Rozdział 30
~3rd Person P.O.V~
Minął miesiąc od informacji, że ______ jest w ciąży. W całej posiadłości Phantomhive dawało się wyczuć nerwową atmosferę. A to wszystko za sprawą owe shinigami i jej ciągłych zmian nastroju oraz zachcianek.
- Sebastian? - Do biblioteki weszła (h/c) włosa dziewczyna i spojrzała wyczekująco na swojego narzeczonego.
- Tak aniele? - Demon podniósł głowę znad książki, którą właśnie czytał.
- Możesz zrobić mi coś słodkiego? - Zapytała, robiąc duże, kocie oczka.
- Oczywiście kochanie. - Wstał ze swojego miejsca i zaprowadził ją do kuchni, gdzie przygotował jej ciasto z owocami. Postawił talerzyk przed nią. - Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
- Wiesz... Mam ochotę jednak na coś ostrego... - Brunet zamknął na chwilę oczy i westchnął cicho.
- Dobrze kochanie. - Przygotował dla niej talerz ostrego curry.
- Chociaż nie. - Spojrzał na nią wielkimi oczami. - Chcę coś... Kwaśnego. - Demon poczuł jak zaczyna mu niebezpiecznie drgać powieka. Nie przypuszczał, że kobieta w ciąży może być aż tak problematyczna.
- Dob--
- Albo jednak nie. Chcę coś słodkiego. - Lokaj nie wytrzymał i uderzył pięścią o blat.
- Na całe Piekło! ______, do jasnej zdecyduj się!
- A-ale... - W oczach shinigami zalśniły łezki. Po chwili wybuchnęła niepohamowanym płaczem. - Jesteś okropny! W ogóle nie kochasz mnie i naszego dziecka!
- C-CO?! - Wykrzyknął zaskoczony i przerażony nagłą zmianą nastroju narzeczonej. - K-kochanie... Nie o to mi chodziło.
- Ach tak?! Jak nie chcesz tego dziecka to wystarczy powiedzieć! - Teraz zaczęła się na niego wkurzać. I tak cały dzień.
- Aniele. - Podszedł do niej i klęknął obok krzesła, na którym siedziała. Shinigami uparcie odwracała od niego wzrok. - Spójrz na mnie. - Z oporem wykonała jego polecenie. Złapał jej dłonie w swoje. - Oczywiście, że kocham ciebie i nasze dziecko, jestem szczęśliwy, że pojawi się na świecie. Tylko się boję. - Pocałował jej dłonie.
- Sebastian... - Zaczęła. - Nie powinnam krzyczeć...
- Ja też. Przepraszam cię kochanie. - Pocałował jej czoło. - Emocje wzięły nade mną górę.
- Mam dość wahań nastroju. - Jęknęła cicho.
~Grell P.O.V~
Usłyszałem jakieś zamieszanie w kuchni. Poszedłem tam i zastałem ______ i Sebastiana, przytulonych do siebie. Mogłem zaakceptować fakt, że jest z moją córką, nawet to, że mają zostać małżeństwem, ale tego, że moja mała księżniczka jest z nim w ciąży to mu nie wybaczę. Mimo, że się cieszę na myśl o tym dziecku. Uśmiechnąłem się do siebie i wszedłem do pokoju.
- I jak wam idzie? - Spytałem, na co zostałem uciszony przez demona.
- Cicho. Właśnie zasnęła. - Przewróciłem oczami i podszedłem bliżej mojej córeczki. Odgarnąłem zabłąkane kosmyki z jej twarzy. Uśmiechała się delikatnie i wtuliła się w moją dłoń.
- Tata... - Mruknęła przez sen. - Ma... ma...
- Tak kochanie. - Szepnąłem. - Jestem tutaj. Zawsze będę... - Zamilkłem na chwilę. - Mama także. Zawsze będzie przy tobie. Zawsze będziemy cię wspierać. - Znowu umilkłem, i nie patrząc na Sebastiana, powiedziałem. - Zazdroszczę ci. Zazdroszczę, bo ______ jest dużo silniejsza niż Alice... Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał powiedzieć dziecku, że jego mama nie żyje.
- Jak powiedziałeś ______? - Spytał cicho.
- Jak miała trzy latka... Pracowałem wtedy w nocy, kiedy mała już spała. Którejś nocy weszła do salonu, gdzie wypełniałem raporty, stanęła przede mną i spytała „Kiedy mama wróci do domu?". To był jedyny raz, kiedy płakałem przy ______. Powiedziałem jej, że Alice nie wróci, że śpi pod wierzbą. Płakaliśmy oboje. Następnego dnia zabrałem ją do miejsca, gdzie pochowaliśmy Ali.
- Jak to zniosła?
- Czuła się winna. Bardzo winna... - Wstałem, Sebastian również wstał i zaniósł moją księżniczkę do ich pokoju. Po paru minutach wrócił. Usiedliśmy przy stole. - I jak sobie radzisz jako przyszły ojciec?
- Dziwnie. - Przyznał po chwili. - Boję się, że ją zawiodę.
- Wiem co czujesz. - Westchnąłem. - Podobnie się czułem, kiedy Alice była w ciąży, ale... Wiem, że dasz sobie radę.
- Naprawdę? Czyli już nie chcesz mnie zamordować?
- Tego nie powiedziałem. - Zaśmialiśmy się. - Wiesz, że ci się oberwie?
- Wiem. - Przyznał. - Ale poczekasz do narodzin dziecka?
- Zastanowię się. - Milczeliśmy przez chwilę. - Mam dla ciebie jedną radę. Ubłagaj Ciela o trochę mniej pracy. Uwierz mi, nie chcesz przegapić czasu oczekiwania na dziecko, a kiedy się ono urodzi nie będziesz chciał przegapić jego pierwszych słów i kroków. I mówię to jako ojciec.
- Zapamiętam sobie. Jakie to uczucie, kiedy przychodzisz do domu i wiesz, że ktoś na ciebie czeka?
- Niesamowite. A kiedy dostaniesz rysunek lub inną rzecz wykonaną przez swoje dziecko, nieważne jak dziwnie wygląda, nie będziesz chciał wypuścić tej rzeczy z dłoni. - Ponownie nastała cisza, nagle przerwana cichym głosem z innego pokoju. Spojrzeliśmy na siebie i poszliśmy do pokoju ______ i Sebastiana. Na miejscu zobaczyliśmy moją córkę leżącą na łóżku, wspartą na poduszkach, która gładziła lekko wypukły brzuch i cicho śpiewała.
Lavender's green, dilly, dilly, Lavender's blue
If you love me, dilly, dilly, I will love you
Let the birds sing, dilly, dilly, And the lambs play
We shall be safe, dilly, dilly, out of harm's way
I love to dance, dilly, dilly, I love to sing
When I am queen, dilly, dilly, You'll be my king
Who told me so, dilly, dilly, Who told me so?
I told myself, dilly, dilly, I told me so
Poczułem jak powoli, po policzku leci mi łza. Tylko jedna kołysanka, tyle wspomnień.
- Płaczesz?
- Tak. - Odpowiedziałem cicho, opierając się o framugę. - Tak bardzo przypomina mi to czas, na miesiąc przed narodzinami małej.
- Tęsknisz za narzeczoną?
- Bardzo. Ale mam ______, która jest dla mnie całym światem. Zadbaj o nią. Proszę, nie pozwól by cokolwiek się jej stało.
- Obiecuję. Nie opuszczę jej i dziecka.
- Dziękuję...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro