tej dwójki, którą poznaliśmy.

- Do Asha i Angeli? - Spytał sceptycznie Ciel. - Coś wątpię.

- Tak samo. - Dopowiedział Grell. - Musi być jakieś inne wytłumaczenie.

- Nie zależnie od wszystkiego... - Przerwał im grabarz. - Trzeba będzie go pokonać. Wiem, że to wszystko ma z nim coś wspólnego.

- Jak go znajdziemy? - Westchnął czerwonowłosy. - Jakoś nie przypominam sobie, bym znał jakąś kryjówkę aniołów. Nie liczę Nieba.

- Ja tak samo. - Odpowiedziałem.

- Ale ja znam. - Odparł Undertaker, jakby to była informacja oczywista. Spojrzeliśmy na niego.

- Cóż... To wiele ułatwi. - Stwierdził shinigami. - Kiedy możemy ruszać i kto rusza?

- Ja, ty, Undertaker i panicz... Ronald w sumie też. - Odpowiedziałem. Wszyscy skinęli głowami.

- Dziewczyny zostaną tutaj, dla bezpieczeństwa. - Dopowiedział młody demon.

- Nikki zaopiekuje się ______. - Dodał szarowłosy.

- Czyli wszystko ustalone. - Stwierdził Grell. - Kiedy ruszamy?

- Możemy nawet jutro. - Odpowiedział grabarz. - Z samego rana. Czeka nas długa droga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro